Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka jest... kanciasta. Rozmowa z autorem kryminału "Sam na sam ze śmiercią"

Kamilla Placko-Wozińska
Piłka jest... kanciasta. Rozmowa z autorem kryminału "Sam na sam ze śmiercią"
Piłka jest... kanciasta. Rozmowa z autorem kryminału "Sam na sam ze śmiercią" Archiwum
Od lat siedzę w środowisku sportowym, więc mogłem przewidzieć, że takie afery wypłyną - mówi Nikodem Pałasz, autor kryminału "Sam na sam ze śmiercią"

Na co dzień zajmuje się Pan wizerunkiem sportowców, budowaniem ich karier, współpracuje z mistrzami różnych dyscyplin. Skąd pomysł na pisanie kryminałów?
Zawsze chyba trochę chciałem pisać, ale wydawało mi się, że nie mam odpowiedniego tematu. Właśnie w pracy zaobserwowałem wiele negatywnych zjawisk w sporcie zawodowym i nie tylko, o których się wie, ale mało mówi i pisze. Próbowałem na przykład zainteresować znajomych dziennikarzy tematem ustawiania meczów w tenisie, defraudowaniem publicznych środków, ale jakoś nikt tego nie podchwycił, choć w środowisku problemy te były znane. Pomyślałem więc, że stworzę fikcyjną historię, morderstwo i opiszę patologie współczesnego sportu. Moja pierwsza książka "Brudna gra" działa się w świecie tenisistów, ale wrzuciłem tam wiele wątków. To nie jest tak, że akurat tenis jest taki zły, niektóre sprawy wziąłem z kolarstwa, inne z koszykówki. Książka ukazała się w styczniu 2014, a do dzisiaj nie zapytał mnie o opisane sprawy żaden prokurator. Miałem za to wiele pytań od czytelników, czy to prawda i czy się nie boję… Już po ukazaniu się "Brudnej gry" zaczęły wypływać afery, bardzo podobne do tych z książki - ustawione mecze tenisowe we Włoszech, doping czy aresztowanie prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

Wydana właśnie druga książka "Sam na sam ze śmiercią" dzieje się w środowisku piłkarskim. A sprzedaży biletów przez działacza PZPN w Irlandii Pan nie przewidział…
Dokładnie może nie, ale pokazuję inne, podobne mechanizmy wyprowadzania pieniędzy ze związków. Od lat siedzę w tym środowisku, więc mogłem przewidzieć, że wcześniej czy później takie historie wypłyną.

A sportowcy? Jacy są?
Chcę pokazać, że sportowcy to ludzie o wielu twarzach. To często ktoś zupełnie inny niż gwiazda znana z boiska czy kortu, czy przekazów w mediach. To, co widzimy, to jest gra, sportowcy mają wiele masek. Miałem okazję obserwować Rogera Federera. W prywatnym życiu to ktoś zupełnie inny. Na korcie wyważony, spokojny dżentelmen, w gronie kilku osób człowiek nadpobudliwy, niemal z ADHD, biegający po szatni, rozgorączkowany, stale się o coś zakładający. Gdy jednak na horyzoncie pojawili się dziennikarze i kibice, natychmiast wróciła znana nam maska.
Może ma dobrego speca od wizerunku?
Może, ale też wytworzył już w sobie pewien mechanizm obronny. Takich sportowców kibice nie znają. Szokiem był dla nich szczery wywiad Justyny Kowalczyk. Do tej pory myśleli, że to taka wiecznie uśmiechnięta, jak na okładkach gazet, odnosząca sukcesy dziewczyna. A nagle zobaczyli jej depresję, trudne przejścia. W "Sam na sam ze śmiercią" poruszam na przykład problem homofobii, piłkarzy, którzy są zupełnie kimś innym, niż muszą się pokazywać na zewnątrz.

Pisze Pan też o "grupach trzymających władzę" w piłkarskich zespołach. Tak rzeczywiście jest?
W każdej drużynie jest ktoś, kto rządzi, lider, wokół którego skupia się pewna grupa. Czasami ma on nawet więcej do powiedzenia niż trener. W książce podałem, że są to na przykład antysemici, faszyści, Arabowie, Cyganie… Nie wiem, czy są to akurat takie grupy. Postaci są absolutnie wymyślone, a problemy wyolbrzymione. Co jakiś czas dociera do nas jednak wiadomość, jak ta z Opola o napaści na ciemnoskórych piłkarzy. To byli kibice, bo obok maczet telewizja pokazała klubowe szaliki…

Na ile jest prawdziwy wątek rodziców płacących za udział dzieci w meczach, a nawet w kadrze?
Jak najbardziej prawdziwy. Pierwszy raz usłyszałem o tym 2-3 lata temu od osiemnastolatka z Młodej Ekstraklasy. Gdy zacząłem pisać książkę, poprosiłem, aby szczegółowo pokazał mi ten mechanizm. Żeby zagrać w meczu, szesnasto-, siedemnastolatkowie muszą chodzić na dodatkowe treningi, za które płacą trenerowi do ręki każdy po 100 zł. Przychodzi ich pięciu, sześciu, trzy razy w tygodniu... Ci, którzy chodzą, grają, nawet gdy są słabsi od kolegów. Zawodnik, który mi o tym opowiadał , raz się złamał i zapłacił, ale źle się z tym czuł, więc zrezygnował. Płacenie trenerowi to jedno, drugie to różne układy. Chłopak opowiadał, jak był najlepszy na swojej pozycji, a gdy na mecz przyjechali obserwatorzy z Legii, nie zagrał ani minuty, grał syn przyjaciela prezesa.

Problemy takie występują w małych klubach, w których młodzi zawodnicy zaczynają dopiero karierę i chcą się pokazać skautom. Kolejny mechanizm to wymuszanie na nich podpisania kontraktu z określonym menedżerem. Wtedy się zagra, bo za ewentualny kontrakt trener dostanie swoją dolę... To jest bagno, pokazałem tylko część problemów. Mam nadzieję, że odezwie się ktoś z wewnątrz, bo jego głos może sprawi, że piłkarskie władze zajmą się tym.

Czy środowisko piłkarskie zareagowało na "Sam na sam ze śmiercią"? Wywołał Pan burzę?
Niestety, nie. Zadzwonił jeden znajomy działacz, że ma do mnie pretensje, bo zarwał całą noc nad książką. Jak zaczął czytać, nie mógł się oderwać do rana, tak się wciągnął. Wiem jednak dlaczego - sprawdzał, czy siebie nie odnajdzie…
A sportowcy? Nie boją się oddać w pańskie ręce, że za chwilę ich Pan opisze?
Nie mam takich obaw. "Brudną grę" daję młodym tenisistom jako antypodręcznik, jakim nie być, jak nie powinna wyglądać ich kariera. Są sportowcy, którzy mają sporo na sumieniu, ale są też sportowcy fantastyczni. Wielu piłkarzy starszego pokolenia ma niechlubną przeszłość. Cały czas trwają sprawy we wrocławskiej prokuraturze, obejmują ponad 400 piłkarzy, działaczy, trenerów. Ja piszę właśnie o betonie, który trzeba rozbić.

Często jestem zapraszany na spotkania ze studentami, którzy chcą zostać menedżerami. Widzę, że jest wielu młodych ludzi, którzy wnoszą do tego zawodu nową jakość. Wierzą w czysty sport. To idzie w dobrym kierunku.

Pisze Pan nie tylko o bagnie w sporcie, ale i policji. Inspektor Wolski nie może wrócić do komendy stołecznej, nowy szef wszczyna przeciwko niemu wewnętrzne postępowanie. To też prawda?
Nie, to całkowita fikcja. Stworzyłem Wolskiemu taki świat- musi w nim być skorumpowany policjant, kolejna przeszkoda na drodze bohatera. Różne kłody pod nogi rzuca mu życie. Tym razem szefa, który nie chce go przyjąć do komendy. W tym policyjnym świecie potrzebny był mi czarny charakter. Poczytałem trochę w internecie, ale nie wgłębiałem się w pracę policji.

Dużo tych kłód rzucił Pan Wolskiemu, jest jeszcze sprawa sprzed lat, niewyjaśniona historia zabójstwa ojca bohatera z KGB w tle…
To wątek z pierwszej książki, też całkowita fikcja. Puściłem wodze fantazji, stworzyłem funkcjonariusza KGB, żeby przenieść akcję na trochę do Petersburga, żeby pokazać miasto, a zwłaszcza tamtejsze metro, żywcem wyjęte z poprzedniej epoki, z pomnikami Lenina.
Jak się "urodził" Wolski? Trochę w nim Brudnego Harry'ego, ale też trochę porucznika Borewicza
Trochę z Colombo też ma… Pojawiają się takie właśnie porównania. Stworzyłem Wolskiego z obrazów, głównie filmowych, bo wcześniej kryminałów prawie nie czytałem.

Wolski na gorąco tłumaczy wiersz Jamesa Joyce'a , który jest wskazówką do śledztwa. Jak czytamy w przypisach, to Pański przekład. Chce Pan być takim Joe Aleksem- Maciejem Słomczyńskim? Nie, zrobiłem to tak dla zabawy. Bezpiecznie, bo przekład nie musiał być dobry. To przecież nie ja, to inspektor Wiktor Wolski tłumaczył…

Zapowiada Pan trzecią część przygód Wolskiego. Jaką dyscyplinę teraz weźmie na tapetę?
Nie mogę na razie zdradzić. Początkowo myślałem o boksie, ale chyba jednak będzie to gra drużynowa.

Wspominał Pan w jednym z wywiadów, że chciałby "zabić" kobietę…
No właśnie, może to być żeńska drużyna…

Nowy kryminał Nikodema Pałasza ukazał się 18 marca br. Akcja "Sam na sam ze śmiercią" rozgrywa się w środowisku piłkarskim. Ginie ciemnoskóry zawodnik, tropy wiodą w różnych kierunkach...
Nikodem Pałasz prowadzi firmę "Sport & Profit" zajmującą się marketingiem sportowym. Współpracuje z mistrzami świata, medalistami olimpijskimi. Wśród jego klientów są tenisiści, pływacy, bokserzy, szermierze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski