Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wolno stawiać dziecka w roli mediatora rodziców [ROZMOWA]

Magdalena Baranowska-Szczepańska
Ewa Gordziej-Niewczyk, psycholog
Ewa Gordziej-Niewczyk, psycholog Archiwum rodzinne
Z Ewą Gordziej-Niewczyk, psychologiem na temat uprowadzeń rodzinnych, rozmawia Magdalena Baranowska-Szczepańska.

Jak wynika z danych Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych ITAKA, porwań rodzicielskich z każdym rokiem przybywa. Nie ma reguły na to czy porywa ojciec czy matka, mąż, żona, konkubent czy konkubina. Każda historia jest inna jednak ma wspólny mianownik – cierpienie dziecka. Dlaczego dwoje ludzi, którzy kiedyś się przecież musieli kochać zaczynają traktować dziecko jak przedmiot, kartę przetargową?
Sytuacja rozstania pary często generuje dużo negatywnych emocji. Jeżeli ludzie rozstają się w złości, gniewie tracą zdolność racjonalnego myślenia. Pojawia się chęć zemsty, odwetu, ukarania współmałżonka, czy partnera. Celem takiej osoby przepełnionej negatywnymi emocjami jest utrudnić życie drugiej stronie, pozbawić ją tego, co dla niej ważne. Choć brzmi to okrutnie, często sposobem na tego typu odwet jest ograniczenie kontaktu z dzieckiem. To często działania, których rodzice nie są świadomi. Może zdarzyć się też, że pomimo iż na poziomie świadomym rodzic nie chce traktować dziecka jako karty przetargowej nie chce uznać praw drugiej strony do kontaktu z dzieckiem z obawy przed nieodpowiednim wpływem drugiego rodzica i jego metod wychowawczych. Wtedy głównym motywem ograniczania kontaktu nie jest złość, gniew lecz strach przed
utratą kontroli, brak zaufania do matki czy ojca dziecka.

Do uprowadzeń rodzinnych dochodzi dość często w sytuacji, gdy rodzice są różnej narodowości. Trudno jednak zachęcać Polki do tego, by np. zakochana panna przed ślubem z Włochem, Niemcem czy Egipcjaninem wertowała strony zagranicznych kodeksów rodzinnych...
Rzeczywiście, nie warto budować związku z obawą, że partner okaże się nieuczciwy i/lub, że różnice kulturowe nie pozwolą nam zbudować szczęśliwego związku, rodziny. Tym bardziej że w psychologii mówimy często o mechanizmie samospełniającego się proroctwa. Warto jednak, podejmując ważne życiowo decyzje, poznać kulturę, otoczenie, obyczaje naszego partnera. Warto rozmawiać o tym, jaką wizję wspólnego budowania rodziny, sposobu wychowywania dzieci ma druga strona. Im więcej wiemy, tym łatwiej jest nam odpowiedzieć sobie na pytanie, czy odnajdujemy się w tym układzie. Czy sposób wychowania, system wartości naszego partnera jest zbieżny z naszą wizją. Obserwując przekazy kulturowe i rodzinne zyskujemy wiedzę i świadomość.

Jaki wpływ na rozwój dziecka może mieć takie nagłe oderwanie od codzienności, uporządkowanego świata w którym żyło?
Dla dziecka może być to olbrzymi cios. Traci grunt pod nogami, poczucie bezpieczeństwa. Traci koleżanki, kolegów, codzienne rytuały i przede wszystkim kontakt z jednym z rodziców. Jest kompletnie zdezorientowane. Miota się w potrzebie lojalności pomiędzy matką a ojcem. Tęskni, ale nie zawsze ma przyzwolenie, by o tym głośno mówić. Rośnie w nim poczucie winy bo chciałoby uszczęśliwić oboje rodziców a miłość do jednego jest karana dezaprobatą drugiego. Stan ten pogarsza wzajemne oczernianie się rodziców, opowiadanie dziecku o wyrządzonych przez drugiego rodzica krzywdach bądź próba materialnego zrekompensowania braku ojca/mamy. Podkreślmy też jasno, dziecko nie powinno być stawiane w sytuacji wyboru pomiędzy mamą a tatą. Nie powinno ponosić konsekwencji za nieudany związek swoich rodziców i stać się sojusznikiem jednego z nich w walce przeciwko drugiemu. To sytuacja nieprawidłowa i bardzo szkodliwa dla rozwoju psychicznego dziecka.

Jakie są pierwsze sygnały, że w rodzinie dzieje się coś złego?
Niepokojące jest tworzenie koalicji rodzic – dziecko przeciwko drugiemu rodzicowi. Mówienie dziecku o przewinieniach ojca/matki przez drugiego rodzica jest obarczaniem dziecka ogromnym ciężarem. Błędem wychowawczym jest dzielenie się swoimi rozterkami i opowiadanie o tym, jak mama/tata niewłaściwie zachowują się w relacji z drugim rodzicem. Niepokojącym sygnałem jest stawianie dziecka w roli mediatora i wykorzystywanie go w konfliktach rodzinnych („Idź powiedz ojcu, że nigdzie dziś nie wyjdzie…”, „Idź powiedz matce, że nie pojadę do jej mamusi”). W sytuacji, gdy rodzice nie są razem niepokojące jest niedotrzymywanie warunków umowy między rodzicami. Późniejsze powroty, wprowadzanie tajemnic przed mamą/tatą, potajemne uchylanie norm i zakazów wypracowanych przez drugiego rodzica.

Co można zrobić, by mimo rozstania rodziców nie ranić własnych dzieci?
Swoimi emocjami – żalem, gniewem, złością i rozczarowaniem dzielić się z innymi dorosłymi – przyjaciółmi, rodziną nie traktując dziecka jak powiernika, czy pocieszyciela.

Nie stawiać dziecka w sytuacji wyboru pomiędzy mamą a tatą („Jeśli pójdziesz do taty/mamy na noc będzie mi bardzo smutno, rozboli mnie serduszko…”).

Należy mieć świadomość, że dziecko ma prawo i może kochać drugiego rodzica bezwarunkowo nawet jeżeli wyrządził całej rodzinie krzywdę (to nie dzieci wybierają sobie rodziców, lecz oni sami dokonali wyboru). Gdy opadną emocje warto próbować rozmawiać o tym jak mają wyglądać wzajemne relacje w związku z podziałem opieki. W przypadku, gdy rozmowa rodziców nie jest możliwa włączyć mediatora lub inną zaufaną i bezstronną osobę. Zapewniać dziecko o bezwarunkowej miłości i nie mówić źle o drugim rodzicu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski