Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Serve the City: Służą miastu i całemu światu

Paulina Rezmer
Malują mieszkania i myją okna. Lepią pierogi i grabią liście na cmentarzach. Wszystko po to, by służyć miastu. A właściwie całemu światu.

- Znamy ich potrzeby. Co się stanie, kiedy poznamy również imiona? - pyta Paul Haenze powtarzający tym samym hasło, które przyświeca ruchowi Serve the City. Wśród stu zarejestrowanych pod tą nazwą grup działających na całym świecie jest również poznańska. Od ponad dwóch lat niosą pomoc tym, którzy jej akurat potrzebują.

Na liście "zadań specjalnych", których podejmują się wolontariusze są m.in. prace kuchenne, ogrodowe i remontowe. Te ostatnie w ubiegłym miesiącu prowadzili właśnie, by pomóc 22-letniemu Jakubowi. - Niemal całe życie spędził w domach dziecka. Teraz zajmuje stare mieszkanie po mamie, ale nie potrafi być samodzielny - tłumaczy Mirosław Zabrocki z Serve the City. - Nikt nie nauczył go, jak załatwiać urzędowe sprawy, robić zakupy, zadbać o własną wygodę i bezpieczeństwo. Do niedawna nie miał nawet dowodu osobistego - uzupełnia Anna Kuniszyk, wolontariuszka.

Dziś Kuba nie tylko chętnie korzysta z pomocy STC, ale również sam włącza się do pracy, chwyta za pędzel i szpachelkę. - Działa to w myśl zasady o wędce i rybie - mówi Paul Haenze. - Mądra pomoc to taka, dzięki której uczysz się tę wędkę obsługiwać.
A najmądrzejsza to ta, która sprawia, że inni wracają, by "łowić" razem z tobą. Tak właśnie stało się w przypadku podopiecznych Domu Pomocy Społecznej Ugory. Choć sami - z powodu starości lub niepełnosprawności fizycznej - potrzebują wsparcia, chętnie dzielą się wiedzą i umiejętnościami z młodszymi. - Przy okazji realizacji jednego z projektów socjalnych moja żona nauczyła się robić pierogi - śmieje się Paul. Jednak to nie chęć zdobywania nowych umiejętności motywuje wolontariuszy. Kierują się sześcioma żelaznymi zasadami: pokorą, empatią, szacunkiem, odwagą, miłością i nadzieją. - Pokora i odwaga są na pierwszym planie - tłumaczy Amerykanin. - Bez tego trudno wejść pośród obcych ludzi, uznać ich za równych sobie i jeszcze chcieć im pomóc.

Nadzieję wolontariusze Serve the City mają natomiast na to, że pomagają stworzyć ludziom lepsze dziś i jutro. - Ubodzy, samotni, wykluczeni, czy zapomniani przez społeczeństwo nie są gorsi. Potrzebują tylko kogoś, kto wskaże im odpowiedni kierunek - mówi Mirosław Zabrocki i dodaje, że nikt w szeregach STC nie oczekuje wdzięczności, ani zapłaty.

Trudno policzyć wolontariuszy zaangażowanych w Serve the City zarówno w Poznaniu, jak i na całym świecie. Może dlatego, że to nie organizacja, a ruch. Chętni włączają się w konkretne, czasem pojedyncze projekty. Poświęcają swój prywatny czas, umiejętności i często środki finansowe. Nie ma tu ograniczeń wiekowych, kulturowych, czy społecznych. Nie ma rekrutacji, ani składek członkowskich. Jest tylko jedna zasada. Trzeba wierzyć, że wiele osób robiących razem drobne rzeczy może zmienić świat.

Czym jest Serve the City
Serve the City - ang. służyć miastu - to międzynarodowa organizacja skupiająca wolontariuszy z pasją dzielenia się z innymi tym, co mają i umieją, by aktywnie wpływać na poprawę jakości życia mieszkańców miasta.
W Poznaniu ruch działa od 2012 roku zainicjowany przez Piotra Haenze. Współpracuje m.in. z fundacją Barka, Zarządem Zieleni Miejskiej, Domem Pomocy Społecznej Ugory, świetlicami socjoterapeutycznymi. Poznański oddział STC działa pod patronatem Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Dobroczynnego. W Polsce ruch aktywny jest również we Wrocławiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski