No, może przygotowanie wyglądać inaczej powinno, fryzjer, kosmetyczka, maseczka itp. W wydaniu baby to było z pracy do pociągu, z pociągu do gabinetu dziada, gdzie w popłochu się przebierała, myśląc, co będzie, jak ktoś dziada w sytuacji takiej najdzie. I dalej biegiem prawie do restauracji.
– Co to za kościół? – baba wieżę wskazała, celem zainteresowania okazania, a dziad odparł, że św. Katarzyny. Kawałek przebiegli, a tu drogowskaz do kościoła owego, tyle że w stronę inną całkiem.
– Pomyliłeś się dziadzie – z nutą satysfakcji powiedziała, a dziad, że wcale nie, że o ten kościół pytała przecież. Wskazała więc widoczną jeszcze wieżę.
– Tamto? To ratusz jest – dziad się roześmiał i zaraz dodał: – Żebyś z czymś takim na przyjęciu nie wyskoczyła…
Zestresował tym babę bardzo. Stres też przeżyła, gdy życzenia składała. Jubilat się zadziwił: – Jaka pięćdziesiątka? Ja czterdziestkę kończę…
Żart to był, ale baba uwierzyła, że plamę kolejną dała, tak dobrze się trzymał. Przyjęcie udanym bardzo było, lokal miły, tak miły, że na sylwestra z psem przyjść można było, żeby wybuchów się nie bał. Dziad co prawda twierdzi, że jedną plamę to baba dała. Kolegi muzyka nie poznała. No, ale on w końcu nie grał, tylko wyglądał, a po wyglądzie trudno babie było.
Brała też baba udział czynny w babskim spotkaniu karnawałowym, co to je przyjaciółka wydała, męża do szpitala na badanie wysławszy uprzednio. I też wesoło było. Tylko przez pierwsze dwie godziny o chorobach mówiły, gdy nagle przyjaciółka się zreflektowała:
– My czas cały o chorobach… Ale nie to jest najgorsze. Najgorsze, że to ciekawe takie!
Z karnawałowych wyjść baby kolacja jeszcze godną odnotowania jest z atmosferą miłą, bo z kuchnią to już gorzej było. Zupy kelnerka chłodne raczej podała. Przy baby zamówieniu buraczków zapomniała, a koleżanka marchewki nie dostała...
– I jak, smakowało państwu? Wszystko dobrze? – kelnerka z uśmiechem promiennym rachunek przyniosła. Tego to już za wiele koledze było, wypunktował więc, czego zabrakło i co nie tak podane.
– No i co pani z tym zrobić zamierza? – przyjaciel z zawodu dyrektor szkolenie biznesowe rozpoczął. – Coś, co sprawi, że klienci będą chcieli tu wrócić…
Dziewczyna minę zdumioną zrobiła i zamilkła całkowicie.
– Rabat jakiś na przykład, albo coś ekstra dla gości – kolega podpowiadał. I nagle uśmiech lico kelnerki rozjaśnił.
– Już wiem! – radośnie obwieściła. – W takim razie ja państwu nic nie policzę, za to czego nie podałam!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?