Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psycholog radzi: Jak sobie radzić z nastolatkiem?

Anna Jarmuż
Joanna Stroemich - psycholog, psychoprofilaktyk i psychoterapeuta, dyrektor Niepublicznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej przy Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Poznaniu
Joanna Stroemich - psycholog, psychoprofilaktyk i psychoterapeuta, dyrektor Niepublicznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej przy Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Poznaniu archiwum prywatne
Buntuje się, trzaska drzwiami, nie słucha rodziców, nie chce chodzić do szkoły - taki bywa nastolatek. Jak sobie z nim radzić? Spytaliśmy o to Joannę Stroemich - psychologa, psychoprofilaktyka i psychoterapeutę, dyrektora Niepublicznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej przy Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Poznaniu.

Są dwie szkoły mówiące o tym, kiedy zaczyna się okres dorastania. Zgodnie z pierwszą teorią jest to czas pomiędzy 11. a 19. rokiem życia. Druga szkoła przesuwa początek tego okresu do roku 13. a jego zakończenie typuje na wiek 19 lat. Zdaniem ekspertów możemy mówić o wczesnej i późnej adolescencji - od 13 do 16 oraz od 16 do 19 lat). Z każdym z tych okresów wiążą się też inne problemy. Dynamiczne zmiany w funkcjonowaniu nastolatka zazwyczaj zaskakują zarówno jego samego, jak i najbliższych.

W okresie dorastania zmienia się nie tylko wygląd. Młody człowiek inaczej patrzy na świat. Staje się bardziej krytyczny w stosunku do otoczenia, także własnych rodziców. Targają nim emocje. Zdaniem psychologów część zachowań, które pojawiają się w okresie dorastania, jest zupełnie normalna. Nastolatek musi się czasem zbuntować, wyrzucić siedzące w nim emocje. Problem zaczyna się, kiedy młodzież sięga po alkohol i narkotyki, nie przestrzega zasad, dopuszcza się agresji w stosunku do otoczenia lub popada w depresje. W takiej sytuacji rodzic powinien zgłosić się po pomoc do psychoterapeuty lub psychologa szkolnego. Może też wziąć udział w warsztatach, organizowanych przez Niepubliczną Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczną przy SWPS na poznańskim Golęcinie. Prowadząca takie zajęcia zdradziła nam, jak radzić sobie z nastolatkami.

Rozmowa z Joanną Stroemich - psychologiem, psychoprofilaktykiem i psychoterapeutą, dyrektorem Niepublicznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej przy Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Poznaniu.

Jakie zjawiska towarzyszą okresowi dorastania? Co dzieje się wtedy w organizmie młodego człowieka?
Joanna Stroemich: Ciało młodej osoby zmienia się w ciało dorosłego człowieka. Okres ten jest jednak związany nie tylko ze zmianą wyglądu. Nastolatek inaczej patrzy na świat. Zmiany następują we wszystkich sferach jego funkcjonowania. Pojawia się większy krytycyzm. Młody człowiek zaczyna dostrzegać na świecie więcej zależności. Już nie bierze go takiego, jakim widzi. Zaczyna porównywać - także siebie do innych. Często budzi to konflikt wewnętrzny, emocje - z którymi trudno mu sobie poradzić. W tym wieku nastolatek nie ma jeszcze wykształconej umiejętności regulacji emocji. Bardzo często ich nie wytrzymuje. W okresie dojrzewania pojawia się też potrzeba buntu i akceptacji ze strony grupy rówieśniczej. To ona stanowi podstawowy punkt odniesienia. Do tego dochodzą media. Są one źródłem informacji, z którymi młody człowiek nie zawsze jest w stanie sobie poradzić. Właściwie można by powiedzieć, że ten okres dorastania można opisać "Emocje, Emocje, Emocje". I to zazwyczaj bardzo trudne emocje. Nie zawsze negatywne. W tym czasie często pojawia się też euforia, radość, szczęście. To wszystko jest mocniej przez młodego człowieka przeżywane. A my - dorośli musimy sobie radzić z jego emocjami. Z jednej strony pozwolić, aby wyszły z młodego człowieka. Z drugiej, aby się ujawniły w sposób, który jest akceptowalny społecznie. Bo nie same emocje budzą nasz niepokój, ile sposób ich wyrażania. Rodzice nie są zaniepokojeni tym, że młody człowiek przeżywa ten gniew, tylko w jaki sposób go wyraża. Tym, że dziecko używa przekleństw, trzaska drzwiami, rzuca przedmiotami, obraża rodziców i inne osoby w otoczeniu. To są reakcje, na które trzeba reagować.

Podobne zachowania to naturalna kolej rzeczy, prawda? Temu się nie da zapobiec?
Joanna Stroemich: Człowiek jest tak skonstruowany, by mógł odejść z domu. Niestety, dla niektórych rodziców fakt, że wychowują dzieci dla świata, a one muszą od nich odejść, jest przykry. Nie zdają sobie sprawy, że by młody człowiek chciał odejść, musi się trochę zbuntować, podważyć ich wiarygodność. Uświadomić sobie, że nie są tacy idealni, a dom nie jest miejscem, które im wystarcza. Psychika młodego człowieka przygotowuje się do tego, by się usamodzielnić. Gdyby było inaczej, zostałby na zawsze w domu - w którym jest mu dobrze, ma opiekę i wsparcie. Pewien rodzaj rozchwiania emocjonalnego, potrzeby izolacji, negowania norm, skłonność do dyskutowania jest normą rozwojową. Nie wszystko powinno nas niepokoić. Zachowania młodego człowieka są skrajne. Niektóre bardzo rzucają się w oczy. Wydaje nam się, że każdy nastolatek jest nieopanowany, agresywny, ćpający, pijący, palący papierosy - bo tych widzimy. Tak naprawdę jednak większość młodych ludzi ma objawy w granicach normy. Chwiejność emocjonalna, skłonność do dyskusji, testowania granic - to jest naturalne. Jednak palenie papierosów w tym wieku czy uzależnienie od czegoś innego to już coś, czym trzeba się zająć terapeutycznie. Rodzice mają problem z rozróżnieniem tego, co jest w tym wieku normą, a co nie. Do tych drugich należą zachowania, które budzą ogólny sprzeciw społeczny.

Z jakimi problemami najczęściej zwracają się rodzice?
Joanna Stroemich: Są dwie grupy problemów. Pierwsza związana z buntowniczym zachowaniem - łamanie zasad i reguł, agresja, problemy z przestrzeganiem podstawowych obowiązków - gdy młody człowiek nie chodzi do szkoły, wagaruje, sięga po używki, uzależnia się od komputera i internetu, neguje wszystko, co powie rodzic. Bywa, że w domu pojawiają się kłótnie, agresja fizyczna i werbalna w stosunku do członków rodziny czy kolegów w klasie. Rodzice mówią, że dziecko nie chce się uczyć, nie chodzi do szkoły, nie odrabia zadań domowych, nie daje sobie pomóc w nauce. Uważa, że to jest jego sprawa. Wtedy rodzic czuje się bezradny. Druga grupa problemów - bardziej martwiąca rodziców, to ta zagrażająca życiu dziecka. W tym wieku bardzo często ujawniają się różne odmiany depresji. Dziecko zamyka się, izoluje, nie wychodzi z domu, ma kompleksy i nie podejmuje żadnych działań z obawy przed oceną. Takie zachowanie albo już jest depresją albo może do niej prowadzić. Rodzice coraz częściej przychodzą i mówią: boję się, że moje dziecko położy się na torach, że sobie coś zrobi. To, że młody człowiek może popełnić samobójstwo, jest dla rodziców coraz bardziej realne. Może dlatego, że media często opisują takie przypadki.

Co może zrobić rodzic, aby okres dorastania był "do przejścia" - zarówno dla siebie, jak i tego młodego człowieka?
Joanna Stroemich: To, w co rodzice powinni inwestować to kontakt z dzieckiem. Ono powinno mu ufać, czuć się przez niego akceptowane. Rodzic nie może stracić z oczu swojego nastoletniego wieku. Powinien filtrować wszystkie komunikaty, które przekazuje przez pryzmat swojego dziecka wewnętrznego. Zadać sobie pytanie: czy gdybym był nastolatkiem, chciałbym, aby rodzic tak się do mnie zwracał? Jest jeszcze jeden test. Rodzic powinien zadać sobie pytanie, czy tak samo odezwałby się do obcego dziecka? Czy powiedziałby krytyczną uwagę koledze z pracy? Dorośli o tym zapominają i traktują swoje dzieci inaczej niż obce, a tu nie ma żadnej różnicy. Młody człowiek zasługuje na taki sam szacunek jak osoba dorosła. W okresie dorastania dziecko jest niezwykle wrażliwe na swoim punkcie. Każdą uwagę rodzica odbiera przeciwko sobie. W pewnym momencie ma dość, zamyka się i każdy komunikat - nawet neutralny, odbiera jako negatywny. Stracone zaufanie, trudno jest odzyskać. W codziennych kontaktach powinno być dużo języka akceptacji. Rodzic musi chwalić dziecko, kierować do niego więcej komunikatów pozytywnych niż negatywnych. Jak nastolatek wraca ze szkoły, a rodzic z pracy, to ten drugi widzi tylko rzeczy złe - nieodłożony tornister, niepowieszona kurtka. A jak się pytam, co dobrego powiedział, odpowiada: przecież zapytałem się, co w szkole? To jest najgorsze pytanie, jakie może zadać. Działa ono, jak płachta na byka. Młody człowiek uważa, że rodzic nie interesuje się nim - jako osobą, tym jak się czuje, tylko ocenami. Nastolatki zamykają się na to pytanie. Odpowiadają "dobrze" albo udzielają odpowiedzi, która jest dla nich korzystna - mówią o dobrych ocenach. Z takiego pytania rodzic nie dowie się, co się działo w szkole, bo jest to pytanie z gruntu oceniające. Ty mi powiesz, jak było w szkole, a ja ci powiem, czy to dobrze, czy źle. Dziecko jest bardzo wyczulone na to pytanie. A wystarczy drobna zmiana na: co u Ciebie słychać? Pytania inwigilujące, zaczynające się od: dlaczego, po co - dziecko odbiera negatywnie. Młodzi ludzie źle odbierają komunikaty związane z oceną. A my naprawdę dużo oceniamy. Często zamieniamy się w sędziów, mówimy: to dobrze, źle, to mógłbyś zrobić lepiej. Dlatego pierwszą rzeczą, jaką omawiam z rodzicami na wykładach czy warsztatach to bariery komunikacyjne. Młodzież zazwyczaj sama mnie o to prosi.

Czy nastolatki chętnie z rodzicami mówią o związkach, miłości?
Joanna Stroemich: Nastolatki odczuwają potrzebę opowiadania o swoich uczuciach rodzicom, z którymi mają dobry kontakt, przez których się nie czują się oceniani. Wiele zależy od relacji. Kolejna zasada obcowania z nastolatkiem, to poszanowanie jego intymności. Jeżeli dziecko nie chce o czymś mówić, to musimy to uszanować, wrócić do tematu w inny sposób, ale nie na zasadzie nadmiernego wypytywania. Większość nastolatków uważa, że kiedy opowie rodzicowi o swojej miłości, ten powie, że: to jeszcze za wcześnie, zajmij się lepiej szkołą. Wolą nie mówić o tym, by nie być krytykowani. Oczywiście, jeżeli zainwestujemy w dobry kontakt z dzieckiem, pozbędziemy się języka oceny, to jest duża szansa, że nam się zwierzy. Podobnie jest z grami komputerowymi i portalami społecznościowymi. Jeżeli rodzic od razu na wstępie powie dziecku, że to głupota oraz że nie zgadza się, żeby to robił, nie będzie wiedzieć, w co to dziecko gra.

A co może zrobić rodzic, gdy dochodzi do sytuacji dysfunkcyjnych?
Joanna Stroemich: Kiedy się pojawia, trzeba zweryfikować system zasad panujących w domu. Sprawdzić, czy one w ogóle w domu funkcjonują, a jeśli tak, to czy dziecko zdaje sobie z nich sprawę, kto musi ich przestrzegać - tylko nastolatek czy też inni członkowie rodziny? Dowiedzmy się, czy młody człowiek wie, czego się od niego wymaga i jakie będą konsekwencje za złamania wspólnie ustalonych zasad. Trzeba pamiętać, że z nastolatkiem większość rzeczy trzeba robić wspólnie. On źle reaguje, gdy coś mu się narzuca. Ważne więc, aby wspólnie ustalić zasady panujące w domu. Pod uwagę trzeba wziąć też sugestie dziecka. Jeżeli będzie czuło, że jest autorem tych zasad, to chętniej będzie ich przestrzegać. Cnotą okresu dorastania jest wierność. Głównie sobie - swoim zainteresowaniom, pasjom, zdaniu. Ważna jest też zasada spójności. Źle jeżeli rodzic mówi, że nie wolno kłamać, a potem sam kłamie lub każe nastolatkowi mówić nieprawdę w swojej sprawie. To są sytuacje niedopuszczalne, które zostaną wyciągnięte w pierwszej kolejności - jako argument przeciwko zasadom, które będziemy ustalać. Rodzice zapętlają się też w pułapkę kar. Za niesubordynację wystawiają dziecku drzwi z pokoju, zabierają bezterminowo komputer, komórkę, możliwość wyjść z przyjaciółmi, oglądania telewizji, jedzenia słodyczy. Potem rodzic przychodzi i mówi: ja już nie mam co mu zabrać. A dziecko żyje w ciągłej frustracji. Pozbawia się go motywacji do działania i zmiany. Powoduje to jeszcze większe obudowanie się po drugiej strony barykady. Dziecko uważa, że świat dorosłych jest zły. Jeżeli chodzi o konsekwencje, to powinny mieć ono charakter przyczynowo-skutkowy. Jeżeli np. dziecko się spóźniło dwie godziny, to na drugi dzień musi być o godzinę wcześniej.

Kiedy rodzic powinien udać się po pomoc do specjalisty?
Joanna Stroemich: Kiedy zaniedbuje różne sfery swojego życia - np. szkołę, atmosfera w domu jest krytyczna - cały czas na siebie warczymy lub nie odzywamy się siebie. Jeżeli wiemy, że w ogóle nie przestrzega zasad. Nie słucha i nie reaguje na nasze prośby. Jeżeli te metody, o których mówiłam nie przynoszą żadnego rezultatu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski