Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawodnicy Lecha Poznań wreszcie walczą do końca

Karol Maćkowiak
Zawodnicy Lecha Poznań wreszcie walczą do końca
Zawodnicy Lecha Poznań wreszcie walczą do końca Grzegorz Dembiński
Zawodnicy Lecha Poznań wreszcie walczą do końca – w tym roku z pięciu strzelonych w lidze goli, aż trzy padły po 85. minucie meczu. To, co jesienią było słabością, wiosną stało się mocną stroną.

Brak koncentracji – to była jesienią prawdziwa zmora drużyny Kolejorza, na co trener Maciej Skorża wielokrotnie zwracał uwagę. Zawodnicy Lecha nie potrafili utrzymać korzystnego rezultatu kilkukrotnie, choćby w meczach z Legią (2:2), Koroną (2:2), Piastem (2:3). Działo się to zarówno na wyjazdach, jak i w meczach domowych – wystarczy wspomnieć wstydliwy remis 1:1 z Podbeskidziem. W sumie przez niefrasobliwość w końcówkach poznaniacy stracili aż osiem punktów. Dość powiedzieć, że wystarczyłoby to do wyprzedzenia Legii i objęcia fotela lidera. Gdy rywal słaniał się na nogach, zamiast dobić przeciwnika, to lechici zapraszali do zadawania ciosów. Lechowi brakowało instynktu zabójcy.

Wiosną on się jednak zaczął budzić w podopiecznych Skorży. Ci wzięli się w garść i wreszcie zaczęli walczyć do końca. Tak było w Szczecinie, kiedy Paulus Arajuuri trafił do sieci, a w spotkaniu z Jagiellonią oba gole padły tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego.

- Brakowało stuprocentowych sytuacji, ale spodziewaliśmy się, że nie będzie to łatwe spotkanie. Jagiellonia cofnęła się na własną połowę i czekała na kontry, trudno było się przebić przez te zasieki. Walczymy do końca i to potwierdziliśmy. W każdym meczu chcemy wygrywać – stwierdził Szymon Pawłowski.

- Karta się odwróciła, co napawa dużym optymizmem. Nie myślimy o stracie punktów, tylko jako drużyna walczymy do końca. Widać, że przynosi to efekty - mówił kapitan Kolejorza, Łukasz Trałka. Należy też zauważyć, że to w drugiej połowie meczu Pucharu Polski poznaniacy dobili rywala, a jedna z bramek padła dosłownie w ostatnich sekundach gry.

Z kolei Marcin Kamiński nieco studzi hurraoptymistyczne głosy.

- Pokazaliśmy walkę do końca i teraz musimy to przełożyć na mecze wyjazdowe, bo poza Poznaniem nie idzie nam tak, jak to sobie życzymy i jak potrafimy grać – skomentował „Kamyk”. Jest w tym stwierdzeniu wiele prawdy, bo Lech Poznań stał się drużyną własnego stadionu. Tylko dwie wygrane poza Bułgarską to bilans nie tyle kiepski, co wręcz dramatyczny.

Trener Skorża liczy na to, że jego piłkarze dopiero się rozkręcają, za chwilę w pełni formy mają być rekonwalescenci, brak mistrzostwa w tym sezonie sam nazwałby porażką. I właśnie tutaj należy dopatrywać się zmiany przyczyn metamorfozy – asekuranctwo i minimalizm powoli odchodzą w niepamięć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski