W przyszłym miesiącu może powrócić gorąca dyskusja, która przetoczyła się przez Poznań w 2007, 2008 i 2009 r. Wtedy to po zażartych sporach radnych i samych mieszkańców przy ul. Grochowskiej zburzono pomnik generała Karola Świerczewskiego.
W lutym członkowie poznańskiego oddziału Stowarzyszenia KoLiber zamierzają rozpocząć happeningi pod tablicami i pomnikami będącymi reliktami komunizmu.
- Zaczniemy od tablicy Róży Luksemburg, znajdującej się przy ul. Szamarzewskiego. Chcemy, by większą uwagę na problem funkcjonowania w przestrzeni publicznej pamiątek po zbrodniczym systemie zwrócili sami mieszkańcy. Dlatego postaramy się, żeby oprócz funkcji edukacyjnej pojawiło się sporo elementów humorystycznych - mówi Mateusz Gilewski z KoLibra.
To część akcji "Goń z pomnika bolszewika", zapoczątkowanej jesienią przez lokalny oddział stowarzyszenia. - Niedawno przygotowaliśmy raport, w którym umieszczone zostały wątpliwej wartości "pamiątki". Będziemy też pisać petycje do miasta - kontynuuje Gilewski.
Wśród nich znalazły się m.in. pomnik Braterstwa Polsko-Sowieckiego przy ul. Ratajczaka, pomniki marszałka Wasilija Czujkowa i Zygmunta Berlinga na Cytadeli, tablica Komunistycznej Partii Polski na Wzgórzu Przemysła. Pojawiają się również ulice, w tym Ludwika Waryńskiego na Ogrodach, Lucjana Szenwalda na Świerczewie.
- Staramy się zbudować jak najszerszą koalicję środowisk popierających akcję dekomunizacyjną. Do tej pory poparło nas 6 organizacji, np. korporacje akademickie "Roma" i "Lechia", historyk Dariusz Kucharski oraz 7 radnych - wyjaśnia koordynator "Goń z pomnika bolszewika".
Ci ostatni "deklarację antybolszewicką" podpisali jeszcze w listopadzie, gdy na jednej z sesji niespodziewanie pojawił się Gilewski, wręczając im dokumenty, w których znalazły się m.in. zapisy mówiące o działaniu na rzecz zmian nazw ulic, demontażu pomników i komunistycznych tablic. Wśród sygnatariuszy deklaracji znalazło się 6 radnych PiS i jeden z PO.
- Zrobiłem to, ale uważam, że o każdym przypadku trzeba rozmawiać osobno. Sam nie wiem, czy pomysł demontażu tablicy poświęconej Róży Luksemburg jest trafny, bo w końcu była ona mieszkanką Poznania. W tym przypadku będę miał problem z poparciem akcji - przyznaje Tomasz Lipiński, radny PO.
- Te pozostałości po komunizmie przynoszą tylko wstyd miastu. Najbardziej boli mnie ul. Kasprzaka, ale wiem, że ze zmianą nazwy był już problem, bo nie powinniśmy utrudniać życia mieszkańcom. Zgadzam się jednak z myślą przewodnią akcji - stwierdza Lidia Dudziak z PiS.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?