Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kom(isja)edia w Teatrze Nowym

Mateusz Pilarczyk
Czy Janusz Wiśniewski obroni posadę dyrektora teatru?
Czy Janusz Wiśniewski obroni posadę dyrektora teatru?
"Niech pan mnie pocałuje w dupę, młody człowieku" - to słowa dyrektora poznańskiego Teatru Nowego Janusza Wiśniewskiego skierowane do dziennikarza TVP P0znań Bartłomieja Pomianowskiego po posiedzeniu komisji kultury sejmiku województwa. Padły one w kontekście listu, jaki marszałek Marek Woźniak wystosował do dyrektora Wiśniewskiego. Dotyczył on właśnie kontaktu z dziennikarzami.

Świadkiem zdarzenia był Jacek Bartkowiak, dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego, któremu podlega Teatr Nowy.

- Powiedziałem później, że ja po ludzku mogę rozumieć, że pan dyrektor nie wytrzymuje tej sytuacji. Zwłaszcza ze strony osób, które w jakiś sposób są lub były z teatrem związane - komentuje Bartkowiak. - Oczywiście te słowa nie powinny paść i jako osoba kierująca jednostką publiczną nie powinien takich słów wypowiadać - dodaje dyrektor departamentu.
Przypomnieliśmy również próbę rozmowy "Głosu Wielkopolskiego" z dyrektorem teatru. Janusz Wiśniewski rzucił wówczas słuchawką.

- Pan dyrektor jest czasem czupurnym chłopakiem z Powiśla. Gorąca krew - kwituje Jacek Bartkowiak.
W rozmowie z dziennikarzem TVP z ust Janusza Wiśniewskiego padło też dziwne (wulgarne) pytanie dotyczące czteroletnich dzieci.

Zanim doszło do tego incydentu, członkowie komisji kultury spotkali się w Teatrze Nowym, aby zająć się sprawą tzw. projektu afrykańskiego, który w teatrze realizuje Łukasz Wiśniewski, syn dyrektora placówki.

Za projekt otrzymał dotąd honorarium w wysokości prawie 28 tys. złotych.
Radni (oprócz Waldemara Witkowskiego z SLD) nie mieli większych zastrzeżeń do pracy dyrektora Wiśniewskiego.

- Problem byłby, gdyby syn dyrektora był niewykształcony, niezdolny i robił gnioty. To byłby problem. Może takie wypadki w życiu się zdarzają - uważa Lech Dymarski, radny komisji kultury i przewodniczący sejmiku województwa z ramienia PO.

- Pan radny ten problem generuje. Z lewicowego punku widzenia nie byłoby problemu, gdyby ten reżyser Łukasz nie był synem dyrektora, a na przykład jego kochankiem. Wtedy wszystko byłoby w porządku. Ponieważ jest synem, to Wiśniewski musi się tłumaczyć, że ma zdolnego syna - to kolejne słowa przewodniczącego Dymarskiego, tym razem skierowane do radnego SLD Waldemara Witkowskiego.

Zresztą radny Dymarski przez chwilę występował w roli suflera Janusza Wiśniewskiego i odpowiadał za dyrektora Teatru Nowego. Pod koniec posiedzenia komisji panowie nie ukrywali, że znają się od lat.

- Czy pan zechciał się przyjrzeć, ile małżonków, małżonek ile dzieciaków pracuje? Pan uważa, że go w jakiś sposób wyróżniam? Ja go błagam, żeby zrobił jakiś spektakl, a on mi odpowiada, że mu się nie chce, ma inne zajęcia - odpowiadał przed komisją o swoim synie Łukaszu dyrektor Teatru Nowego. - Jeżeli przyjdzie ze wspaniałym pomysłem, to nie waham się mu go dać, bo on umie to robić - dodaje Janusz Wiśniewski. Przed godziną 18 komisja skończyła swoje posiedzenie, a część radnych udała się na spektakl w Teatrze Nowym. Tego dnia na dużej scenie grano "Przyjęcie dla głupca".
Współpraca KARC

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski