Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z lasu na Złotnie wycięto od 3 do 5 tysięcy drzew. Winnych nie ma

Agnieszka Magnuszewska
Krzysztof Szymczak
Z lasu na Złotnie przez ostatnich 10 lat wycięto od 3 do 5 tys. drzew. Nikt nie został ukarany, ale sprawa trafi w końcu do prokuratury.

Jak w strefie zamieszkanej wykarczować nielegalnie od 3 do 5 tys. drzew i nie zostać ukaranym? Na to pytanie mieszkańcy Złotna nie potrafią znaleźć odpowiedzi od prawie 10 lat. W piątek zagadkę próbowali rozwikłać radni z komisji planu przestrzennego. Ostatecznie zdecydowali się skierować sprawę do prokuratury, by zbadała efektywność działania policji i straży miejskiej.

W ciągu 10 lat zniknął spory las z kwartału ulic: Biegunowa, Krańcowa, Spadochronowa i Namiotowa. Dawniej była to część poligonu, którą prywatna osoba kupiła pod koniec 2004 r. Po co? Jak się okazało w 2012 r., żeby zbudować osiedle.

- Wtedy właściciel terenu poinformował nas, że chce wybudować 56 budynków o wysokości od 7 do 15 metrów z 600 garażami i 1500 miejsc postojowych - mówi Dariusz Wrzos, dyrektor wydziału ochrony środowiska i rolnictwa.

Budynki miały stanąć poza gruntami leśnymi, ale w ich budowie przeszkadzało inwestorowi 30 drzew. To nic w porównaniu z tym, co w niewyjaśnionych okolicznościach zostało wykarczowane w ciągu wcześniejszych 7 lat.

- W 2005 r. na hektarze działki rosło od 500 do 1000 drzew - podkreśla dyrektor Wrzos.

Kto wyciął las? Złotno szuka dowodów

Również w 2005 r. nabywca działki poinformował wydział ochrony środowiska, że chce usunąć drzewa, które mają mniej niż 5 lat, na co nie musiał mieć zgody magistratu.

- Po naszej kontroli okazało się, że wycięto znacznie starsze drzewa - podkreśla dyrektor Wrzos. - Właściciel działki tłumaczył, że drzewa wycięli złodzieje drewna i skierował wniosek na policję. Sprawę umorzono.

Kolejny raz sprawa trafiła na policję w 2009 r., gdy inspektor z wydziału ochrony środowiska zauważył ogniska palone w lesie na Złotnie. Okazało się, że dwie osoby wypalają tam pnie kolejnych wyciętych drzew. Właściciel terenu zapewnił, że nie ma z tym nic wspólnego.

- A osoby złapane na miejscu twierdziły, że tylko wypalały pnie drzew, które ściął ktoś inny - mówi dyrektor Wrzos. - Żadna z tych z nich nie wskazała właściciela działki jako zleceniodawcy.

Pół miliona złotych kary za wycięcie drzew na Złotnie

Obecnie mężczyźni są świadkami w sprawie, przy czym jeden siedzi w areszcie, a drugi jest za granicą. Za wycinkę 16 z 29 drzew magistrat naliczył karę 472 tys. zł. Za pozostałych 13 drzew nie mógł, bo pnie wywieziono z lasu. Oczywiście nie ma kto tej kary zapłacić. Nie można też nakazać właścicielowi terenu zasadzenia innych drzew w zamian, bo nie udowodniono mu zlecania wycinki. A miałby co sadzić, bo dyrektor Wrzos szacuje, że z prywatnego terenu usunięto od 3 do 5 tys. drzew.

- Myślę, że koncepcja zagospodarowania tego terenu (budowa osiedla - przyp. red.) powstała wcześniej niż w 2012 r. Nabywcy nie chodziło o utrzymanie lasu, a o dostosowanie terenu do konkretnych planów - podkreśla Dariusz Wrzos.

Rację dyrektorowi przyznali mieszkańcy Złotna, którzy stawili się na komisji.

- Drzewa, których nie należało wycinać, były oznaczone kokardkami z foli. Wytyczono je zgodnie z linią projektowanego osiedla. Który złodziej drewna wie, jakie drzewa można wycinać - pyta Andrzej Rozenkowski, mieszkaniec Złotna i prezes Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości w Łodzi.

4 hektary Lasu na Złotnie poszły pod piłę

Mieszkańcy Złotna podkreślają, że wycinek dokonywano za dnia i informowali o tym straż miejską oraz policję, bo do lasu mieli ogromny sentyment. Sadzili go w latach 50. XX wieku jako uczniowie.

- A policja trzykrotnie umarzała postępowanie - podkreśla Dariusz Wrzos.

Dlatego Maciej Rakowski, radny SLD, chce skierować sprawę do prokuratury, by zbadała działania funkcjonariuszy w sprawie lasu.

- Jako komisja mamy prawo zwrócić się do przewodniczącego Rady Miejskiej, by wystąpił w tej sprawie do prokuratury - tłumaczy radny Rakowski.

Poza tym radni z komisji planu chcą doprowadzić w jak najkrótszym czasie do przyjęcia planu miejscowego dla prywatnej działki z przeznaczeniem jej na teren - zieleń urządzona. Wnioskowała też o to dwa tygodnie temu prezydent Hanna Zdanowska. W ten sposób decyzja o warunkach zabudowy, jaką otrzymał inwestor, zostanie unieważniona.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki