Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Paszczyk: W rugby najważniejsza jest drużyna, a kobiety szukają w nim żywiołu i odmiany!

Radosław Patroniak, Andżelika Glapiak
Katarzyna Paszczyk nagrodę Husarza Polskiego Rugby odebrała na gali w hotelu "Ossa" w Rawie Mazowieckiej.
Katarzyna Paszczyk nagrodę Husarza Polskiego Rugby odebrała na gali w hotelu "Ossa" w Rawie Mazowieckiej. Fot. Archiwum Black Roses Posnania
Rozmowa z Katarzyną Paszczyk, zawodniczką Black Roses Posnania, najlepszą polską rugbystką w siódmej edycji plebiscytu „Husarze Polskiego Rugby”.

Katarzyna Paszczyk najlepszą rugbystką roku. Brzmi dumnie. Jak się Pani czuje z takim wyróżnieniem?
Jest to dla mnie miłe zaskoczenie, ale też jest to ogromny zaszczyt. Muszę przyznać, że ta nagroda dała mi niezłego „kopa”, w końcu tytuł najlepszej rugbystki w Polsce zobowiązuje. Wiem, że teraz muszę pracować jeszcze ciężej niż dotychczas, aby utrzymać formę i robić postępy, co mam nadzieję przełoży się na dobrą grę, zarówno w klubie, jak i reprezentacji.

Skąd wzięło się u Pani zainteresowanie rugby? Mówi się, że to malo kobiecy sport...
To, że trafiłam do rugby to czysty przypadek. Pomógł mi w tym facebook. Akurat w momencie, kiedy chwilowo brakowało treningów siatkarskich, pojawiła się informacja, że Black Roses Posnania poszukują zawodniczek. Coś fantastycznego, to przeznaczenie, że akurat w tym momencie. A czy to mało kobiecy sport? Dla typowego laika, który niewiele się w tym sporcie orientuje może i tak. Moim zdaniem to gra dla każdego, nieważne czy jesteś kobietą, mężczyzną, czy jesteś mały czy duży. Mnie osobiście ten sport wiele nauczył, dla mnie to nie tylko bieganie z piłką czy zdobywanie punktów. To sport, który uczy dyscypliny i umiejętności współpracy. To gra, w której jak w żadnej innej, najważniejsza jest drużyna.

Wiem, że trenuje Pani również siatkówkę. Jak udaje się Pani połączyć treningi i turnieje?
Łatwo nie jest, ale należę do osób, które stale szukają wyzwań i nie lubią się nudzić. Uprawianie dwóch dyscyplin do tego w dwóch różnych województwach, bo w siatkówkę gram w Jaworze, jest więc dla mnie idealnym rozwiązaniem.
Na szczęście oba sezony równocześnie trwają tylko jesienią, potem sezon rugbowy ma przerwę i mogę bardziej poświęcić się siatkówce, co z kolei pomaga mi utrzymać dobrą kondycję fizyczną podczas przygotowań do rundy wiosennej w rugby.

Za chwilę ona się zaczyna. Jakie wiąże Pani z nią nadzieje?
Głównym celem jest na pewno zdobycie mistrzostwa Polski razem z Black Roses Posnania. Wszystkie ciężko na to pracujemy i mam nadzieję, że ta praca w końcu zaowocuje. Ciężko też nie mieć planów związanych z reprezentacją. Moim marzeniem jest nie tylko pojechać na ME, ale także osiągnąć tam bardzo dobry wynik.

Kto jest dla Pani wzorem w życiu prywatnym i w sporcie?
Oczywiście moja mama. To ona jako nauczycielka wychowania fizycznego zaszczepiła we mnie sportowy tryb życia, nauczyła, że nigdy nie wolno rezygnować z marzeń. To mama pokazała mi jak pokonywać swoje słabości i dążyć do wejścia na szczyt. Nie mogę również zapomnieć o swoim pierwszym i obecnym trenerze siatkówki, który miał wpływ na ukształtowanie mojego charakteru. To on nauczył mnie samodyscypliny oraz zaszczepił we mnie wolę walki.

Jak wygląda Pani zdaniem zainteresowanie rugby w Polsce?
Wiele osób myśli schematycznie – chłopak trenuje i namówił dziewczynę do zabawy. Rozmawiając jednak z zawodniczkami z różnych zespołów zauważyłam, że są dziewczyny, które szukają mocnego, żywiołowego i mądrego sportu, takiego własnie jak rugby. Wiele dziewczyn przychodzi pierwszy raz z ciekawości lub dlatego, że są znudzone fitnessem. Widzimy wzrost zainteresowania, ale cały czas widzimy też brak profesjonalizacji rugby w naszym kraju, choć my w klubie trenujemy trzy razy w tygodniu.

Jak mogłaby Pani zareklamować kobiece rugby?
W Black Roses Posnania stawiamy na rozwój, ale w sposób zdyscyplinowany. Nie jesteśmy już debiutantkami, co nas cieszy i łączy się z oczekiwaniami wobec samych siebie. To nie oznacza, że nie ma u nas miejsca na zabawę i na nowe dziewczyny ze sportowym zacięciem. „Piłka jest jajowata, a ty podajesz do tyłu” – już sam początek przygody z rugby jest szalony i intrygujący. Ten sport może zaskoczyć, uczyć i dać szansę na sukces. Dla jednych będzie to tytuł rugbystki roku, dla innych – odkrycie nowej pasji.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Katarzyna Paszczyk: W rugby najważniejsza jest drużyna, a kobiety szukają w nim żywiołu i odmiany! - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski