Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak język polski staje się obcy

Elżbieta Sobańska
Książki  przegrywają z  grami komputerowymi i internetem. Dzieci wolą omijać tzw. opisy przyrody  w lekturach, kiedy na ekranie tyle się dzieje
Książki przegrywają z grami komputerowymi i internetem. Dzieci wolą omijać tzw. opisy przyrody w lekturach, kiedy na ekranie tyle się dzieje Michał Rogala/Polskapresse
Z poprawną polszczyzną jest coraz gorzej - alarmują językoznawcy i nauczyciele. I nie dotyczy to tylko młodzieży, chociaż dla tego pokolenia wiadomości tekstowych i internetu język polski staje się coraz bardziej obcy. Kłopoty z ojczystym językiem mają także dorośli, więc często nie są najlepszym przykładem dla dzieci.

Czy ktoś kiedyś zadał sobie trud, by sprawdzić, ile słów zawiera słownik poprawnej polszczyzny? Niby po co, bo przecież każdy z kilkudziesięciu milionów Polaków włada tym językiem. Lepiej lub gorzej. Coraz gorzej - twierdzą specjaliści. A zwłaszcza młodzież. Tak modne skracanie słów, które zapoczątkowały SMS-y i internet, przyjęło się w życiu codziennym. Kto teraz obędzie się bez "pozdr", "nara", a to tylko kropla w morzu używanych skrótów.

Młodzież ma kłopoty z poprawną polszczyzną - twierdzą językoznawcy. Informacje mają być krótkie, bez zwracania uwagi na formę i poprawność. Umykają im podstawowe zasady: dzieci nie tylko gorzej piszą, ale również mówią. Problem zauważają nauczyciele, a także językoznawcy, którzy z kolei alarmują: czas przestać omawiać wyłącznie lektury, a pomyśleć o języku ojczystym.

Języka nie znacie?
Andrzej zawsze był dobrym uczniem, chociaż zdecydowanie wolał przedmioty ścisłe. Polaka, jak określają ten przedmiot uczniowie, starał się uczyć tak, aby mieć tzw. "święty spokój". Od książek wolał gry. Oceny z języka polskiego miał dobre, ale jego codzienna polszczyzna pełna jest drobnych błędów: zdarza się, że nie wie, jak odmieniać wyrazy, kiedy pisać je razem, a kiedy osobno.

- Na lekcji dostajemy zadania w formie testów. Mniejsze znaczenie ma interpretacja utworu, wpisać muszę za to krótkie zdanie, ważne, żeby było zgodne z kluczem - opowiada chłopak.

Także ci, którzy z językiem polskim jako przedmiotem mają do czynienia na co dzień, przyznają, że dzieci posługują się nim coraz gorzej. W języku młodzieży przeważają czasowniki, o wulgaryzmach nie wspominając. Uczniowie budują bardzo krótkie zdania i mają też tendencję do tworzenia dziwnych neologizmów.

Błąd pogania błąd
A właśnie te neologizmy bardzo zaśmiecają język. Większość z nich "żyje" bardzo krótko, wypierają je inne, aktualnie modne słowa. Ale jeśli polszczyzna pod-upada, to trzeba znaleźć tego przyczyny. Specjaliści wskazują na kilka podstawowych powodów takiej sytuacji.

Główną winą obarczają upowszechniającą się komputeryzację. Z jednej strony młodzież zdaje sobie sprawę, że w inter-necie nie trzeba się wysilać: nasz rozmówca najczęściej przymyka oko na pojawiające się błędy, a o pisanie końcówek ą czy ę rzadko kto dba. Szkoda na to czasu. Problemy są nie tylko z gramatyką, ale również ze składnią. Młodzi nie dbają też o formę zapisu. A słownictwo? Z tym też jest źle, bo dzieciom ich brakuje. Aby wyrazić smutek, wystarczy wpisać emotikonę, czyli buźkę :-(, a przecież smutny można określić i w inny sposób: słowem markotny czy w złym humorze.

Poprawnej polszczyzny nie nauczą się wśród rówieśników, gdzie często nie wypada lepiej mówić od swoich kolegów. Dzieci, które starają się wyrażać poprawnie, automatycznie wyróżniają się, a wtedy są krytykowane przez rówieśników.

Nie lepiej jest też w domu, gdzie nierzadko mówi się mało, każdy znika albo przed telewizorem, albo przed komputerem. A rozmowy rodziców z dziećmi zastępują polecenia.

Językoznawcy przyznają - język polski zmienia się, ale nie wszystkich zmian trzeba się bać.
- Narzekanie na to, że język polski staje się coraz gorszy, trwa niezmiennie od wielu lat, ale nie oznacza to, że jest to obserwacja w pełni uzasadniona - uważa prof. Tadeusz Zgółka, członek Rady Języka Polskiego przy Polskiej Akademii Nauk. - Język polski zmienia się - to fakt, ale także w pozytywnym sensie. Widać to między innymi w obszarze mediów elektronicznych, które wprowadziły ogromną liczbę słów. Są to chociażby takie wyrazy jak "małpa", "mysz", gdzie mamy do czynienia z neosemantyzmami, czyli słowami nabierającymi nowego znaczenia.

Zagrożenia, które można dostrzec, to globalizacja anglojęzyczna i stosowanie zapożyczeń z tego języka, co może spowodować powstanie czegoś, co czasem nazywa się językiem pol-anglo. Nie dotyczy to zresztą tylko nas. Francuzi borykają się z tzw. franglais, w którym język francuski jest zachwaszczany przez angielskie zapożyczenia.

Kolejny problem, o którym językoznawcy mają jednoznaczną opinię, to nasycenie języka wulgaryzmami, co prowadzi do jego zepsucia.

- Wyrazy wulgarne pojawiły się choćby w wydanym niedawno komiksie o Chopinie. Dlatego Rada Języka Polskiego, na mój wniosek, zwróciła się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych o wyjaśnienia w tej sprawie - mówi prof. Zgółka. - Jeśli jest to twórczość artystyczna, to nie podlega ona cenzurowaniu, ale jest w ten projekt zaangażowana instytucja rządowa, a do takich sytuacji nie powinno dochodzić.

Szkoła nie pomaga?
Problem z wyrażaniem własnych myśli ma coraz więcej uczniów, co przyznają nauczyciele.
- Duża grupa dzieci wchodzi w proces edukacji dobrze przygotowana, a potem już jest problem - mówi Hanna Henkel, nauczycielka ze Szkoły Podstawowej nr 66 w Poznaniu.- To widać już w nauczaniu początkowym. Dominują krótkie teksty, gotowe do wypełnienia. Kiedy w IV klasie sprawdzam przygotowanie uczniów, to okazuje się, że połowa z nich ma problemy z czytaniem i rozumieniem.

A co z mówieniem i pisaniem? Program nauczania języka polskiego przewiduje zapoznanie uczniów z różnymi formami wypowiedzi (jest ich ponad 20). Każdy polonista sumiennie pracuje nad tym zadaniem, brakuje już jednak jemu czasu na ćwiczenia i ugruntowanie sprawnego używania tych form wypowiedzi. Sporo kłopotów poloniści mają też z nauką kultury dyskusji. Dzieci chcą mówić wszystkie naraz, a zamiast próbować przekonać kogoś do swojego zdania, chcą go przekrzyczeć.

Nie lepiej jest z formami pisemnymi. Wiedzę ucznia sprawdza się głównie za pomocą testów, gdzie muszą zaznaczyć prawidłową odpowiedź lub wymienić krótkie przykłady, nawet bez konieczności konstruowania zdań. Równie źle jest z wypracowaniami, gdzie dzieci mają zazwyczaj napisać wypracowanie złożone z określonej liczby słów (np. 250 ).

- Młodzież jest przygotowywana do schematycznego myślenia i wypowiadania się zgodnie z oczekiwaniami zawartymi w tzw. kluczu, nie ma więc miejsca na dłuższe, swobodne, indywidualne refleksje - potwierdza Janina Kobus, polonistka z liceum.

Specjaliści przyznają jednak, że większym problemem jest to, że nauczyciele skupiają się za bardzo na omawianiu lektur, a nie ma mowy o pisaniu, mówieniu.

- Uczniowie nie potrafią dobrze mówić, bez szczękościsku. Dlatego chcemy zabiegać o to, aby uruchomić nauczanie retoryki, tak aby młodzież potrafiła stosować dłuższe wypowiedzi, bez konieczności posługiwania się kartką - mówi prof. Zgółka. - Powiem tak: w szkole polonista z anglistą nie znajdą wspólnego zawodowego tematu, bo ten pierwszy uczy lektur, a drugi skupia się na języku. Dlatego Rada zamierza zabiegać o to, aby doprowadzić do tego, by oddzielić nauczanie języka ojczystego od nauki literatury.

Język polski na politechnice - Wkładam wiele wysiłku w to, żeby uczniowie czytali nie tylko lektury.

Dla mnie te materiały są punktem wyjścia, ale pewnych zagadnień dotyczących języka nie mogę omawiać, bo są one wprowadzane na późniejszym poziomie - opowiada Henkel.- A to z kolei zakłóca logikę wypowiedzi. Mimo to staram się opowiadać uczniom o tych zagadnieniach w formie ciekawostek.

Nauczycielka zachęca też dzieci, by czytały więcej w ramach projektu lekturowego: zespoły uczniów czytają książkę, a potem na tzw. targowisku książki prezentują lekturę, tak aby zachęcić do czytania. Sposoby dzieciom podpowiada wyobraźnia, są to np. programy telewizyjne "na niby".

Janina Kobus, jak wszyscy, którym leży na sercu biegła znajomość języka ojczystego, uważa, że wiele mogłaby zmienić powszechna dbałość o niego.

- Pewnie wielu uzna to za idee fix, ale uważam, że także na uczelniach technicznych czy medycznych każdy student powinien "zaliczyć" zajęcia z kultury żywego słowa - podpowiada polonistka. - Co by się stało, gdybyś-my mieli inżynierów czy komputerowców władających może nie bogatą czy barwną polszczyzną, ale chociaż poprawną?

Internet też pod lupą
A teraz w szkołach nierzadko więcej godzin lekcyjnych przeznacza się na języki obce niż ojczysty, bo mogą okazać się bardziej przydatne z konsumpcyjnego punktu widzenia. W domach słownik poprawnej polszczyzny jest rzadkością. Prędzej znajdzie się w nich słownik języka angielskiego lub niemieckiego. Powód jest ten sam.

Istnieje też inne groźne, choć wcale nie nowe zjawisko - mówimy krótkimi zdaniami.
- To zjawisko określane jako "kod ograniczony" było charakterystyczne dla mniej wykształconych warstw, które używały maksymalnie około tysiąca słów, tworzyły zdania pojedyncze nierozwinięte - tłumaczy prof. Tadeusz Zgółka. - Problemem dzisiejszym jest to, że ten kod dotyka coraz szerszą grupę osób, niezależnie od wykształcenia, a wiąże się z ekonomizacją języka.

Zresztą nie jest to tylko kwestia krótkich zdań, skracane są też słowa, często do granic zrozumiałości. A tak powstałe skrótowce ograniczają skuteczność komunikacji, zwłaszcza poza grupą tzw. wtajemniczoną.

Bylejakość języka jest szczególnie widoczna w internecie. Zamierza z tym walczyć Fundacja Kultury Języka Polskiego "Dobrze Powiedziane" w ramach kampanii "Internet bez błędów".
- Zaczęliśmy naszą analizę od mediów, bo to one powinny pełnić rolę wzorca poprawności językowej, ale nie zawsze tak jest - wyjaśnia Patrycja Bukowska z Fundacji. - A tymczasem zauważamy w tym obszarze znaczne zubożenie języka.

Internet jednak na tyle zdominował nasze codzienne życie, że stał się najszybszym i najwygodniejszym sposobem komunikacji. Młodzież nierzadko nie wyobraża już sobie dnia bez korzystania z popularnych komunikatorów internetowych czy portali społecznościowych.
- Nie można jednak zupełnie krytykować tego sposobu rozmawiania. Istotą języka jest komunikacja. Zbytnia wylewność też jest pewnego rodzaju przesadą - uważa Bukowska. - Trzeba jednak przyznać, że codzienna polszczyzna ma się coraz gorzej. To są błędy językowe, interpunkcyjne, które zmieniają nawet sens zdania. Można nawet powiedzieć, że przyczyna upadku języka związana jest z upadkiem zachowania.

Fundacja zamierza przez cały rok kontrolować najbardziej popularne portale internetowe, strony instytucji publicznych i firm. Teraz prześwietli kolejną instytucję w sieci - banki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski