Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Konikiewicz: SEC na Narodowym? Dlaczego nie...

TS
Jan Konikiewicz
Jan Konikiewicz Archiwum J. Konikiewicza
Rozmowa z Janem Konikiewiczem z firmy One Sport organizujacej Speedway Best Pairs Cup oraz Indywidualne Mistrzostwa Europy na żużlu.

Przed nami ostatni runda Speedway Best Pairs Cup. Można się więc pokusić o pierwsze podsumowania. Jak Pan ocenia tegoroczny cykl?
Myślę, że wszystko ładnie zagrało. Turnieje w Toruniu i Gustrow były ciekawe i co równie ważne, nie były do siebie podobne. W obu imprezach nie brakowało też walki na torze, a to przecież chodzi. Jako organizatorów cieszy nas także to, że zawodnicy coraz poważniej podchodzą do tej rywalizacji.

Jest szansa by Speedway Best Pairs Cup stały się oficjalnymi mistrzostwami świata par?
Trudne pytanie. Chcielibyśmy aby tak się stało i rozmowy na ten temat są prowadzone. Odnoszę jednak wrażenie, że zbyt szybko nie zostaną sfinalizowane. W takiej sytuacji koncentrujemy się na tym, aby nasz cykl miał odpowiednią rangę i de facto wyłaniał najlepszą parę świata. I tak właśnie jest. To czy ten tytuł jest oficjalny czy też nie, ma drugorzędne znacznie.

Wkrótce rozpocznie się druga z waszych imprez czyli SEC. Tegoroczne turnieje finałowe odbędą się w Toruniu Landshut, Kumli oraz Ostrowie. Nie ma za to rosyjskiego Togliatti. Dlaczego?

Przyczyn jest kilka. Najkrócej można powiedzieć, że z powodu aktualnej sytuacji polityczno-ekonomicznej. W dwóch poprzednich latach organizowaliśmy zawody w Togliatti i cieszyły się one bardzo dużym zainteresowaniem kibiców. Teraz miało być podobnie. Zarówno my jak i tamtejszy klub byliśmy zainteresowani dalszą współpracą. Świat w tym momencie jest jednak jaki jest. Ryzyko z organizowaniem imprezy za naszą wschodnią granicą było zbyt dużo. Były choćby obawy dotyczące wiz. W takiej sytuacji mieliśmy więcej do stracenia niż do zyskania i podjęliśmy decyzję o tym, że w tym roku z Togliatti rezygnujemy. Chcielibyśmy jednak tam wrócić.

W kalendarzu są za to Toruń i Ostrów. Czy to oznacza, że trudno poszukać innych lokalizacji poza Polską?
Nie do końca. Obu tym miastom bardzo zależało na tym, aby zorganizować turnieje SEC i promować się choćby poprzez stację Eurosport, która transmituje nasze zawody. W Polsce jest zresztą więcej ośrodków, które są chętne do współpracy z nami. W tym przypadku jesteśmy trochę między młotem i kowadłem, bo nie chcemy sprawić, by polscy kibice mieli przesyt naszymi imprezami, a z drugiej strony skoro są chętni, to dlaczego im odmawiać. Obecnie jesteśmy już na etapie rozmów co do lokalizacji naszym imprez na przyszły rok i mogę obiecać, że będą niespodzianki. Zarówno jeśli chodzi o rywalizację par jak i SEC

Będzie więcej turniejów finałowych tego drugiego cyklu?
Nie. Cztery rundy to optymalna liczba i nie zamierzamy tego zmieniać.

Do tej pory FIM traktował was jak zło konieczne. To się zmieniło?
To za mocne słowa. Problemem był brak odpowiedniej komunikacji między nami i stroną brytyjską, czego efektem były różnego rodzaju, często niepotrzebne decyzje. Obecnie nasze stosunki są coraz lepsze. Udział Anglików w ostatniej rundzie Speedway Best Pairs Cup jest tego najlepszym dowodem.

Ostatnio głośno o żużlu z powodu skandalu do jakiego doszło podczas Grand Prix Polski na Stadionie Narodowym. Jest możliwe, aby do podobnej kompromitacji doszło podczas turnieju organizowanego przez waszą firmę?

Trudno mi to oceniać. To co się tam stało jest bardzo smutne i jednocześnie niesprawiedliwe, bo dotyczy imprezy rozgrywanej w naszym kraju, a po polskiej stronie nie było zaniedbań. Oczywiście, teraz trwają dyskusje na temat tego, kto jest temu wszystkiemu winny, wykonawca czy nadzorca. Wiem ile pracy kosztowało zorganizowanie takiej imprezy i dlatego jest mi przykro, że tak to wszystko się posypało. Jedno jest pewne wszyscy muszą z tej lekcji wyciągnąć wnioski. I już tak się dzieje, bo przed każdymi zawodami wszyscy trzy razy sprawdzają taśmę startową. Ale też wszyscy mamy dość skandali związanych z żużlem.

A was nie kusi by zorganizować turniej na tak spektakularnym obiekcie?
Mieliśmy plany związane ze stadionem w Gdańsku. Wiązało się to jednak ze zbyt dużym ryzykiem, bo tamtejszy stadion nie ma dachu i gdyby spadł deszcz, to cała nasza praca poszła by na marne. A Stadion Narodowy? Gdyby ktoś nam to zaproponował, to pewnie byśmy się takiego wyzwania podjęli. Sami jednak tak dużej imprezy nie jesteśmy w stanie zorganizować. Do tego potrzeba jest pomoc z wielu stron. Gdybyśmy ją mieli, to dlaczego nie....

Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski