Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań nie jest gotowy na Europę, a trenerzy nie mają pola manewru

Karol Maćkowiak
Lech Poznań nie jest niestety gotowy na Europę
Lech Poznań nie jest niestety gotowy na Europę Waldemar Wylegalski
Ostatni tydzień pokazał, że drużyna Macieja Skorży ma kłopoty z rozegraniem dwóch równych meczów w tygodniu mimo że w składzie jest aż 26 piłkarzy. Trenerom nie daje to żadnego pola manewru.

Trener Maciej Skorża przed spotkaniem z Koroną Kielce dokonał jedynie trzech zmian w jedenastce, która rozpoczęła pucharowy bój z Błękitnymi Stargard Szczeciński. Do składu załapał się Gergo Lovrencsics, który wcześniej nie był w pełni sił, wrócił do gry także Zaur Sadajew, który w czwartek nie wystąpił z powodu kartek. Ostatnia zmiana to obecność Dariusza Formelli, ale on akurat przeciwko Błękitnym wszedł na zmianę jeszcze w pierwszej połowie. A w niedzielę Lechici grający w niemal niezmienionym ustawieniu zostali zdominowani przez ambitnych koroniarzy.

- Wydawało mi się, że będziemy lepiej wyglądać pod względem fizycznym. Może nie doceniłem tych 120 minut, które mieliśmy w nogach. Może trzeba było zastosować rotację? Pracowaliśmy z myślą, że powinniśmy grać co trzy dni, więc nie chcę się tak usprawiedliwiać. Zawodnicy to, co mogli, to zostawili na boisku – tłumaczył po niedzielnym remisie trener Maciej Skorża.

Co zadziwiające, Skorża nie zastosował rotacji, mimo że ma na co dzień do dyspozycji aż 26 piłkarzy. Dlaczego? Otóż o Lechu nie można powiedzieć, że ma szeroki, wyrównany skład. Ilość nie przekłada się w jakość. Drużyna nie jest przygotowana do gry co trzy dni, a to przecież reguła w europejskich pucharach, gdzie walczy się na całego i nie można przechodzić obok meczu, co się zdarza piłkarzom w Ekstraklasie.

- Zestawiłem dzisiaj drużynę optymalnie, uważałem, że ten skład to grupa zawodników w najlepszej formie. Mamy szeroką kadrę i staramy się, by wszyscy zawodnicy się ogrywali – stwierdził zaraz po meczu z Koroną Maciej Skorża. Nawet szkoleniowiec przyjezdnych Ryszard Tarasiewicz po końcowym gwizdku przyznał: - Przed tym meczem nie miało dla mnie żadnego znaczenia to, że poznaniacy mają w nogach 120 minut pucharowego meczu. Potencjał Lecha jest bardzo duży. Nie mogliśmy zlekceważyć rywala i tego nie zrobiliśmy.

Rzeczywistość pokazała coś zupełnie innego – Kolejorz miał kłopoty, by przeciwstawić się zdecydowanie niżej notowanej Koronie.
W weekend aż dziewięciu zawodników pierwszej drużyny zagrało w spotkaniu III-ligowych rezerw przeciwko Startowi Warlubie (1:0). Wśród nich znaleźli się ściągnięci zimą do klubu David Holman oraz Arnaud Djoum. Ten drugi miał stanowić alternatywę dla Łukasza Trałki. Na razie odgrywa marginalną rolę i wydaje się, że cierpliwość trenera Skorży powoli się wyczerpuje. Również Tamas Kadar nie sprawdza się na pozycji defensywnego pomocnika.

- W tej chwili na pozycji numer 6 nie mamy drugiego tak silnego piłkarza jak Łukasz i musimy koniecznie tę sytuację zmienić – nie ukrywał opiekun poznaniaków. Tymczasem postawa lechitów w meczach rezerw pozostawia wiele do życzenia. Jeśli więc Lech ma wrócić na właściwe tory, to latem musi zadbać o to, by w drużynie zostali ci, którzy chcą osiągać sukcesy sportowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski