Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Milczenie owiec, baranów i moje

Zapiski na kaftanie
123RF
Aż kusi… To tak samo, jak wtedy kiedy stajesz na krawędzi dachu i cofasz się nie dlatego, że masz lęk wysokości. Nie, cofasz się, żeby nie zrobić głupoty i przypadkiem nie sprawdzić, czy jesteś Supermenem.

To też tak, jak z tą opowieścią o pracy maturalnej. Tej, co to niby jej temat brzmiał: co to jest odwaga. Któryś z bardziej ambitnych maturzystów miał zostawić cztery strony puste, na końcu dopisując maczkiem: to jest odwaga. Co najmniej dwóch moich kolegów przyznawało się do autorstwa. Pomijając fakt, że taki temat na maturze z języka polskiego uwłaczałby nawet Wietnamczykom po tygodniowym kursie… Jeden z tych znajomych zarzekał się, że na dmuchanym materacu plażowym dopłynął do Szwecji. Prawie się wtedy pobiliśmy, ale terminy nie pasowały…

No kusi, kusi. Ale co robić, cisza. Za jej złamanie nie głosi co prawda zepchnięcie z dachu, ani nawet powtórne pisanie pracy maturalnej, ale kary finansowe dla wydawcy są tak dotkliwe, że musiałbym sobie odmawiać kawy do końca życia. O ile, oczywiście, będę żył 300 lat, a popijać zwykłem kopi luwak (kilogram 5 tysięcy zł – i to tylko dlatego, że jej ziarna wygrzebuje się z odchodów cywety sumatrzańskiej – i kto mówił, że gówniana robota jest niskopłatna?).

Muszę więc milczeć, choć tradycyjnie, większość moich znajomych, posługując się kodami znanymi wszystkim, w czasie tej swojej ciszy wyborczej zadeklaruje publicznie poparcie dla tego i owego. Nic im nie grozi, bo zrobią to wirtualnie, a jak wiadomo Państwowa Komisja Wyborcza ze zdobyczy techniki nie opanowała jeszcze do końca liczydła. Myślą, że kupili komputery marki Sukaba. Ale przy moich pechu, to akurat tego dnia praprawnuczek przyniósł by członkowi komisji okulary i tablet.

Toteż, stwierdzam oficjalnie: nie agituję. Mógłbym co prawda namawiać do głosowania, w sensie: wzięcia udziału… ale… no właśnie, naukowcy, i to wcale nie radzieccy, udowodnili, że namawianie do głosowania działa odwrotnie proporcjonalnie. To znaczy: działa tak na świecie, a patrząc na to ilu Polaków, mimo usilnego ich namawiania, idzie do wyborów, pod tym względem dogoniliśmy świat. Takim Szwajcarom trzeba było powiedzieć, że głosowanie jest obowiązkowo i brak udziału oznacza kary finansowe… Na Polaków to oczywiście nie zadziała, bo zaraz by wymyślili obejście. Jeszcze by przemycali głosy zza granicy. Nieważne zza której.

Toteż ja nie namawiam. Nie namawiam do niczego (nie mylić z: nie będzie niczego – ten pan akurat nie kandyduje… swoją drogą, ciekawe co się z nim stało…). A to wszystko z tego strachu, żeby na przykład porada ugotowania w tę wyborczą niedzielę zwykłego rosołu, nie okazała się agitacją.

Dobranoc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski