Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Skórnicki: Menedżer ma fajną robotę

TS
Adam Skórnicki
Adam Skórnicki Grzegorz Dembiński
Adam Skórnicki w rozmowie opowiada o tym, dlaczego odstawił motocykle w kąt i zdecydował się nadal prowadzić Fogo Unię Leszno. Menedżer Byków zdradza też jak okiełznać Nicki Pedersena i spółkę.

Jak menedżer Fogo Unii ocenia skład swojego zespołu? Wielu ekspertów oraz kibiców twierdzi, że będziecie faworytem numer jeden w walce o tytuł mistrza Polski.
Przed sezonem nie ma co silić się na prognozowanie i ocenianie szans poszczególnych ekip. Ja chciałbym tego uniknąć. Mogę natomiast powiedzieć, że mamy drużynę, która będzie w stanie powalczyć o najwyższe laury. Dla nas celem numer jeden, przynajmniej na ten moment, jest walka o awans do fazy play-off, bo bez tego awansu marzenia o medalach będziemy mogli odłożyć na bok. Co stanie się później zobaczymy. Trudno przecież przewidzieć, w jakiej formie i co najważniejsze, czy w pełnym składzie przystąpimy do decydującej fazy rozgrywek. A to przecież dopiero wtedy okaże się, kto z jakimi błyskotkami zakończy sezon.

Do tej pory o sile Fogo Unii w dużej mierze decydowała świetna atmosfera w drużynie. W nowym sezonie rywalizacja o miejsce w składzie będzie niesamowicie zacięta. W każdym meczu jednego ze swoich asów będzie Pan musiał odesłać na ławkę rezerwowych. W takiej sytuacji łatwo o konflikty...
Nie znam zawodnika, który jest szczęśliwy z faktu, że musi siedzieć na ławce. Nie spodziewam się więc sytuacji, że ten który w danym spotkaniu wypadnie ze składu, z uśmiechem na twarzy będzie spacerował po parkingu. Z tym muszę się liczyć. Już zapowiedziałem, że walka o miejsce w kadrze meczowej nie będzie się odbywać na treningach, bo to nikomu nie jest potrzebne. O tym, kto pojedzie w danym spotkaniu zadecyduje aktualna dyspozycja każdego z żużlowców. Oni zdają sobie z tego sprawę i muszą być na to przygotowani. Dlatego uważam, że nie ma sensu zastanawiać się, czy rywalizacja w drużynie będzie zdrowa czy też niezdrowa. To normalna sytuacja w sporcie i każdy z zawodników na pewno nie raz przerabiał podobne sytuacje. Co nie zmienia faktu, że żużlowiec nie czuje się komfortowo, gdy nie może być pewnym miejsca w składzie.

Dla menedżera to chyba też trudna sytuacja, gdy za każdym razem trzeba wybierać między jednym, a drugim zawodnikiem...
Pewnie tak. Można na to jednak spojrzeć także z drugiej strony. Mając więcej zawodników niż miejsc w zespole można sobie pozwolić na pewne manewry taktyczne. Nie można też zapomnieć o tym, że żużlowcy są narażeni na kontuzje. W przypadku, gdy ktoś wypadnie nam ze składu, nie będzie problemów ze znalezieniem jego zastępcy. To spory atut. Moim zadaniem będzie tylko umiejętne prowadzenie drużyny i sprawienie, by wszyscy byli w miarę zadowoleni. Liczę też na to, że na koniec sezonu, gdy już przyjdzie czas podsumowań, to wspólnie będziemy cieszyć się z osiągniętego wyniku i wszyscy zapomną o różnego rodzaju trudnych momentach, jaki w trakcie rozgrywek na pewno nie zabraknie.

Obecny skład Fogo Unii można nazwać autorskim projektem Adama Skórnickiego?
Przypomnę tylko, że podpisałem kontrakt praktycznie jako ostatni, już po tym jak zawodnicy trafili do zespołu.

No właśnie, dlaczego tak się stało? Przecież wszyscy i tak byli przekonani, że zostanie Pan w Lesznie.
Bo chciałem mieć pewność, że będę dysponował bardzo mocnym zespołem (śmiech). Od razu jednak dodam, że absolutnie nie uważam nas za jakiś dream team. Mamy solidny zespół, stworzony z zawodników, którzy wiedzą, czego chcą od życia.

Objęcie funkcji menedżera oznacza koniec Pana zawodniczej kariery?
Nie chcę składać żadnych konkretnych deklaracji. Przyjmijmy, że na razie jest to jakaś zmiana w mojej przygodzie z żużlem. Pewnie kiedyś wsiądę jeszcze na motocykl, ale na razie mam inne, bardzo poważne zajęcie. A jak jest robota, to żadne głupie pomysły do głowy nie przychodzą. Niektórzy doradzają mi wprawdzie, żebym na przykład startował tylko w Anglii, ale uważam, że byłoby to bardzo trudne do pogodzenia z prowadzenie Unii. W przeciwieństwie do niektórych nie jestem człowiekiem orkiestrą. Musiałem zdecydować na jedno albo drugie i wybrałem pracę trenera. Chciałbym jednak wystartować choćby w jednym zawodach, żebym później nie musiał odnawiać licencji. Jeszcze bym nie zdał egzaminu teoretycznego...

A co jest łatwiejsze, bycie żużlowcem czy menedżerem?
Do wszystkiego można i trzeba się przyzwyczaić. Na początku kariery zawodniczej na pewno nie jest łatwo. Z czasem żużlowiec nabiera jednak doświadczenia i wszystko staje się prostsze. Podobnie jest chyba w pracy menedżera. W tym przypadku praktycznie każdego dnia uczę się czegoś nowego. Trener ma jednak zdecydowanie więcej obowiązków niż żużlowiec, bo odpowiada się nie tylko za siebie, ale i za cały zespół. W takiej sytuacji człowiek ma więcej na głowie. Musi wszystko ogarnąć i wszystko kontrolować. Trzeba też wykonywać mnóstwo telefonów, by mieć świadomość i pewność, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik.

A stres, w którym przypadku jest większy?
Myślę, że więcej nerwów tracę teraz, gdy jestem menedżerem i oglądam wyścigi z parkingu. Wtedy nie mam wpływu na to, co się wydarzy na torze. Zawodnik teoretycznie ma wszystko pod swoją kontrolą.
Pan już na początku swojej pracy trenerskiej dostał skłócony zespół z Nicki Pedersenem na czele, który raczej nie ma opinii aniołka.

Jak to wszystko udało się tak szybko przestawić na właściwe tory?
Dobrze udawałem, że mam wszystko pod kontrolą. Starałem się też swoje decyzje ładnie ubierać w słowa. A tak już bardziej poważnie, to w przypadku mojej pracy w Unii na pewno nie bez znaczenia było to, że doskonale znałem się z zawodnikami. Jeszcze nie tak dawno z wszystkimi z nich przecież ścigałem się na torze. Wiedzieliśmy więc czego możemy się po sobie spodziewać.

Coś Pana zaskoczyło w nowej pracy?
Większych zaskoczeń chyba nie było. Na własnej skórze przekonałem się jednak, że w przypadku trenera do końca trzeba trzymać rękę na pulsie. Do ostatniego wyścigu nie można być niczego pewnym. Menedżer pełny spokój odzyskuje dopiero po meczu, gdy światła na stadionie zgasną. Ale tak poza tym to fajna robota.

Rozmawiał Tomasz SIkorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski