Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biznesmen Piotr K. robiący interesy z MOPR trafił do więzienia

Łukasz Cieśla
Biznesmen Piotr K. robiący interesy z MOPR trafił do więzienia
Biznesmen Piotr K. robiący interesy z MOPR trafił do więzienia brak
Działający w branży cateringowej biznesmen Piotr K., robiący interesy m.in. z poznańskim MOPR, trafił do więzienia. To efekt jego skazania za oszukanie w przeszłości zakładów mięsnych spod Kalisza. Wraz z siostrą naraził je na stratę ponad 1,3 mln zł. Szkody nie naprawił, bo twierdził, że go na to nie stać. Jednak przeciwnicy Piotra K. wskazują, że tak naprawdę dalej prowadzi interesy i czerpie z nich niezłe zyski. Między innymi mieszkał w dużym domu pod Poznaniem, jeździł dobrym samochodem.

Poznański sąd chciał odwiesić Piotrowi K. karę więzienia już w zeszłym roku, ale jego adwokat skutecznie odwoływał się od postanowień sądu. A gdy decyzja sądu stała się prawomocna, Piotr K. zaczął uskarżać się na problemy z psychiką. Trafił nawet do szpitala „Dziekanka” w Gnieźnie.

Jednak 6 lutego tego roku, już po opuszczeniu szpitala, przyszli po niego policjanci. Wypełnili sądowy nakaz doprowadzenia Piotra K. do więzienia. Przedsiębiorca najpierw trafił do poznańskiego aresztu, potem przewieziono go do zakładu karnego w Potulicach. Kara, którą mu odwieszono, dotyczy pozbawienia wolności na okres 1 roku i 10 miesięcy.

W ostatnich miesiącach do naszej redakcji zgłaszały się różne osoby współpracujące z Piotrem K. Jego podwładni z firm cateringowych, partnerzy biznesowi. Skarżyły się, że nie wypłacał pensji, nie oddawał pożyczonych pieniędzy i mimo kilku spraw karnych o oszustwa dalej działa w biznesie. Oficjalnie firmami z branży cateringowej kierowała jego matka, a potem kuzyn. Piotr K. miał kierować spółkami z „tylnego” siedzenia.

Sprawdź również:

Firmy dostawały zlecenia na catering m.in. od poznańskiego MOPR, szpitali, jedna z nich obsługiwała poznański triathlon. W ubiegłym roku spółka powiązana z Piotrem K. dostała zlecenie na żywienie uczestników projektu „Czas zawodowców” prowadzonego przez Urząd Marszałkowski i Politechnikę Poznańską. Bo przedstawiła najtańszą ofertę.

Kiedy w przeszłości rozmawialiśmy z Piotrem K. i jego adwokatem, usłyszeliśmy, że prowadzi skromne życie, nie jest prezesem w firmach i nie stać go na szybkie naprawienie szkód, które wyrządził innym firmom. Jednak tym zapewnieniom przeczyły wypowiedzi przeciwników Piotra K. Wskazywali, że posiada pieniądze i znajdują się najczęściej wtedy, gdy są potrzebne.

Przez ostatnie miesiące Piotr K. mieszkał wraz z konkubiną w nowym domu w Kamionkach pod Poznaniem. Wiemy to od właścicieli nieruchomości. Powiedzieli nam także, że biznesmen, mający kłopoty z oddawaniem pieniędzy, jeździł audi a5, a jego konkubina oplem insignia. Chwalił się ponoć, że korzystał z usług ogrodnika.

Właściciele domu w Kamionkach, młode małżeństwo, wynajęli dom, bo sami wyjechali za granicę. Mówi Waldemar Kopacki, ojciec właścicielki: – Pod nieobecność córki i zięcia, zajmowałem się wynajęciem domu. Zgłosił się Piotr K. Początkowo zrobił dobre wrażenie i cieszyłem się, że pojawił się ktoś taki. Mówił, że jest prezesem firmy, potem jej pełnomocnikiem. Firma płaciła miesięcznie za wynajem 2,7 tys. zł oraz dodatkowo za media. Najpierw w miarę regularnie. Kłopoty zaczęły się we wrześniu ubiegłego roku.

Waldemar Kopacki opowiada, że jego córce i zięciowi zależało na sprzedaży domu, a Piotr K. był zainteresowany zakupem. Cena miała wynieść 630 tys. zł.

– Twierdził jednak, że sam nie ma zdolności kredytowej. Wskazał, że kredyt weźmie jego kuzyn. Na co dzień zajmuję się doradztwem finansowym i szybko sprawdziłem, że również ten kuzyn nie ma zdolności do wzięcia kredytu na zakup domu. Powiedzieliśmy im więc, by do końca września 2014 roku się wyprowadzili. Mijał wtedy termin wynajmu i chcieliśmy wystawić dom na sprzedaż. Piotr K. nie chciał się jednak wyprowadzić. Początkowo twierdził, że jego partnerka jest w ciąży, co było nieprawdą. Szybko jednak zmienił front – zaczął mówić, że niczego nie musi robić, że ustnie przedłużyliśmy umowę, co było również nieprawdą. Zaczął też przysyłać obraźliwe smsy, przestał płacić czynsz.

Sprawdź również:

Kopacki opowiada, że niebawem w domu odcięto gaz, ale potem go podłączono. - Nie wiem, jak Piotr K. to załatwił, bo moja córka ani zięć nie wyrażali niezbędnej zgody właścicieli na ponowne podłączenie gazu – relacjonuje Kopacki.

Spór obu stron trafił do sądu. Właściciele domu w Kamionkach domagali się wydania nieruchomości oraz zapłaty wszelkich zaległości, głównie czynszowych. Krótko przed rozprawą, Piotr K. trafił do więzienia. W domu została jednak jego partnerka oraz ich dziecko. W zeszłym tygodniu właściciele odzyskali kontrolę nad domem.

- Kiedy domowników nie było w domu, weszliśmy do środka, nasze klucze pasowały do zamka. Spisaliśmy rzeczy, które zastaliśmy. Niebawem pojawili się bliscy Piotra K. Niektórzy z nich ponoć nie wiedzieli, że jest w więzieniu. Rzekomo ich zdaniem przebywał w szpitalu na rehabilitacji. Twierdzili, że nie wiedzieli o zaległościach – opowiada Waldemar Kopacki. - Niebawem konkubina Piotra K. zapłaciła nam wszystkie pieniądze, których się domagaliśmy. Było to ok. 26 tys. zł. Im bardzo zależało zwłaszcza na laptopie pozostawionym w domu oraz na dokumentach. Zrzekli się także wszelkich roszczeń wobec nas – kończy Waldemar Kopacki.

Sprawdź również:

O komentarz do sprawy poprosiliśmy adwokata Piotra K. Podobnie jak w przeszłości, domagał się, by nie podawać jego nazwiska. Wskazał, że Piotr K. i jego bliscy znaleźli się „w obiektywnie bardzo trudnej sytuacji”. Mecenas stwierdził, że jest zaskoczony naszymi pytaniami, dotyczą one życia osobistego Piotra K. i obecnie nie ma stałego kontaktu ze swoim klientem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski