Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznański duchowny może zostać błogosławionym

Karolina Koziolek
W sobotę zakończy się diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego ks. Aleksandra Woźnego. Teraz dokumenty trafią do watykańskiej kongregacji.

W kościele pw. Jana Kantego w sobotę odbędzie się ostatnia uroczysta sesja trybunału w procesie beatyfikacyjnym ks. Aleksandra Woźnego. Był on proboszczem tej parafii blisko 40 lat.

Proces beatyfikacyjny na szczeblu diecezjalnym rozpoczął się 25 stycznia zeszłego roku. Zakończy się w sobotę, a dokumenty zostaną przekazane Kongregacji do spraw Świętych w Watykanie. To rekordowe tempo.

- Gdy ogłosiliśmy początek procesu, od razu zaczęły spływać liczne świadectwa ludzi, którzy znali ks. Woźnego, ludzi, którym pomógł - opowiada ks. Wojciech Mueller, postulator procesu beatyfikacyjnego. - To historie o różnym natężeniu emocjonalnym, czasem bardzo osobiste - mówi.

Ks. Woźnego określa przede wszystkim jako duchownego wpierającego rodziny, niepisanego ich patrona. - Jego niezwykłość polegała na niesieniu pomocy poprzez spowiedź - mówi ks. Mueller. - Mnóstwo życiowych spraw przewija się przez konfesjonał, rodzinne problemy. Ks. Woźny potrafił doskonale w takich sytuacjach pomóc, był dobrym psychologiem - dodaje.
Mówi się o nim czasem "więzień konfesjonału". Bywały dni, szczególnie w Wielkim Poście, kiedy zasiadał w konfesjonale o 5 rano, a wychodził o 22.

Ks. Woźnego wiele osób wciąż pamięta, dlatego nie było problemu z zebraniem świadectw potwierdzających święte życie kandydata na ołtarze. - Pojawiło się wiele prywatnych historii. Trafiła do mnie między innymi fiszka ze zdaniem zapisanym przez księdza. To jedno zdanie pomogło komuś w życiu, zachował tę kartkę, choć minęło kilkadziesiąt lat - opowiada postulator.
Dodaje, że niezwykłość ks. Woźnego polegała na jego pokorze i skromności. Nie był męczennikiem ani wielką osobowością pokroju Edyty Stein. - Nie, on po prostu potrafił uświęcić swoje zwykłe życie. I w tym sensie jest dla nas wzorem - mówi ks. Mueller.

W sobotę, 23 maja o godz. 10 w kościele pw. Jana Kantego na Grunwaldzie odbędzie się ostatnia sesja trybunału oraz msza św. Zarówno sesja, jak i msza św. są dostępne dla wszystkich, szczególnie zaproszeni są Ci, którzy znali ks. Woźnego osobiście.

List pasterski w tej sprawie ogłosił abp Stanisław Gądecki. Wzywa wiernych do modlitwy ponieważ, by poznański duchowny został ogłoszony błogosławionym, konieczny jest cud za jego wstawiennictwem.

- Wiernych, którzy doznali łask, modląc się za wstawiennictwem ks. Aleksandra, prosimy o przesyłanie swoich świadectw do Kurii Metropolitalnej w Poznaniu - pisze metropolita do wiernych.

Dokumenty i świadectwa zebrane na etapie diecezjalnym zostaną teraz przekazane do Watykanu. Tu zostaną sprawdzone pod kątem historycznym i teologicznym. Potrwa to zapewne kilka lat.

Ks. Aleksander Woźny urodził się w 1910 r. w Uzarzewie pod Poznaniem.
Był ósmym dzieckiem w rodzinie nauczyciela w miejscowej szkole powszechnej. W 1933 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Wybuch wojny zastał go w parafii w Borku koło Gostynia. Niemcy aresztowali go w marcu 1940 r. Trafił do obozu w Buchenwaldzie, gdzie był zmuszany do ciężkiej pracy fizycznej. Następnie trafił do Dachau. W sierpniu 1945 r. ks. Woźny wrócił do Poznania i został proboszczem w parafii pw. Jana Kantego. Zmarł w sierpniu 1983 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski