Bez szczepienia, nie będzie żłobka i przedszkola? [WIDEO]

Jeżeli chcesz, aby dziecko chodziło do żłobka czy przedszkola, to musisz je wcześniej zaszczepić. Taki wymóg może pojawić się niebawem w wielu polskich miastach.

Dyskusję na temat obowiązkowych szczepień rozpoczął radny z Krakowa. Chce, żeby zaświadczenie o podanej szczepionce było jednym z warunków przyjęcia do publicznej placówki. Jego zdaniem pomoże to ustrzec maluchy przed groźnymi chorobami, jak odra czy krztusiec. Pomysł podchwyciły już inne miasta. O taką możliwość dopytują się radni z Gdańska i Częstochowy. Niewykluczone, że dyskusja na temat obowiązkowych szczepień odbędzie się także w stolicy Wielkopolski, gdzie w Radzie Miasta zasiada wiele młodych mam.

Dyskusję na ten temat rozpoczął radny z Krakowa:

Źródło: TVN24/x-news

- Można się nad takim rozwiązaniem zastanowić - przyznaje Urszula Mańkowska, radna PO. - Oczywiście wcześniej należy sprawę przedyskutować - zaznacza. Jak mówi poznańska radna, mamy obecnie dwa silne ruchy - szczepionkowe i antyszczepionkowe. - Ja zaszczepiłam swojego synka, tak jak wcześniej szczepiła mnie moja mama. Jednak zdaję sobie sprawę, że inne matki mogą mieć odmienne zdanie na ten temat. Chciałabym poznać także ich opinie - wyjaśnia Mańkowska.

Obowiązkowe szczepienia popiera wielu pracowników żłobków i przedszkoli.

- Rodzice powinni kierować się raczej dobrem dziecka niż modami. Kiedyś nikt nie dyskutował, czy warto, tylko wszyscy byliśmy szczepieni. Nie jestem pewna jednak, czy powinien być taki przepis, bo niektórzy rodzice robią trochę na przekór - mówi Zofia Sałata, dyrektorka przedszkola nr 2 w Poznaniu.

Pracownicy placówek dla najmłodszych dzieci zwracają też uwagę, że wśród maluchów choroby rozprzestrzeniają się błyskawicznie. - Dzieci w przedszkolu szybko łapią wszelkiego rodzaju infekcje - tłumaczy Elżbieta Orłowska-Hawliczek, dyrektorka poznańskiego przedszkola "Świerszczykowe Nutki". - Maluchy siedzą przy wspólnych stolikach, kichając i kaszląc, nie zasłaniają ust. Kiedy jednemu dziecku przy stoliku coś dolega, na drugi dzień chorych jest kilkoro.
Jak przyznają rodzice, to dobrze jeśli dziecko przejdzie w przedszkolu ospę czy różyczkę. Problem polega na tym, że rośnie zachorowalność na groźne choroby typu odra. A rodzice - mimo obowiązku ustawowego - coraz częściej unikają szczepień.
Specjaliści oceniają pomysł krakowskiego jako racjonalny, ale niewykonalny.

- To ograniczyłoby zachorowalność wśród dzieci, które bardzo łatwo zapadają na choroby i wśród których szybko one szybko się rozprzestrzeniają - przyznaje prof. Hanna Krauss, kierownik katedry fizjologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Dodaje jednak, że zdaje sobie sprawę, że taka decyzja wywołałaby sprzeciw.

Justyna Socha, przedstawicielka stowarzyszenia "STOP NOP", już ma wątpliwości. - Warunki rekrutacji do przedszkoli i żłobków może ustalać tylko ustawa i nikt nie ma prawa wprowadzić takiego rozwiązania. Powszechny i równy dostęp do nauki gwarantuje konstytucja. Decyzje o niekontynuowaniu szczepień podejmują głównie osoby, których dzieci dotknęły powikłania poszczepienne. To nie jest agresywny "ruch antyszczepionkowy", lecz rodzice broniący zdrowia swoich dzieci, pragnący tylko uszanowania ich wyboru, podobnie jak szanuje się wybory dorosłych, którzy nie są zmuszani do szczepień.

Rodziców, którzy unikają szczepień, jest coraz więcej
W ubiegłym roku 2000 dzieci z Wielkopolski uniknęło z różnych względów szczepień. Z kolei od stycznia do końca lutego sanepid wysłał 324 pisma do rodziców, w których przypominają o tym, że szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym są obowiązkowe. Nałożono już 106 grzywien. To około kilkuset złotych. Sanepid czeka na reakcję.

Wracają choroby
Od stycznia do połowy października 2014 roku w powiecie na ospę zachorowało ponad 4200 osób. A w 2013 roku w Wielkopolsce na ospę zachorowało ponad 18 tysięcy osób. Czyli blisko tyle, ile mieszka w Obornikach lub w Pleszewie!