Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ul. Sarmacka: Walczą o wykup działek. Finału wciąż brak!

Anna Jarmuż
Elżbieta Skrzypczyńska (pierwsza od lewej) i Małgorzata Szczapska od lat walczą o wykup działek z bonifikatą. Jak mówią, w rejonie Sarmackiej żyje już piąte pokolenie
Elżbieta Skrzypczyńska (pierwsza od lewej) i Małgorzata Szczapska od lat walczą o wykup działek z bonifikatą. Jak mówią, w rejonie Sarmackiej żyje już piąte pokolenie Waldemar Wylegalski
Mieszkańcom działek w rejonie ulicy Sarmackiej obiecano, że będą mogli je wykupić z bonifikatą. Sprawa jednak nadal pozostaje bez rozwiązania.

Półtora roku temu mieszkańcy działek z rejonu ul. Sarmackiej odetchnęli z ulgą. Po wielu latach walki udało im się wynegocjować korzystne warunki wykupu mieszkań - z bonifikatą aż do 80 procent. Tak wtedy zadecydowali miejscy radni. Poznaniacy z Naramowic mieli więc nadzieję, że już niedługo będą "na swoim". Od tego czasu niewiele się jednak zmieniło. Zdaniem mieszkańców to wina Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych.

- Urzędnicy celowo stosują procedury, które - niepotrzebnie - przeciągają sprawę w czasie oraz są nie do końca zgodne z prawem - twierdzą.

- Nasza walka trwa już 16 lat - opowiada Elżbieta Skrzypczyńska ze Stowarzyszenia Sarmacka. - Półtora roku temu myśleliśmy, że dobiegła końca, ale sprawa wykupu jest nadal przeciągana .

Mieszkańcy działek w rejonie Sarmackiej przez lata domagali się takich bonifikat, jakie obowiązują przy wykupie mieszkań komunalnych. Jako argument wskazywali fakt, że to ich rodzice i dziadkowie budowali domy, które leżą na miejskich działkach. Przez lata dbali i utrzymywali te miejskie budynki.

Początkowo liczyli na wykup nieruchomości z 90-procentową bonifikatą. W 2011 r. prezydent zaproponował jednak, że sprzeda im działki z zaledwie 40-proc. ulgą. Rozpoczęły się protesty i długie rozmowy. Padały kolejne propozycje. W końcu (w czerwcu 2013 r.) miejscy radni podjęli uchwałę o bonifikacie do 80 proc. (40 proc. od sprzedaży nieruchomości i dodatkowe 1,5 proc. za każdy rok zamieszkiwania). Działek jednak nikomu nie udało się wykupić. Zdaniem mieszkańców, problemy piętrzy teraz ZKZL. Z informacji, jakie im przekazano wynika, że cała procedura potrwa jeszcze minimum półtora roku, podczas gdy w innych miastach, zajmuje to zaledwie kilka miesięcy.
- Dowiedzieliśmy się też, że musimy zrzec się wszystkich nakładów, jakie przez lata ponosiliśmy - tłumaczy Elżbieta Skrzypczyńska. - Możemy to zrobić, ale nie na tym etapie - dopiero w momencie wykupu.

Jak mówi członkini Stowarzyszenia Sarmacka, jeżeli mieszkańcy zrzekną się wszystkiego, a do sprzedaży działek nie dojdzie, to zostaną z niczym. Pozna- niakom z Saramckiej nie podoba się też to, że urzędnicy chcą fotografować ich mieszkania.

- Nie ma zapisu prawa, który mówi o fotografowaniu wnętrza budynku przeznaczonego do sprzedaży. Takie zdjęcia mógłby wykonać jedynie rzeczoznawca, ale tylko wtedy, gdyby były one niezbędne do wyceny - zauważa Elżbieta Skrzypczyńska.
Inne zdanie ma na ten temat prezes ZKZL. Jak przyznaje, sprawa stanęła w miejscu, ale nie z winy urzędników, tylko mieszkańców.

- Gdyby tak się nie upierali, to część tych wniosków byłaby już realizowana, tak jak stało się to w innych częściach miasta. Pięć takich wniosków już rozpatrujemy- wyjaśnia Jarosław Pucek i tłumaczy, że w ostatnim czasie nastąpiła zmiana ustawy o gospodarce nieruchomościami. I teraz w przypadku sprzedaży budynków jednolokalowych potrzebna jest odrębna uchwała. Została ona już przegłosowana. Prawo to dotyczy wszystkich.

- Nie kwestionujemy tego, że miasto nie inwestowało w budynki przy Sarmackiej. Mieszkańcy rzeczywiście dbali o nie we własnym zakresie. Skoro jednak miasto sprzedaje im działki z tak dużą bonifikatą, to oczekujemy, że zrzekną się tych nakładów - tłumaczy Jarosław Pucek.
Szef ZKZL dodaje też, że w przypadku gdyby ludzie ci - już po sprzedaży - wystąpili także o zwrot poniesionych kosztów, bonifikata byłaby w rzeczywistości wyższa, wbrew zasadom gospodarowania. - Musimy się zabezpieczyć. Nie może być tak, ze miasto jest narażone na jakieś roszczenia - mówi J. Pucek. - Poza tym, mieszkańcy Sarmackiej, nic w momencie zrzeczenia się nie tracą. Gdyby nie doszło do sprzedaży i tak pozostają przecież najemcami. Nikt im niczego nie odbiera na siłę.

Prezes ZKZL komentuje też sprawę fotografii. - Zdjęcia nie byłyby nam potrzebne, gdyby mieszkańcy zrzekli się poniesionych nakładów. Chcieliśmy mieć, choć minimum dokumentacji - wyjaśnia Jarosław Pucek. - Jeżeli chodzi o czas, to nie jest kwestia złej woli, tyle trwa cała procedura. Czynności są takie same w każdym mieście.

Mieszkańcy Sarmackiej liczą, że ich sprawa nabierze tempa po spotkaniu z wiceprezydent Agnieszką Pachciarz. Odbędzie się ono już 17 marca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski