- Mężczyzna, dziś 31-letni, nie przyznaje się do winy - mówi Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. - Podczas śledztwa przyznał, że gdy doszło do przestępstwa, był w prosektorium, ale to nie on bił i gwałcił Iwonę J. Wyjaśniał, że siedział i patrzył na to, co się dzieje. Jak mówi, być może kopnął kobietę raz czy drugi, ale nawet nie pamięta, jak na to zareagowała - prokurator jest porażona słowami oskarżonego. Tym bardziej że ani policjanci, ani śledczy nie mają najmniejszych wątpliwości, że Radosław K. uczestniczył w gwałcie.
Iwona J. zbierała puszki w pobliżu szpitala. Mieszkała z przyjacielem, na Nowym Mieście. - Żyli zgodnie, nikogo nie niepokoili - wspominają policjanci kryminalni, którzy od początku zajmowali się tą sprawą. W sobotni poranek, na początku lipca 2006 roku kobietę znaleziono na terenie ogródków działkowych w pobliżu szpitala. Była w szoku, zmaltretowana, opuchnięta, posiniaczona, zakrwawiona, poparzona. Każde miejsce na ciele nosiło ślady znęcania.
- Jak wielkie zadano jej obrażenia może świadczyć to, że ich opis w akcie oskarżenia zajmuje dwie i pół strony - mówi prokurator Mazur-Prus.
Więcej w czwartkowym wydaniu "Głosu Wielkopolskiego"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?