Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Taksówkarze pracowali dla przestępców. Zostali zatrzymani. Film

Agnieszka Smogulecka, Współpraca: BEM
Na celowniku byli mężczyźni wychodzący z pubów, restauracji. Wystarczyło zapytać, czy nie chcą się zabawić. Jeśli klient miał ochotę na panienki - taksówkarze wieźli go do agencji Dreksa. Dostawali za to dolę, po kilkaset złotych. Trzynastu z nich zostało zatrzymanych, inni - gdy informacja o akcji Centralnego Biura Śledczego rozeszła się - sami przyszli na policję. Zaczęli mówić o tym, co przez lata było tajemnicą poliszynela.

Na "różowych taryfach" zyskiwali właściciele klubów, bo mieli stały dopływ klientów (gdy ok. 10 lat temu gangi walczyły o udział "w rynku agencji", jedną z metod niszczenia konkurencji były podpalania "jej" taksówek). Poza tym okresem, po mieście krążyły anegdotki, że żona, żegnając męża, taksówkarza wybierającego się do pracy, mówi: "Żeby ci się burdel trafił". Za taki kurs wpadały dodatkowe pieniądze. A jeśli klient był dla pań wyjątkowo hojny i zostawiał spore kwoty w barze, to i "prowizja" była wyższa. Trwało to przez lata i nikt się tym nie zajmował.

- My właśnie się zajęliśmy - mówi Andrzej Laskowski, szef Wydziału V do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu. - Braliśmy pod uwagę 2009 i 2010 rok. Niektórzy taksówkarze w tym czasie uzyskali z agencji Bogdana D. pseudonim Drex po kilkaset złotych, a rekordzista 59 tys. zł. Kierowcy dostawali ulotki, proponowali pasażerom te, a nie inne lokale. Po dostarczeniu klienta na miejsce, szli do barmana czy innej zarządzającej właśnie klubem osoby i dostawali "wypłatę".

My o "różowych taryfach" informowaliśmy już kilka lat temu. W ubiegłym tygodniu proceder - przynajmniej w części dotyczących agencji Dreksa - został przerwany. Śledczy, którzy rozpracowują gang Bogdana D., który miał zarabiać na prostytutkach w luksusowych agencjach towarzyskich, zajęli się bowiem kierowcami-pomocnikami.

- Zatrzymano poznańskich taksówkarzy, którzy byli na usługach Dreksa - informuje Romuald Piecuch z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - To mężczyźni w wieku od 25 do 60 lat. Ich "praca" polegała na przywożeniu każdego zainteresowanego klienta do lokali Dreksa, a "zarobek" zależał od tego, ile klient wydał w klubie.

- Zarzuciliśmy im udział w zorganizowanej grupie przestępczej i czerpanie korzyści z nierządu - wymienia A. Laskowski. - Są pod dozorem, mają zakaz opuszczania kraju, wpłacili poręczenia majątkowe.

- Gdy informacja o zatrzymaniach rozeszła się po mieście, zaczęli się do nas zgłaszać inni taksówkarze, którzy też "pracowali" dla Dreksa - zaznacza R. Piecuch.
- Oni nie unikną kary - tłumaczy A. Laskowski. - Ich przyznanie się do udziału w procederze może tylko wpłynąć na wysokość kary, jaką wymierzy sąd.

Wczoraj taksówkarze nie chcieli rozmawiać na temat zatrzymań. - Pierwsze słyszę! - młody kierowca uśmiecha się zawadiacko i szybko zamyka okno taksówki. Tylko jeden szeptem zdradza: - Oj, działo się, działo. Z niektórych aut od razu zniknęły reklamówki agencji.
Sprawie przygląda się skar-bówka. - Obserwujemy to, co się dzieje, nie będziemy działać pochopnie - Maciej Marcinkowski, wicedyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Poznaniu, przyznaje, że słyszał o zatrzymaniach taksówkarzy. Zaznacza, że fiskus nie może ingerować w pieniądze zdobyte w drodze przestępstwa.

Od jesieni, kiedy zamknięto dwa kluby nocne Dreksa, zatrzymano 24 podejrzanych o udział w gangu.

Zobacz film: Poznań. Taksówkarze Drexa zatrzymani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski