Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcieli walczyć o nowy tor w Lublinie. Ratusz nie wyraził zgody

Piotr Nowak
- Zakaz ze strony prezydenta miasta jest niezrozumiały - zaznacza Beata Pocheć, współorganizatorka pikiety
- Zakaz ze strony prezydenta miasta jest niezrozumiały - zaznacza Beata Pocheć, współorganizatorka pikiety Małgorzata Genca
Urząd Miasta zabronił organizacji pikiety w Śródmieściu. Zwolennicy budowy nowego toru odwołali się więc do wojewody.

W najbliższy czwartek miłośnicy motoryzacji, którzy domagają się od władz miasta budowy nowego toru w Lublinie, chcieli pikietować przed ratuszem, w godzinach obrad Rady Miasta. Potem planowali przejechać swoimi samochodami przez Śródmieście. Udział w wydarzeniu zapowiedziało ponad 5 tysięcy osób. Jednak w poniedziałek ratusz nie zgodził się na organizację protestu.

Urzędnicy powołują się na negatywną opinię policji, której zdaniem kierowcy mogą sparaliżować centrum miasta i utrudnić przejazd służb ratunkowych. - Sytuacja taka będzie stanowiła bezpośrednie zagrożenie dla życia, zdrowia i mienia mieszkańców Lublina - argumentuje Beata Krzyżanowska, rzeczniczka prezydenta miasta.

Organizatorów protestu to nie przekonuje. Nie składają broni. - Od decyzji miasta odwołaliśmy się do wojewody. Teraz czekamy na odpowiedź - przyznaje Maciej Grzelak, współorganizator protestu i jednocześnie kierowca wyścigowy z grupy drifterskiej Street Represent. Beata Pocheć, pasjonatka motoryzacji i jedna z organizatorek pikiety, podkreśla, że ma ona charakter pokojowej manifestacji, a jej celem jest zwrócenie uwagi na problem, jakim jest brak toru w naszym mieście. - Tak napisałam w odwołaniu do wojewody - tłumaczy. - W ramach akcji przewidujemy jedynie przyozdobienie aut w hasła akcji - nic więcej, poruszamy się z normalną prędkością oraz stosujemy się do wszystkich przepisów ruchu drogowego, dlatego zarzuty ze strony miasta są zupełnie nieuzasadnione.

Przypomnijmy. PZMot postanowił sprzedać prawo do użytkowania wieczystego terenu, na którym działał tor przy ul. Zemborzyckiej, m.in. po protestach mieszkańców okolicznych bloków. Ci skarżyli się na hałas. Teren kupił deweloper, który ma tam postawić osiedle mieszkaniowe. Oficjalnie tor zakończył działalność 31 grudnia ub. roku.

Zdaniem Artura Lisa, który zarządzał lubelskim torem przez ostatni sezon, podobne obiekty są potrzebne i powinny być w każdym większym mieście w Polsce: - Mając taki tor, możemy pokazać kierowcom, jak jeździć, żeby nie musieli testować swoich umiejętności na drogach publicznych - tłumaczy instruktor z MKS Moto-Sekcja.

Jego zdaniem, zakazanie pikiety przez ratusz jest błędem: - Jeśli miasto chce, żeby ludzie zachowywali się jak górnicy i palili opony, to jest na dobrej drodze - uważa Artur Lis.

W podobnym tonie wypowiada się Maciej Grzelak: - Tym zakazem ratusz strzelił sobie w kolano. Czytam komentarze w internecie i widzę, że ludzie sami będą protestować bez względu na to, czy my to zorganizujemy, czy nie.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski