Przekraczasz próg i wpadasz w nabożne zdumienie. Albo jesteśmy najbardziej chorowitym narodem świata, albo najzdrowszym - jeśli to wszystko łykamy. A łykamy, skoro kolejka przede mną przypomina kółko różańcowe. "O, dzień dobry, jak się spało? A widziała pani, jaki doktor Lubicz dziś niewyspany? Pewnie ta spod trójki znowu mu głowę swoimi haluksami zawracała. A przecież każdy wie, że ona ma świerzb". O, takie zwyczajowe rozmowy przede mną.
I nic to, że pan magister (znaczy: aptekarz) jakoś nie w sosie. Kolejkowa plotka głosi, że klauzulę sumienia podpisał. Wodzi wzrokiem po półkach i kręci głową. Nie dla niego już suplementy diety dwa w cenie jednego, mieszanki wody z kurzem na choroby wszelkie, wysokoprocentowe napoje do leczenia serca, a zaraz obok te na kaca... Nie, widzę, że z dezaprobatą kręci głową.
O co to, to nie! - grzmi. - Synu, to nie burdel, grzechu nieczystości promować nie będziemy. Trzeba było przed myśleć, a nie po! A kysz! - i zarumieniony młodzieniec ucieka... - A ja bym chciała ten szampon, po którym mojej sąsiadce tak włosy pięknie pojaśniały - szepce (ale słyszalnie) następna klientka. Z tyłu oceniając: liceum... Aptekarz tymczasem: Precz! Grzech czwarty: zazdrość!
A ja bym chciała... - już całkiem cicho i niepewnie kolejna pani szepcze - coś na zrzucenie wagi... Tu już cała kolejka skanduje: Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu! Następny proszę?
Coś na pamięć? Paszoł won! Chciwość! - ryczy aptekarz. Kolejka zdziwiona. No jak, na pamięć? - A co, nie widać, że to student bankowości? - tłumaczy aptekarz. Znam studenta. Czwarty rok teologii.
Chciałbym coś na serce... - staruszek drżącą ręką receptę podaje. Odmówić racji nie można, jak nic to kombatant... Aptekarz wydać musi..., ale... - Trzeba było za młodu dbać o formę, a teraz wyłazi: le-ni-stwo!
Zażywna dama, o dwie kule podparta, bierze tymczasem swoje laski pod pachę i pewnym krokiem do lady zmierza. - Panie kochany, mi jako wiernej klientce i oddanej katoliczce, która zawsze pierwsza do spowiedzi i komunii, sprzeda pan jednak... - i zdania damulka nie kończy. - Pycha - grzmi werdykt.
Moja kolej. - Weź pan się nie wygłupiaj i sprzedawaj leki, jak ludzie proszą! - sam grzmię. - Gniew - kwituje aptekarz spod binokla.
To co mi pan w zgodzie z sumieniem sprzedać może?
Tabletkę. Z krzyżykiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?