- Chaos i totalny bałagan. W niektórych miejscach piętrzą się góry śmieci, zalegają stare meble. Nie wszyscy otrzymali pojemniki, worki do selektywnej zbiórki, kontenerów na śmieci segregowane jest za mało lub w ogóle ich nie ma - piszą czytelnicy "Głosu".
- Kiedyś Poznań słynął z porządku. Ale takiego bajzlu, jak jest teraz, to od lat nie pamiętam - twierdzi kolejny poznaniak, dodając, że nie można się dodzwonić do GOAP i firm wywozowych.
Zobacz również: Opłaty za śmieci w Poznaniu są wysokie. W zamian mamy... bałagan
Te cytaty mogłyby opisywać także obecną sytuację, choć pochodzą z artykułów opublikowanych w "Głosie" w lipcu 2013 r. Wtedy poznaniacy stali się ofiarami wejścia w życie nowej ustawy śmieciowej, dzisiaj - potężnej operacji logistycznej, polegającej na wymianie około 130 tys. pojemników. Zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku, był czas na przygotowanie się do wprowadzenia zmian. Był, choć praktyka pokazała, że go przespano. Cierpią na tym mieszkańcy.
Oto tylko kilka przykładów z kilku dni tego roku (część spraw została już załatwiona). Ściegiennego: nowa firma nie dostarczyła pojemników, brak odpowiedzi na mail z GOAP-u. Stare Winogrady, Grunwaldzka 25, Jasna Rola 40: brak kontenerów. Wolsztyńska 7: brak pojemnika, worków na odpady segregowane i harmonogramu wywozu śmieci. Szamotulska 43A/45A: 18 grudnia po raz ostatni wywieziono śmieci; kolejne dni planowanego odbioru to 25 grudnia i 6 stycznia, czyli święta; najbliższy termin odebrania śmieci to 13 stycznia. Os. Zwycięstwa: przepełnione pojemniki na surowce wtórne (kontenery są mniejsze, ich liczbę ograniczono). Osiedla na Piątkowie: za mało kontenerów i w śmietnikach zalegają hałdy śmieci. Rataje: śmieci fruwają po osiedlach, bo pojemników jest za mało... I tak można jeszcze długo wymieniać właścicieli kolejnych posesji, którzy na przełomie roku przytłoczyły problem, będące wynikiem akcji "kontener".
Sprawdź też: Jakub Jędrzejewski: Miasto musi posprzątać śmieci po GOAP-ie
- Chciałem przeprosić wszystkich poznaniaków za zaistniałą sytuację z wywozem śmieci. Nie powinno tak być. Zrobimy wszystko, by śmieci zostały jak najszybciej wywiezione - zapewnił w minioną środę Jakub Jędrzejewski, zastępca prezydenta Poznania i nowy przewodniczący zarządu GOAP.
J. Jędrzejewski dopiero co przejął śmieciową "schedę" po poprzednikach. I zaraz na jego barki spadły tony odpadów. Jak podkreśla J. Jędrzejewski, teraz priorytetowym zadaniem jest rozwiązanie problemów, z którymi borykają się mieszkańcy. I trzeba przyznać, że sytuacja w niektórych częściach miasta uległa poprawie. Firmy śmieciowe pracują non stop.
Po posprzątaniu miasta pewnie przyjdzie czas na porządki w GOAP-ie. A związek ma sporo grzechów na sumieniu. Gdyby odpowiedzialnych za system śmieciowy dopadła amnezja, przypominamy zarzuty mieszkańców najczęściej kierowane pod adresem GOAP.
Zobacz również: Opłaty za śmieci w Poznaniu są wysokie. W zamian mamy... bałagan
Opłaty za wywóz śmieci wzrosły. Po kieszeni dostali przede wszystkim mieszkańcy budynków wielorodzinnych. Tutaj stawka w niektórych przypadkach wzrosła nawet o 100 proc. To klienci GOAP muszą naklejać kody kreskowe na worki, taszczyć pojemniki z odpadami przed posesję w dniu wywozu, informować z wyprzedzeniem chęci pozbycia się odpadów zielonych czy gabarytów. Częstszy wywóz gabarytów muszą finansować z własnej kieszeni. W sytuacjach kryzysowych jak ta, z którą obecnie mamy do czynienia, z cudem graniczy dodzwonienie się do GOAP, FB Serwisu czy Remondisu, a maile często pozostają bez odpowiedzi. Poznaniacy obsługiwani teraz przez FB Serwis skarżą się, że dostarczono im mniej pojemników o mniejszej niż dotychczas pojemności. To powoduje, że odpady szybko zaczynają się z nich "wylewać". W ulotkach dostarczonych przez podwykonawców FB Serwisu czy samo konsorcjum brak jest numeru telefonu, a często podany jest jedynie mail. - Co mają zrobić osoby, które nie mają komputera i internetu? - pytają poznaniacy, a jeszcze inni dopytują: - Czy musimy zapłacić za śmieci, skoro przez miesiąc będą zalegać?
Pytanie podstawowe brzmi: Czy w GOAP-ie polecą głowy?- Personalia to rzecz wtórna - twierdzi prezydent J. Jędrzejewski. I podkreśla: - Sytuacja finansowa związku jest dramatyczna. Pewne sprawy zamiatano tutaj pod dywan. Ktoś na przykład pozwolił, by miejska spółka ZZO kredytowała niegospodarność GOAP.
Sprawdź też: Jakub Jędrzejewski: Miasto musi posprzątać śmieci po GOAP-ie
ZZO, ale także firmy śmieciowe miesiącami czekały na zapłatę za wykonaną usługę. Zdaniem J. Jędrzejewskiego, GOAP nie działa tak, jak powinien. Zatrudnia 96 osób, na ich wynagrodzenia wydaje ok. 5 mln zł. Nadal baza osób, które powinny płacić za wywóz śmieci, jest niekompletna, a ściągalność opłaty wynosi poniżej 90 proc. W piątek zarząd GOAP zgodził się na to, by związek mógł zaciągnąć kredyt w wysokości 25 mln zł. - Ten "debet" zostanie w całości wykorzystany, ponieważ GOAP musi zapłacić 24,6 mln zł - dodaje J. Jędrzejewski.
Mimo licznych problemów, w piątek w GOAP-ie nie było wielu poznaniaków. A ci, którzy tego dnia załatwiali swoje sprawy, nie narzekali na zalegające w różnych częściach miasta odpady. - Przyszedłem jedynie po harmonogram wywozu śmieci, bo tegorocznego jeszcze nie miałem - wyjaśniał "Głosowi" pan Stefan.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?