Powalone drzewa, zniszczone dachy i samochody, zerwane linie energetyczne i ok. 50 tysięcy domów bez prądu - to skutki wichury, która w sobotę i niedzielę szalała w Wielkopolsce. W porywach wiatr osiągał prędkość 100 km na godzinę. Choć większość awarii już usunięto, w niektórych miejscach trwa szacowanie strat i sprzątanie.
CZYTAJ TEŻ: Wichury w Wielkopolsce: Strażacy interweniowali ponad 900 razy. 6 osób rannych
- Mamy już bilans straży pożarnej, teraz sporządzamy szczegółowy raport na podstawie informacji z powiatów - mówi Tomasz Stube, rzecznik wojewody, któremu podlega Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego. - Skala szkód nie jest tak wielka, jak np. przy orkanie Ksawerym, który nawiedził Polskę w grudniu 2013 roku. W większości przypadków chodziło o połamane drzewa, uszkodzenie lekkich konstrukcji, np. wiat przystankowych czy części dachu, np. opierzenia.
Tak było chociażby we wsi Kolniczki w powiecie średzkim, gdzie wiatr częściowo uszkodził dach sali gimnastycznej przy szkole. Został zabezpieczony i teraz trwa wycena szkód oraz naprawy. Z kolei w powiecie szamotulskim uszkodzone zostały dwa kościoły. Wiatr zerwał część opierzenia dachu w neobarokowym kościele poewangelickim w Obrzycku oraz w kościele filialnym p.w. Serca Jezusowego we wsi Piotrowo. Szkody zostały już jednak usunięte.
Normalnie działa też świetlica wiejska w Borku Wielkopolskim (powiat gostyński) czy też niepubliczne przedszkole w Jastrowiu (powiat złotowski), w którym uszkodzeniu uległo opierzenie i część dachówek. Przedszkole oszacowało straty na ok. 1 tys. zł. Łącznie straż pożarna odnotowała ponad 160 interwencji związanych z budynkami. Zdecydowana większość - blisko 700 - jej wyjazdów dotyczyła połamanych drzew. O ile jednak Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych nie miała poważniejszych zgłoszeń, o tyle więcej szkód było w Poznaniu.
- Ich usuwanie potrwa jeszcze dzisiaj - mówi Henryk Borowski, wicedyrektor Zakładu Lasów Poznańskich. - Odnotowaliśmy 80 przewróconych drzew, z czego zdecydowana większość w lasach, a nie na drogach. Najwięcej jest ich w lesie w okolicach Głuszyny, dalej: w Lasku Marcelińskim.
Drzewa najbardziej niebezpieczne były wtedy, kiedy spadały na linie energetyczne. Brak prądu doskwierał ponad 50 tys. mieszkańcom regionu - ok. 30 tys. odbiorców Enei Operator oraz ponad 20 tys. Energi. Spółki ze zdecydowaną większością awarii uporały się jednak już w niedzielę. W poniedziałek wczesnym popołudniem przywrócono prąd w pozostałych miejscach - m.in. okolicach Złotowa, Chodzieży, Wrześni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?