Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jadłospis aż mdli

Zapiski na kaftanie
123 RF
Mam pewien komfort w życiu. Jako patentowy wariat, któremu na dobrą sprawę nie przysługują prawa wyborcze, patrzę sobie na wybory jakby z oddali. To pomaga żyć, bo jako alergik (i wariat – tyle przypadłości naraz) mógłbym ciężką zapaścią przypłacić zaangażowanie się w jakąkolwiek kampanię, a nic mi nie wiadomo o lekach odczulających na politykę. Są takie ponoć w Korei Północnej, ale aplikacja jest bolesna. W zasadzie śmiertelna… Przyglądam się więc tym wyborom z oddali i na dodatek w przerwach na reklamę. Bo właściwie, to w moim domu ogląda się tylko programy kulinarne. Jeśli tylko pokazują jak zrobić pizzę quarto formaggi nie mając w domu wcale sera – to na pewno na żadne tam polityczne dysputy nie przełączę. Jak zrobić homara, mając tylko śledzie – też nie. Pieczeń z dzika bez dzika – jak najbardziej.

O, taki program: kilku aspirujących kucharzy walczy o palmę pierwszeństwa. Uznani ponoć, z dorobkiem, każdy z własnymi nożami. I dostają kilka składników, ot: mąka, jajka, cebula, jakaś sałata i mają coś z tego upichcić. Czarują, gotują, jajka po wiedeńsku, jajka na twardo, cebula w różyczki, sałata w prążki. Czary mary. Jeden zrobi z tego danie w kształcie łabędzia na ostro, drugi zimny bufet, trzeci fusion w ciekłym azocie, jeszcze inny, że to niekoszerne, więc nie tyka, a kolejny, że skoro ten tylko koszerne, to on wychodzi. A na koniec wychodzi, że mieli takie same składniki, dania wartości odżywcze mają takie same, tylko inaczej wyglądają. Czasem nawet świetnie, tylko w smaku jakieś takie…

Zachwycam się tą kuchnią, bo w końcu przecież, jako facet szczupły inaczej, doceniam dobrą kuchnię. Własnoręcznie to oczywiście przyrządzam znakomitą jajecznicę z suchym chlebem i doskonałą gorącą wodę na herbatę, ale jak długo można… Nawet najlepsza jajecznica się znudzi. Myślałem: nauczę się robić makarony. Nauczyłem. Ale po 3 miesiącach też mi zbrzydły. Generalnie najlepiej to mi smakuje, jak gotują inni. A jeszcze lepiej, jeśli nie muszę za to płacić.

Ale nie o tym, nie o tym. O polityce miałem pisać… Przecież. Ale w sumie: nuda. Pozostańmy przy kuchni. A więc – poczyniłem odkrycie. Że jak się komuś, kto codziennie je jajecznicę, nawet najlepszą, a od święta strogonowa – też dobrego, podsunie, dajmy na to: ryż - będzie zachwycony. Jeżeli później dołoży się potrawkę z kurczaka – też. Potem mogą dojść fish and chips. Naprawdę: są powody do zadowolenia. Ale po paru latach jedzenia na zmianę takich dań – a w niektórych przypadkach codziennie… to nawet tak urozmaicona dieta może się znudzić. Zwłaszcza fish and chips.

I wtedy zmieniają kucharza. Nowy mówi, że zmienia jadłospis. Będzie bigos, golonka, sałatka grecka, gulasz węgierski, kaczka po pekińsku. Bajka. I przez 5 lat to samo.

Brrrr.

A był przecież jeszcze trzeci kucharz. Ten proponował samoobsługę. Ale w sumie… komu by się chciało gotować?

Lepszy taki kucharz, co upiecze, ugotuje, nawet codziennie to samo. Co prawda wkurza to strasznie, że tobie, głupi kliencie, serwuje wciąż golonkę i sałatkę, a na zapleczu cała załoga, od pomywaczy aż do szefa kuchni ośmiorniczkami się zajada…

O czym to ja miałem pisać? Acha, że polityki nie cierpię. Kiepska mdli, nawet dobra w nadmiarze się brzydzi, a na koniec i tak wiesz, że składniki zawsze takie same, tylko kucharze coraz cwańsi. No, ale na pisanie o polityce miejsca już dziś nie ma… Choć, w sumie, widzicie jakieś różnice?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski