Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: Nicki jakby mniej dziki

TS
Nicki Pedersen jest w tym sezonie nie do zatrzymania. Przekonał się o tym już m.in. Tomasz Gollob
Nicki Pedersen jest w tym sezonie nie do zatrzymania. Przekonał się o tym już m.in. Tomasz Gollob Grzegorz Dembiński
Nicki Pedersen od początku tego sezonu prezentuje znakomitą formę, ale w ostatnich dniach jest wręcz nie do zatrzymania dla rywali .

Wrócił stary, dobry Nicki Pedersen. W ostatnich dniach Duńczyk wygrał Grand Prix Finlandii, a następnie poprowadził swoje drużyny, czyli Fogo Unię Leszno oraz Dackarnę Malilla, do ligowych zwycięstw. W meczach PGE Ekstraligi i Elitserien były trzykrotny mistrz świat zdobył w sumie 29 punktów, tylko raz przyjeżdżając za plecami rywala. W obu spotkaniach był też bohaterem ostatnich wyścigów, które decydowały o końcowym wyniku.

Skąd ta rewelacyjna forma? - Nicki nie oszczędzał się zimą. Ciężko pracował, ale to u niego standard. Kluczem w tym przypadku jest chyba sprzęt. Duńczyk jest w tej chwili piekielnie szybki. To nie wzięło się z niczego. Wraz z mechanikami sporo czasu spędził na testach. W wybieraniu najlepszych ustawień pomagał im specjalny komputer, w który sporo zainwestował. Korzystne dla Pedersena jest chyba także to, że w tym sezonie wróciły przelotowe tłumiki - mówi osoba blisko związana z leszczyńskim klubem.

Jedno jest pewne, zawodnik Byków w tej chwili jest kandydatem numer jeden do tytułu indywidualnego mistrza świata. Potwierdził to w minioną sobotę w Tampere. Co ciekawe, jego wygrana w Grand Prix Finlandii byłą pierwszą od ponad dwóch lat. - Sporo musiałem poczekać, aby znowu stanąć na najwyższym stopniu podium. Pewnie dlatego, odbierając nagrodę, nawet się wzruszyłem. Miałem łzy w oczach - przyznał po zawodach 38-letni żużlowiec, często nazwany przez polskich kibiców "Dzikiem".

Pedersen zdaje sobie jednak sprawę, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. - Super jest wygrywać w pojedynczych zawodach, ale jeśli marzy się o tytule mistrza świata, to trzeba być regularnym i systematycznie punktować. Tak, aby na koniec sezonu mieć więcej punktów od rywali - mówi Duńczyk, który w tym sezonie wygląda na wyjątkowo wyluzowanego, co w jego przypadku regułą na pewno nie jest. W tym roku jeszcze nie widzieliśmy żadnej jego "akcji" w parkingu. Nie oberwało się nawet Matejowi Zagarowi czy Bartoszowi Zmarzlikowi, z którymi Pedersenem stoczył wyjątkowo ostrą walkę na torze.

To, co się natomiast rzuca w oczy, to coraz lepsze relacje Duńczyka z pozostałymi zawodnikami Fogo Unii. W meczu w Rzeszowie Nicki był nawet kapitanem. - I po ostatnim wyścigu byłem bardzo dumny ze swojej drużyny. Po takiej wygranej, kiedy kilku naszych zawodników miało poważne problemy ze zdrowiem, wszyscy możemy chodzić z podniesionymi głowami - mówił zawodnik.

W Lesznie chwalą także Pedersena za profesjonalizm i dyspozycyjność. Były mistrz świata przyjeżdża na każde zgrupowanie i chętnie uczestniczy w akcjach promocyjnych. Odwiedza przedszkola, spotyka się z kibicami... Krótko mówiąc, ideał. Nie od dzisiaj jednak wiadomo, że Nicki prywatnie, a Nicki na torze, to zupełnie dwie inne osoby. Ten pierwszy chętnie skopie sąsiadowi ogródek. Drugi, jeśli coś skopie, to tylko cztery litery rywalowi, który mu podpadnie na torze.

To jednak sprawia, że Pedersen cały czas pozostaje jedną z najbardziej wyrazistych postaci w światowym żużlu. To także cały czas jeden z najlepszych zawodników na świecie. W tej chwili chyba najlepszy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski