Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura: w Poznaniu przez 7 lat nie wyjaśniono sprawy. A w Gorzowie Wlkp. umorzono

Łukasz Cieśla
Poznańska prokuratura przez siedem lat nie wyjaśniła czy lekarze ze szpitala im. Degi popełnili błąd w sztuce. Bo prokurator prowadząca dochodzenie zgubiła akta i nikomu się do tego przyznała. Gdy po latach jej zaniedbanie wyszło na jaw, sprawę przeniesiono do Gorzowa Wlkp. Tamtejsi śledczy umorzyli dochodzenie - tuż przed jego przedawnieniem. Podstawą stała się ustna opinia biegłego. Został powołany dzień przed wydaniem tej opinii. A gdy ją wydał, prokuratura nazajutrz umorzyła sprawę.

- To, co się teraz wydarzyło, jest niepojęte z punktu widzenia procedury karnej - stwierdza adw. Andrzej Zielonacki. Reprezentował Barbarę Klak, niewidomą poznaniankę, która przed laty złożyła doniesienie o podejrzeniu przestępstwa.

W marcu 2005 roku jej syn, cierpiący na porażenie mózgowe, przeszedł zabieg w szpitalu im. Degi w Poznaniu. Zdaniem matki, wskutek operacji chłopiec stracił resztki sprawności ruchowej. W 2006 roku zgłosiła sprawę śledczym. Doniesienie miała wyjaśnić prokurator Sz., ale nie zrobiła tego... przez kolejnych 7 lat. W 2013 roku wyszło na jaw, że prawdopodobnie zgubiła akta. I zamiast je odtworzyć, zwodziła niewidomą, że rzetelnie wyjaśnia doniesienie.

Gdy przełożeni prokurator Sz. w końcu dowiedzieli się o jej zaniedbaniach, śledcza poszła na zwolnienie lekarskie, a potem przeszła w stan spoczynku (tzw. prokuratorską emeryturę). Znajomi pani Sz. tłumaczą ją teraz, że od lat miała poważne problemy w rodzinie i zapewne z tego powodu zaniedbała swoje obowiązki służbowe.

Gdy wyszło na jaw, że Sz. nie prowadziła dochodzenia, sprawę postawiono przenieść poza Poznań. Akta trafiły do Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp. Tamtejsi śledczy najpierw długo szukali biegłych lekarzy. Eksperci mieli ocenić czy w 2005 roku medycy z Poznania popełnili błędy podczas leczenia syna Barbary Klak. Opinia w końcu powstała i była korzystna dla szpitala. Jesienią 2014 r. gorzowscy śledczy po raz pierwszy umorzyli sprawę.

Ale z ich decyzją nie zgodziła się matka chłopca. 25 marca jej zażalenie na umorzenie rozpatrzył poznański sąd. Barbara Klak pojawiła się na posiedzeniu razem ze schorowanym synem, na co dzień leżącym w łóżku.
25 marca sąd orzekł, że gorzowska prokuratura przedwcześnie umorzyła sprawę. Sąd nakazał powołanie biegłego neurologa. Miał ocenić czy w 2005 roku, przed operacją chłopca, potrzebna była konsultacja neurologiczna.

- Po tym orzeczeniu, niecałą godzinę po wyjściu z sądu, otrzymałam telefon z gorzowskiej prokuratury. Usłyszałam, że już mają wyznaczonego biegłego neurologa i przesłuchają go 26 marca, czyli następnego dnia. Powiedziano mi, że mogę przyjechać na to przesłuchanie do Gorzowa Wlkp. Zaprotestowałam. Dla mnie, jako niewidomej, zaplanowanie takiej dalekiej podróży z dnia na dzień nie jest możliwe - tłumaczy B. Klak.

Biegłym powołanym w ekspresowym trybie był gorzowski neurolog Jerzy Wojciechowski. Nie miał dostępu do akt głównych sprawy, bo te do końca marca były w poznańskim sądzie. Lekarz nie badał też schorowanego chłopca. Biegły, jak tłumaczy prokuratura, pracował na kopii akt dochodzenia. Już 26 marca, w ciągu jednego dnia, biegły stwierdził, że przed laty konsultacja neurologa nie była potrzebna. Biegły neurolog nie sporządził pisemnej opinii. Złożył tylko zeznania do protokołu. A 27 marca gorzowska prokuratura umorzyła sprawę.

Zadzwoniliśmy do biegłego neurologa. Lekarz Jerzy Wojciechowski stwierdził, że prokuratura kazała szybko wydać opinię, więc to zrobił. Dlaczego prokuraturze tak się spieszyło? Czy ekspresowa opinia biegłego była rzetelna?
Barbara Klak i jej adwokat zwracają uwagę, że sprawa o błąd w sztuce lekarskiej przedawniała się z końcem marca. Wtedy bowiem mijało 10 lat od zabiegu lekarskiego, kwestionowanego przez matkę chłopca. Zdaniem matki i jej pełnomocnika, prokuratura za wszelką cenę chciała umorzyć sprawę z powodu niestwierdzenie przestępstwa, a nie przedawnienia.
Gdyby bowiem doszło do przedawnienia, Barbara Klak miałaby ważny argument do domagania się odszkodowania od Skarbu Państwa za opieszałość prokuratury.

Dariusz Domarecki, rzecznik gorzowskiej prokuratury, zaprzecza: - Jedynym celem, który nam przyświecał, było zakończenie tej sprawy w terminie. Proszę też zwrócić uwagę, że wcześniej, przez kilka lat, sprawa była prowadzona w Poznaniu.

Teoretycznie Barbara Klak mogłaby teraz wystąpić przeciwko lekarzom z oskarżenia prywatnego, ale w związku z przedawnieniem się karalności czynu, nie ma do tego podstaw. Niewidoma poskarżyła się jednak do Prokuratury Generalnej, która wyjaśnia zachowanie gorzowskich śledczych, w tym okoliczności powołania biegłego i wydania przez niego opinii. W Prokuraturze Generalnej toczy się także postępowanie zmierzające do uchylenia immunitetu prokurator Sz. Śledczy chcą jej bowiem postawić zarzuty związane z zagubieniem akt i zaniedbaniem obowiązków służbowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski