Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabił żonę i popełnił samobójstwo. Janków w szoku po nowej tragedii

Marek Weiss
Od niedzieli tragedia, jaka dotknęła rodzinę L. jest głównym tematem rozmów mieszkańców Jankowa Przygodzkiego. Ludzie stawiają pytania, na które nie potrafią znaleźć odpowiedzi
Od niedzieli tragedia, jaka dotknęła rodzinę L. jest głównym tematem rozmów mieszkańców Jankowa Przygodzkiego. Ludzie stawiają pytania, na które nie potrafią znaleźć odpowiedzi Marek Weiss
Nikt z domowników nie słyszał, jak 46-letni mężczyzna w walentynkową noc zamordował siekierą żonę. Potem wsiadł do auta. Przejechał prawie 200 km, napisał list i targnął się na swoje życie.

Ona przedszkolanka, on kolejarz. Własny dom w spokojnej, podmiejskiej okolicy. Nie musieli wiązać końca z końcem. Do tego dwójka wspaniałych dzieci. A jednak to właśnie w tej rodzinie doszło w walentynkową noc do potwornego morderstwa, po którym sprawca sam odebrał sobie życie. Podwójna tragedia. Kolejna już w tej małej podostrowskiej wiosce. Mieszkańcy pytają, kiedy wreszcie skończy się ta czarna seria.

Ulica Polna w Jankowie Przygodzkim dochodzi do samego lasu. Cisza, spokój, a jednocześnie blisko do miasta. Idealne miejsce do życia.

Dorota i Zbigniew L. też nie mieli wątpliwości, że to właśnie tutaj należy zbudować dom. Najpierw urodził im się Kuba, potem przyszła na świat Julia. Pięć lat temu rodzina wygrała gminny konkurs "Jak zareklamuję moją miejscowość". Nagrodą była wspólna wycieczka po Dolinie Baryczy. Dzieci rosły, była praca. W domu niczego nie brakowało. A jednak czegoś zabrakło.

Zakłócony porządek
W sobotę wieczorem dzieci wyjątkowo poszły spać do babci, na górę. Wyjątkowo, bo zawsze spały na dole, z rodzicami. Ale tego dnia było inaczej, bo doszło do sprzeczki między małżonkami. To właśnie z tego powodu normalny "nocny" porządek w domu został zakłócony. Kto zarządził taką zmianę - nie wiadomo.

Wiadomo natomiast, że kiedy w słoneczny, niedzielny poranek syn jako pierwszy zszedł na dół, zobaczył leżącą w łóżku matkę. Miała zmasakrowaną twarz. Ojca nie było. Chłopak natychmiast pobiegł do mieszkającej po sąsiedzku ciotki, a ta zadzwoniła po policję. Wtedy jeszcze nie wiedziano, co się stało. Pierwszy sygnał mówił nie o zabójstwie, a o nagłym zgonie. Przerażająca prawda szybko jednak wyszła na jaw. Gdy policyjni technicy zaczynali zabezpieczać ślady na siekierze, która posłużyła do morderstwa, Zbigniew był już prawie 200 kilometrów stamtąd i właśnie zakładał sobie pętlę na szyję.

Wyjechał z domu, jeszcze zanim obudzili się domownicy. Na jego ciało w lesie pod Ząbkowicami Śląskimi natknął się przypadkowy przechodzień. Stało się jasne, że doszło do rodzinnego dramatu w dwóch odsłonach.
Zapracowani rodzice, ale dbali o dzieci
Porażająca wiadomość lotem błyskawicy rozniosła się po wiosce. Przez całą niedzielę w mieszkaniu trwały bardzo drobiazgowe oględziny. Zamknięto ulicę, a zatrzymujący się ludzie nie chcieli uwierzyć w to, co słyszeli. Niektórzy nie chcą w to uwierzyć do dzisiaj.

- W wiosce panuje przygnębiająca atmosfera. Nic nie wskazywało, że w tej rodzinie dzieje się coś złego. Mąż występował w piłkarskim zespole oldbojów i należał do bardzo aktywnych graczy tej drużyny. Żona zawsze uśmiechnięta, bardzo lubiana przez dzieci w przedszkolu - mówi miejscowy radny i społecznik Krystian Piasecki.

Ludzie w Jankowie Przygodzkim są bardzo oszczędni w słowach. Podkreślają jednak, że małżonkowie L., chociaż oboje zapracowani, bardzo dbali o dzieci i dom. Niektórzy starają sobie przywołać w pamięci jakieś wydarzenia i sytuacje z udziałem Doroty i Zbigniewa. Nie odnajdują niczego, co mogłoby wróżyć taki finał.

- To była spokojna, normalna rodzina, jakich tu wiele. To nie do wyobrażenia, że doszło tam do tak wielkiej tragedii i że już żadnego z małżonków nie zobaczymy. Ale cokolwiek było tego przyczyną, na pewno nie było to warte aż takiej ceny - mówi jeden z sąsiadów z ulicy Polnej.

Zabójca pozostawił list w samochodzie
Nazajutrz po zabójstwie prokuratura potwierdziła, że Zbigniew L. pozostawił list. Prawdopodobnie znaleziono go w samochodzie, co oznaczałoby, że pisał go między morderstwem a samobójstwem.

- Treść tej korespondencji ma charakter osobisty i rodzinny. Mężczyzna wskazał w niej na okoliczności mogące być przydatne przy ustalaniu motywów jego działania - mówi zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim Janusz Walczak.

Tymi okolicznościami, według nieoficjalnych informacji, jakie przeciekły do opinii publicznej, miała być zazdrość. Ale jeszcze tydzień przed tragedią małżonkowie mieli się doskonale bawić na imprezie tanecznej. Czyżby zatem nagle pojawił się jakiś gwałtowny impuls, po którym mężczyzna sięgnął po siekierę?
- Jeśli rzeczywiście ktoś naopowiadał Zbyszkowi takich rzeczy, będzie miał wyrzuty sumienia do końca życia - mówi mężczyzna w średnim wieku spotkany przed miejscowym sklepem.

Dlaczego jednak kobieta nie broniła się, nie krzyczała? Jak to możliwe, że żaden z domowników nie usłyszał najmniejszych nawet odgłosów dochodzących z miejsca zbrodni? Czyżby Dorota została zamordowana podczas snu? Podobnych pytań jest wiele. Odpowiedzi brak.

Julka i Kuba pozostaną z rodziną?
Zarówno Julia, jak i Kuba są uczniami Zespołu Szkół w Jankowie Przygodzkim. Dziewczynka chodzi do pierwszej klasy szkoły podstawowej, chłopak w tym roku kończy gimnazjum.

Trwają zimowe ferie, więc na razie stratę rodziców przeżywają w czterech ścianach domu rodzinnego matki, który sąsiaduje z ich własnym.

Krewni uznali, że dzieci nie potrzebują żadnej pomocy, ale specjaliści nie mają wątpliwości, że najgorsze może przyjść dopiero za kilka tygodni. Bo kiedy ustanie szum medialny, po tak traumatycznych przeżyciach, trzeba będzie zmierzyć się z codziennością.

- Na razie ich reakcja jest odroczona. To naturalne zachowanie. Nawet bardziej naturalne niż histeria. Musi upłynąć czas, by dzieci poradziły sobie z tą niezwykle trudną sytuacją. To nie jest dobry moment, by jeździć do nich i dopytywać się. Rodzina otrzymała numer telefonu i zapewnienie, że jesteśmy do dyspozycji, kiedy tylko będzie taka potrzeba. Do tej pory nie dzwonili - mówi dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Ostrowie Wielkopolskim Violetta Miszkin.

- Wychowawczyni Julii próbuje z nią nawiązać bliższy kontakt. Dziewczynkę odwiedzają też koleżanki. Obserwujemy oboje dzieci. W drugim tygodniu ferii mamy w naszej szkole półkolonie i może uda nam się Julię i Kubę namówić na przyjście. Na razie rodzina twierdzi, że nie potrzebują pomocy, ale po pogrzebie taka pomoc może być niezbędna - przewiduje dyrektor Zespołu Szkół w Jankowie Barbara Szymanowska.
Wszystko wskazuje na to, że krewni będą dla dwójki osieroconych dzieci rodziną zastępczą.

Rola ta przypuszczalnie zostanie powierzona matce, siostrze lub bratu Doroty L.

- Byłoby to dobre rozwiązanie. Dzieci mają bardzo dobry kontakt ze swoimi krewnymi. Ciocia pomagała rodzicom Julii i Kuby w ich wychowaniu. Mieszka obok, a w domu jest jeszcze prababcia uczniów. Dzieci pozostałyby więc w swoim środowisku rodzinnym - dodaje Barbara Szymanowska.

Czarna seria Jankowa trwa

Rodzinny dramat z ulicy Polnej jest kolejną tragedią, która dotknęła Janków Przygodzki w ostatnim czasie. Zaczęło się od wybuchu butli gazowej, w którym zginęła 16-letnia dziewczyna. Potem doszło do katastrofy na budowie gazociągu i pożaru, w którym śmierć poniosły dwie osoby, a kilkanaście zostało rannych. Kilka miesięcy później w studni znaleziono martwą kobietę. Wszystko to w ciągu niewiele ponad dwóch lat. Starsi mieszkańcy wspominają jeszcze bardziej odległe wypadki. Jak choćby ten, kiedy młody kierowca zginął na torach, zmiażdżony przez pociąg. Albo noc sylwestrową, gdy dziewczyna wracając z zabawy została napadnięta, a potem zmarła z wychłodzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski