Alicja Tomczyk ma raka piersi od 28 lat, ale kiedy w styczniu 2015 roku, starała się o "zieloną kartę", to okazało się, że... nie może jej otrzymać.
Z zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia, że "pakiet onkologiczny" ułatwi życie tym, którzy cierpią na nowotwór, nici.
- Od nowego roku nic nie zmieniło się na lepsze - przyznała Alicja Tomczyk podczas odbywającej się w poniedziałek debaty "Razem dla kobiet z zaawansowanym rakiem piersi" w Poznaniu.
Wspominała, że miesiąc temu przyjęła kolejne zastrzyki hormonalne potrzebne w jej terapii, ale lekarstwa od szpitala dostała w ramach limitu. W przeciwieństwie do chorych, które dzisiaj zgłaszają się do lekarza rodzinnego i otrzymują "zieloną kartę". Te w teorii mogą liczyć na nielimitowane leczenie.
Czytaj: "Wielkopolskie Centrum Onkologii się buntuje. Powód? Fatalna ocena pakietu onkologicznego"
Poniedziałkowe spotkanie amazonek, lekarzy i przedstawicielki NFZ-u to pierwsze z cyklu, który ma pokazać urzędnikom wady "pakietu". Kolejne rozmowy są zaplanowane w innych dużych miastach w kraju.
Mówili, że wszystko będzie dobrze, a jest jak jest
- Jestem zaskoczona tym, że amazonki i kobiety, u których zdiagnozowano raka piersi lata wstecz, nie dostają "zielonych kart". Ze słów przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia w 2014 roku wynikało, że w przypadku nawrotów choroby, panie otrzymają taki dokument bez problemu - przyznała na początku debaty Krystyna Wechmann, prezes Federacji Stowarzyszeń Amazonki. I określiła pacjentki z problemami nowotworowymi piersi jako "niewidzialne dla systemu".
Potwierdzili to także inni uczestnicy spotkania. Nie zostawili suchej nitki na "pakiecie" i wymieniali wady wprowadzonych zmian: chorzy nie mają dostępu do innowacyjnych leków na raka i nie ma prawnej możliwości złożenia wniosku o sfinansowanie leków, takich jak terapia celowana w przypadku zaawansowanego stadium choroby.
Maria Litwiniuk, wojewódzki konsultant w dziedzinie onkologii klinicznej i ordynator oddziału chemioterapii Wielkopolskiego Centrum Onkologii, wymieniła kolejne niedopatrzenia: - To źle, że zniknęła procedura chemioterapii niestandardowej [zwracania się do NFZ-u o rozliczenie kupna leków stosowanych w szczególnych przypadkach - red.] i nie ma niczego w zamian. Dzisiaj leczymy "niestandardowych" pacjentów i... mamy nadzieję, że NFZ zwróci nam za to pieniądze.
Przedstawicielka NFZ-u... liczy na decydentów
Katarzyna Pluta-Hadas, przedstawicielka wielkopolskiego oddziału NFZ-u przyznała, że nie ma odrębnej "oferty" dla pacjentów z rakiem piersi, a zmiany koncentrują się na diagnostyce. I odniosła się do "nadziei" Marii Litwi-niuk o zwrocie pieniędzy w ramach leczenia niestandardowego: - Nie zawsze możemy spełnić oczekiwania lekarzy i pacjentów, bo musimy działać w ramach obowiązujących przepisów.
Czytaj: "Pakiet onkologiczny to nie cud z telewizji, ale kit!"
Przyznała również, że ma nadzieję, że decydenci pomyślą o zmianach w "pakiecie".
A to możliwe, bo Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało, że zweryfikuje to, jak działa "pakiet onkologiczny" po trzech miesiącach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?