Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk przegrała z Lechem Poznań. Co za emocje w końcowych minutach! [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Lech Poznań okazał się za silny dla biało-zielonych. Lechia przegrała z Kolejorzem 1:2 i czeka ją ciężka walka o europejskie puchary. To pierwsza porażka Lechii w tym roku na PGE Arenie.

Przed meczem największą zagadką było to, kto zagra na lewej obronie w zespole biało-zielonych. Jakub Wawrzyniak jest kontuzjowany, a Nikola Leković musiał pauzować za czerwoną kartkę, bo komisja ligi odrzuciła odwołanie Lechii. Najczęściej padały nazwiska Stojana Vranjesa i Piotra Grzelczaka, ale trener Jerzy Brzęczek postawił na Rudinilsona. To był jego dopiero drugi ligowy występ w barwach Lechii, a debiutancki od pierwszej minuty.

- Tylko o tym czytałem, że miałem grać jako lewy obrońca. Nigdy nie występowałem na tej pozycji, więc nie wiem, jaki to miałoby sens - mówił Vranjes.

Obie drużyny zdawały sobie sprawę z wagi tego spotkania, zwłaszcza znając wyniki pozostałych meczów w grupie mistrzowskiej. Lechia wygrywając z Lechem, umocniłaby się na czwartym miejscu w tabeli i mając zapas czterech punktów nad Wisłą Kraków, byłaby niemal pewna gry w europejskich pucharach. Lech z kolei musiał zwyciężyć, aby odzyskać prowadzenie w tabeli T-Mobile Ekstraklasy, bo po triumfie nad Pogonią od soboty liderem była Legia.

W pierwszej połowie na boisku było sporo niedokładności, nerwowości, ale i twardej walki. Gdańszczanie dłużej utrzymywali się przy piłce, ale mieli problemy ze sforsowaniem dobrze zorganizowanej defensywy Lecha. Gdańszczanie mieli sporo stałych fragmentów gry, ale nie wychodziły im ani dośrodkowania, ani strzały. Najgroźniejsze było uderzenie Bruno Nazario, po którym dobrą interwencją popisał się Jasmin Burić.

Lech doczekał się swojej szansy i wykazał się znakomitą skutecznością. Rudnilsonem i Bruno Nazario zakręcił Zaur Sadajew, piłkę przekazał Łukaszowi Trałce, a po jego strzale z bliska futbolówkę do siatki wpakował Kasper Hamalainen. Prowadzenie gości było zasłużone, bo prezentowali się w sposób bardziej dojrzały. Gdańszczanie grali bojaźliwie i nie mieli pomysłu na przejście obrony rywali.

- Za bardzo przestraszyliśmy się Lecha - nie ukrywał po meczu Rafał Janicki, obrońca biało-zielonych.

W drugiej połowie oglądaliśmy już inaczej grający zespół Lechii. Bardziej agresywny, zdeterminowany i stwarzający sobie okazje bramkowe. Choć to goście z Poznania mieli szansę na podwyższenie wyniku, ale Grzegorz Wojtkowiak wykazał się wielkim doświadczeniem i czysto odebrał piłkę Dawidowi Kownackiemu, który już minął Łukasza Budziłka.

Lechia ambitnie dążyła do odrobienia jednobramkowej straty, ale ciągle czegoś brakowało. Znakomicie interweniował Burić po strzałach Macieja Makuszewskiego i Kevina Friesenbichlera.

- Zabrakło nam szczęścia. Mam nadzieję, że będziemy mieć go więcej we Wrocławiu - mówił Vranjes.

W 74 minucie fatalny błąd popełnił Rafał Janicki, który uchylił się przed lecącą piłką, a futbolówka trafiła do Szymona Pawłowskiego, który strzelił drugiego gola.

- Inaczej zrozumiałem komunikat, niż faktycznie był wypowiedziany. Ten unik zrobiłem w ostatniej chwili. Gdyby nie ten mój błąd, to myślę, że meczu byśmy nie przegrali. A tak straciliśmy punkty z mojej winy. Dość mocno to przeżyłem - przyznał Janicki.

Emocje były jeszcze w samej końcówce spotkania. Najpierw do bramki Lecha wszedł Maciej Gostomski po kontuzji Buricia, a potem była czerwona kartka dla Dariusza Formelli za obronę ręką i rzut karny wykorzystany przez Vranejsa. Po chwili głową strzelał Antonio Colak i w niesamowity sposób piłkę na słupek odbił Gostomski.

- Stałem blisko i to była interwencja sezonu. Nie mogłem uwierzyć, że nie padł gol - mówił Maciej Makuszewski, skrzydłowy Lechii.

Lechia Gdańsk - Lech Poznań [NA ŻYWO]

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki