Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taksówki poza kontrolą

Andrzej Janas
Po Poznaniu kursuje obecnie 3185 taksówek. Niebawem może być ich dwa, a nawet trzy razy więcej. Posłowie właśnie znowelizowali ustawę o transporcie drogowym i zlikwidowali taksówkowe limity ustalane do tej pory przez gminnych lub miejskich radnych. Tak więc miejscy radni i urzędnicy stracili wpływ na liczbę taxi jeżdżących po stolicy Wielkopolski.

Czy ta niczym już nie ograniczona pełna dostępność do zawodu taksówkarza przełoży się na niższe opłaty i wyższe standardy?
Szefowie największych poznańskich korporacji są dość sceptycznie nastawieni do tych zmian.

- Nie wiem dlaczego w Polsce nie przyjęto rozwiązań sprawdzających się w innych krajach - dziwi się Michał Wieczorek, prezes Zrzeszenia Transportu Prywatnego (196-22). - W Niemczech na przykład liczbę taksówek w danym mieście ustala się na podstawie liczby mieszkańców. Zbyt duża liczba taxi sprawi, że kierowcy będą mieli jeszcze mniej kursów niż
obecnie, będą jeździć po 14, 16 godzin dziennie by utrzymać rodzinę. Na pewno nie wpłynie to na poprawę bezpieczeństwa kierowców i pasażerów. Na początku pewnie ceny spadną, ale zaręczam, że tylko na krótko, bo przecież nikt nie będzie jeździł poniżej kosztów. Być może taksówek przybędzie, ale chętni szybko się wykruszą, gdy okaże się, że to nie jest łatwy i szybki zarobek.

Na przykład niemiecki powołuje się także Piotr Florczak, szef MPT (191-91), który twierdzi, że już dzisiaj niektóre firmy stosują ceny dumpingowe. Po to, aby przeczekać kryzys.

- Jak taksówkarz nie zarobi, to nie będzie inwestował w swój warsztat pracy, jakim jest samochód. Będzie oszczędzał na naprawach, przeglądach - mówi P. Florczak. - Limity to było dobre rozwiązanie, miejscy urzędnicy ustalali je wspólnie z nami, nigdy nie było z naszej strony głosów sprzeciwu.

- Nie będzie taniej, ale na pewno pojawi się więcej nieuczciwych kierowców - przewiduje Wiesław Gawryszak, prezes RMI (196-68). - Dzisiaj nasi kierowcy robią 10-20 kursów dziennie. Gdy przybędzie taksówek, to liczba kursów się zmniejszy. Na pewno, żeby to sobie zrekompensować, część kierowców będzie próbowało "naciągnąć" klienta - przypuszcza W. Gawryszak.

- W przypadku Poznania te ustawowe zmiany nie będą miały większego znaczenia - studzi obawy radny Krzysztof Skrzypinski, szef komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego Rady Miasta Poznania. - Od kilku lat limit ustalany przez Miejską Radę był większy niż liczba chętnych do tego zawodu. Przypuszczam, że zmiany będą miały większe znaczenie w miastach, które prowadziły bardziej restrykcyjną politykę licencyjną niż Poznań.

Poznański liberalizm taksówkowy potwierdza Krzysztof Zandecki z Wydziału Działalności Gospodarczej Urzędu Miasta Poznania.
- Limit określany na poziomie 500 licencji rocznie w zupełności wystarczał - mówi K. Zandecki. - Z reguły wykorzystywano około 200 licencji rocznie, mniej więcej tyle samo taksówkarzy rezygnowała z zawodu bądź w nielicznych wypadkach traciła licencję za jakieś wykroczenia.

Poznań zdecydował się wyznaczać wyższe limity od innych miast, by ograniczyć liczbę ewentualnej szarej strefy. Tam, gdzie wydawano mniej licencji, natychmiast przybywało firm zajmujących się tak zwanym okazjonalnym przewozem osób. Kierowcy zatrudnieni w takich firmach mogli przewozić pasażerów, ale nie musieli instalować taksometrów. Wielu takich okazjonalnych przewoźników mocno zawyżało opłaty, a klienci płacili słone rachunki.

Więcej licencji niż chętnych

Limit 500 nowych licencji wydawanych rocznie był w Poznaniu wystarczający.
W 2005 roku wydano 168 licencji, w 2006 - 183, w 2007 - 209, zaś w 2008 - 150. Wyjątkiem był rok 2009, kiedy to miejscy radni zdecydowali, że liczba wydawanych licencji jest zbyt duża i ograniczyli ich liczbę do 150. Wniosek o wydanie pozwolenia złożyło wówczas 365 osób. Taksówek w stolicy Wielkopolski było zbyt mało, co natychmiast zaowocowało powstawaniem firm zajmujących się okazjonalnym przewozem osób. Część samochodów takich jednoosobowych firm starało upodobnić się do "normalnych" taxi. Zdezorientowani klienci dopiero po zakończeniu jazdy i otrzymaniu wysokiego rachunku zdawali sobie sprawę, że właśnie jechali z kierowcą, którego nie obowiązywały ceny maksymalne ustalane przez Urząd Miasta. W 2009 r. wydano 361 nowych licencji i problem zniknął. W 2010 liczba zamk-nęła się na 195 licencjach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski