Po pierwsze chciałaby zwolnić trenera kadry, Piotra Makowskiego, choć najpierw powinna mu osobiście powiedzieć, że nie jest dla niej żadnym autorytetem, a dopiero później iść z tym do mediów. Po drugie wychwalała pod niebiosa włoskiego szkoleniowca Chemika Police, w którym obecnie występuje, a dzień później przegrała z koleżankami ważny mecz z outsiederem Ligi Mistrzyń, Agelem Prościejów. Po trzecie użalała się nad sobą, mówiąc że jak wyeksploatuje swój organizm, to będzie musiała zakończyć karierę i nie będzie miała za co żyć (to co mają powiedzieć kobiety wychowujące samotnie dzieci bez gwiazdorskich pensji). Po czwarte sugerowała, że jakby związek zadbał o zawodniczki i wszystkie najlepsze powołał pod broń, to żeńska reprezentacja, tak samo jak męska, mogłaby zdobyć mistrzostwo świata (to iluzja). A po piąte dostało się też Andrzejowi Niemczykowi za to, że uznał, że Werblińska jest za niska i nie wziął jej swego czasu do kadry.
Oczywiście może być tak, że Makowski nie ma „papierów” na łączenie wody z ogniem, ale przykład byłego selekcjonera, Marco Bonitty powinien raz na zawsze wyleczyć siatkarki z krytykowania polskich szkoleniowców (ładnie o tym mówił trener kadry kajakarek, Tomasz Kryk, że nie po to mieliśmy trzy rozbiory Polski, żeby teraz chodzić z podkulonym ogonem przy fachowcach z zagranicy). Poza tym wolę już taką postawę jak ta Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty, która po przegranych eliminacjach MŚ wzięła porażkę na klatę i przez rok dała sobie spokój z kadrą i nie szukała dziury w całym.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?