- Wrażenie było potężne. Huk jakby ktoś strzelał z karabinu maszynowego albo działa przeciwlotniczego. To seriami szło. Kolejne wybuchy, a potem słup ognia, który było widać nawet z ulicy Karpiej - opowiada Zbigniew Gwiazdowski, jeden z obserwatorów pożaru. Jego firma tuż przy palącej się hali ma magazyn. - Wydaje się, że ogień się nie przedostał się do środka, ale nie możemy wejść, żeby sprawdzić - dodawał, obserwując kłęby dymu Zbigniew Gwiazdowski, a strażacy przekonywali, że opary palących się materiałów nie zagrażają ludziom.
Ogień był tak duży, że było go widać z sąsiednich osiedli. Palące się opakowania z dezodorantami w aerozolu sprawiły, że języki ognia sięgały nawet kilkunastu metrów. Co pewien czas kolejne opakowania odpalały, a teren wokół magazynu usłany był ich nadpalonymi szczątkami.
- Było słychać huk. Od razu pojawił się ogień. Nie minęła minuta i zaczęło się mocno palić. Po chwili butelki zaczęły fruwać w powietrzu - opisuje pierwsze chwile pożaru pracownik firmy sąsiadującej z magazynem Dramers.
Przy Hawelańskiej zgromadziło się też wielu gapiów. Część pracowników okolicznych firm obserwowała pożar z dachu. Z kolei przy ulicy Lechickiej i Naramowickiej tworzyły się korki, gdyż kierowcy przystawali, aby przyjrzeć się kłębom dymu wzbijającego się na kilkadziesiąt metrów.
- Z relacji osób, które były na miejscu, wynika, że nagle zobaczyły ogień na placu przy kontenerach ze śmieciami w pobliżu hali magazynowej - opowiada Dawid Przywarski, dyrektor ds. produkcji w firmie Dramers.
Pożar przeniósł się do blaszanej hali magazynowej, gdzie przechowywano surowce oraz gotowe wyroby firmy. W tym czasie, na szczęście, w hali nie było pracowników. Ogień nie przedostał się też na okoliczne budynki.
Mimo intensywności pożaru, na początku akcji wodę trzeba było dowozić samochodami gaśniczymi. Po pewnym czasie jednak przełączono ją z magistrali wodociągowej tak, by można ją było pobierać z hydrantów.
- Dookoła panowało bardzo duże zadymienie, dlatego strażacy pracowali w aparatach oddechowych. Przy gaszeniu pożaru brało udział 18 zastępów strażackich- mówi strażak Michał Kucierski.
Przedstawiciele firmy Dramers mówią, że z ulicy pożar wyglądał wiele gorzej, niż w rzeczywistości. Podkreślają też, że na razie jest zbyt wcześnie, aby mówić nawet o szacunkowych stratach. Poznamy je za kilka dni.
Jeszcze po godz. 15 trwało dogaszanie palących się elementów. Strażacy wynosili je z wnętrza spalonej hali i polewali wodą, aby szybciej zakończyć akcję gaszenia pożaru.
Zobacz film: Plonęła hurtowania kosmetyków
Zobacz film: Pożar na Hawelańskiej
Zobacz film: Hawelańska - pożar magazynów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?