Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Rozpieszczanie studentów

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Takie toto małe, ale cierpień przysporzyć może tyle. Baba refleksję taką nad zębem bolącym miała. Sposobów na złagodzenie owego w tabletkach szukała, medycynie domowej i radach koleżanek. Wie baba dobrze, że sposobem najprostszym wizyta u stomatologa jest, tyle że dentystki baby nie było właśnie, a obcych to ona się boi. Dwie doby wytrzymać więc musiała.

Dziad w sytuacji takiej łukiem szerokim ją omijał. W smutku więc przed telewizorem w samotności siedziała, o rocznicy ślubu nadchodzącej myśląc.

– Jeszcze babo tak cierpisz? – dziad w progu się pojawił, a jej jakoś tak cieplej na sercu się zrobiło.

– Nie, przechodzi już chyba – uspokoiła.

– A co wzięłaś? – zainteresowanie dziada babę coraz bardziej ujmowało, no to odpowiedziała. Głową pokiwał i po komórkę sięgnął.

– Gdzie dzwonisz? – baba się zadziwiła, że rodzinna rozmowa cała na tabletkach się kończy.

– Do magistrantki – usłyszała. – Ząb ją boli, pracować nie może, a jutro pracę złożyć powinna…

Baba sytuację ową koleżance, co jak i dziad nauką się para, opowiedziała.

– Tak, niech ich rozpieszcza jeszcze – profesorka się oburzyła. – Nawet nie wyobrażasz sobie jacy studenci teraz są, studentki zaś zwłaszcza…

I swoją opowieścią się podzieliła, jak to propozycje terminów seminariów studentom podała. Od jednej odpowiedź następującą dostała: „Żaden z podanych terminów mi nie odpowiada. Dysponuję czasem jedynie we wtorki i czwartki od 16 do 18”.

– Ciekawe jak dziad rocznicę ślubu obejdzie – koleżanka rozmowę o studentkach zakończyła.
Wcale nie obszedł, ale obiecał, że obejdzie. Że na urlopie, to babę na kolację zaprosi. Ucieszyła się bardzo, podziękowała pięknie, później dopiero przypomniała sobie, że podział taki jest, że baba za pobyt płaci, a dziad za wyżywienie…

No, ale to w końcu żadna okrągła rocznica nie była. Przyjaciółka jedna tylko na kolację przyjechała i bratowa z bratem i wnuczką. Baba w wir przygotowań wpadła, mięso na tatara przemieliła, sałatki porobiła i nowość u przyjaciółki podpatrzoną, czyli makaron z łososiem, ugotowała.

Bratowa nowość pochwaliła. Dziadowi makaron smakował też. Nawet przyjaciółka ciepłego słowa użyła. W miłej więc atmosferze kolacja upływała. Tylko bratowa trochę się denerwowała, bo wnuczka coś apetytu nie miała.

– Musisz zjeść jeszcze kawałek chleba! – naciskała. A że nie skutkowało, to do gróźb przeszła. – Bo jak nie to… to… – zastanowiła się nad sankcjami i olśnienia nagle doznała – to dam ci makaron cioci!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski