Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedoszła wiceprezydent nielegalnie kupiła mieszkanie? Od miesięcy władze nie potrafią tego ustalić

Norbert Kowalski
Od kilku miesięcy władze Poznania nie potrafią ustalić czy Justyna Lachor-Adamska złamała prawo przy wykupie mieszkania
Od kilku miesięcy władze Poznania nie potrafią ustalić czy Justyna Lachor-Adamska złamała prawo przy wykupie mieszkania Grzegorz Dembinski
Od kilku miesięcy władze miasta nie potrafią rozstrzygnąć czy Justyna Lachor-Adamska, członkini PO i niedoszła wiceprezydent Poznania, złamała prawo kupując w 2010 roku mieszkanie komunalne. I dalej nie wiadomo, kiedy w końcu to ustalą. O tym, że mogło dojść do naruszenia prawa pisaliśmy jako pierwsi już w grudniu 2014 roku.

– Jestem zaskoczony, że miasto do tej pory nie podjęło żadnych decyzji. Ta sprawa powinna zostać w końcu wyjaśniona – nie ma wątpliwości Jarosław Pucek, były prezes Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych.

Zobacz też:Justyna Lachor-Adamska wykupiła mieszkanie komunalne nielegalnie?

Wtórują mu także poznańscy radni. – To dziwne, że od ogłoszenia tej sprawy nikt z tym nic nie zrobił. Wystarczyłoby pewnie kilka dni, żeby przejrzeć wszystkie dokumenty i ustalić prawdę. Trzeba to wyjaśnić, bo niepodejmowanie żadnych działań jest najgorsze – przekonuje Tomasz Lewandowski, radny SLD.

Miasto czeka na opinię policji
Władze miasta po raz kolejny zapewniają tylko, że wciąż ustalają czy przy wykupie mieszkania doszło do naruszenia prawa. Nikt nie potrafi jednak wyjaśnić, dlaczego trwa to tak długo i kiedy cała procedura może się zakończyć.

Ponadto wykupem mieszkania zainteresowała się również policja, która zwróciła się do miasta o przekazanie wszystkich dokumentów dotyczących tej sprawy.

– Musimy ustalić czy do wykupu rzeczywiście doszło niezgodnie z prawem. Obecnie analizujemy materiały dotyczące tej sprawy, lecz żadne wiążące decyzje jeszcze nie zapadły – wyjaśnia Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji. I przyznaje, że nie wiadomo, kiedy policja zakończy swoje prace.

A dopóki ona nie podejmie żadnych decyzji, nie należy się ich również spodziewać ze strony miasta.

– Czekamy na rozstrzygnięcie policji. To dla nas wyrocznia. Dopiero po jej ustaleniach będziemy mieć podstawę prawną do ewentualnych działań. Na razie z naszej strony sprawa jest w zawieszeniu – przyznaje Bartosz Guss, dyrektor Wydziału Gospodarki Nieruchomościami w Urzędzie Miasta.

Zobacz również:Justyna Lachor-Adamska zwróci miastu mieszkanie?

A Platforma czeka na decyzję miasta
Z ewentualnymi decyzjami w sprawie Justyny Lachor-Adamskiej ciągle zwleka również Platforma Obywatelska.

– Kiedy trzeba było, PO szybko zadziałała i w kilka dni wyrzuciła Jakuba Jędrzejewskiego. Platforma wybiórczo traktuje pewne sprawy. Mnie w sprawie sposobu jej funkcjonowania już niewiele zdziwi – komentuje Jarosław Pucek.

Filip Kaczmarek, przewodniczący poznańskiej PO, odpiera ataki twierdząc, że partia nie może podjąć żadnych kroków, dopóki nie zapadną decyzje miasta. Tłumaczy też, że w przypadku Jakuba Jędrzejowskiego dowody były o wiele mocniejsze. I zapewnia, że zależy mu na wyjaśnieniu sprawy Justyny Lachor-Adamskiej.

– To już jest niepoważne. Kilka razy pytałem się prezydenta i jego zastępcą, co dzieje się w tej kwestii, ale nie dostawałem konkretnych odpowiedzi – opowiada Filip Kaczmarek.

Jednak Justyna Lachor-Adamska nie tylko nadal jest członkinią Platformy Obywatelskiej. Wchodzi również w skład regionalnego sądu koleżeńskiego. To oznacza, że może decydować o ewentualnych karach dla pozostałych członków partii, gdyby zostały wszczęte wobec nich jakieś postępowania.

– To trochę zgrzyta. W takim organie muszą być osoby, które powinny mieć legitymację moralną. W przypadku jakichkolwiek niejasności, tak jak u pani Lachor-Adamskiej, można się zastanawiać czy do czasu wyjaśnienia sprawy ma taką legitymację – mówi Szymon Szynkowski vel Sęk, radny PiS.

Z taką opinią nie zgadza się jednak Filip Kaczmarek. – Dopóki ktoś nie jest osądzony to jest niewinny. Nie może być tak, że pani Lachor-Adamska będzie ukarana zanim zostanie osądzona – mówi przewodniczący poznańskiej PO.

Pucek zostanie pozwany do sądu?
Justyna Lachor-Adamska pragnie za to sprawiedliwości od Jarosława Pucka. Już miesiąc temu zażądała od niego zaprzestania naruszania jej dóbr osobistych i złożenie oświadczenia, w którym przyznałby, że niedoszła wiceprezydent nie złamała prawa. Ponadto domagała się także przeprosin, przeznaczenia 500 tys. zł na cele charytatywne oraz… 5 zł dla siebie. Były prezes ZKZL nie zamierza jednak składać żadnego oświadczenia.

– Uznałem, że to pismo nie wymaga reakcji. Pani Lachor-Adamska twierdzi, że nie złamała żadnych przepisów i powołuje się na ustawę o gospodarce nieruchomościami. Wykazuje się jednak niezrozumieniem i niekonsekwencją, bo w całej sprawie chodzi o przepisy uchwały Rady Miasta. I to one zostały złamane – tłumaczy Jarosław Pucek.

I dodaje: – Pani Lachor-Adamska przekonuje też, że dom w Komornikach nie nadawał się do zamieszkania, więc nie złamała prawa. Jednak przepisy mówią o tytule prawnym do jakiejkolwiek nieruchomości, niezależnie od tego czy nadaje się do zamieszkania czy nie.

Jarosław Pucek nie ma także wątpliwości, że pismo od Justyny Lachor-Adamskiej było tylko elementem gry politycznej. W tamtym czasie odbywał się bowiem konkurs na szefa ZKZL.

O komentarz chcieliśmy również poprosić Justynę Lachor-Adamską. Po raz kolejny odmówiła rozmowy z nami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski