Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wydawnictwo Ongrys przypomina kultowe komiksy z czasów PRL-u

Paweł Stachnik
Kapitan Żbik w akcji
Kapitan Żbik w akcji Archiwum
Kultura. Pasjonat i znawca komiksów Leszek Kaczanowski wyszukuje i przypomina komiksy wydane w latach 70. i 80. Ostatnio sięgnął także po słynnego Profesora Filutka z tygodnika "Przekrój"

Kleks, Gapiszon, Profesor Nerwosolek, Tytus, Romek i A'Tomek, Kapitan Żbik - te postaci zna chyba każdy, kogo dzieciństwo i młodość przypadły na lata 70. i 80. To bohaterowie wydawanych wtedy bardzo popularnych polskich komiksów rysowanych przez legendarnych dziś twórców: Szarlotę Pawel, Bohdana Butenkę, Tadeusza Baranowskiego, Papcia Chmiela.

Misję przypomnienia po latach ich prac podjął młody pasjonat sztuki komiksowej Leszek Kaczanowski. W 2008 r. założył w Krakowie wydawnictwo Ongrys (nazwa nieprzypadkowa, miłośnicy komiksu poznają!) i zaczął wydawać peerelowskie komiksy.

- Najbardziej znane komiksy z czasów PRL-u, takie jak: "Kajko i Kokosz", "Tytus, Romek i A'tomek", "Kapitan Kloss", "Funky Koval" czy "Ekspedycja" były już wcześniej wznowione przez inne wydawnictwa. Niestety, wydawcy ci ograniczyli się wyłącznie do najpopularniejszych serii. Tymi nieco mniej znanymi, często publikowanymi wyłącznie na łamach gazet, nikt nie był zainteresowany - tłumaczy założyciel Ongrysa.

"Świat Młodych"
Źródłem, z którego czerpał, stała się znana niegdyś gazeta "Świat Młodych", która na swojej ostatniej stronie publikowała rysunkowe opowieści. Pan Leszek ma w swoich zbiorach około tysiąca numerów "ŚM", dostęp do pozostałych zapewniła m.in. Biblioteka Jagiellońska. Wyniki swych komiksowych poszukiwań opublikował jakiś czas temu w książce zatytułowanej "Komiks w Świecie Młodych". Nie miał więc problemów z wybraniem z łamów gazety interesujących, wcześniej niepublikowanych tytułów.

Dotarł do rysowników i scenarzystów (nieraz po wielu perypetiach i staraniach) i namówił na wydanie ich prac. Oryginalne plansze z rysunkami udostępnione przez twórców poddane zostały skanowaniu i komputerowej obróbce. Te plansze i kadry, które się nie zachowały, zostały na nowo narysowane przez autorów, inne zeskanowano z archiwalnych egzemplarzy "Świata Młodych".

- Praca była dość mozolna. Ówczesna technologia poligraficzna powodowała, ze osobno rysowano kontur, osobno kolor. Teraz, po kilkudziesięciu latach trzeba było je zeskanować, odświeżyć i dopasować do siebie. A rzadko kiedy pasowały ot tak - zazwyczaj każdy kadr trzeba było dopasowywać indywidualnie. Jeszcze trudniejsze jest porządne przygotowanie skanu z gazety, kiedy oryginały zaginęły - opowiada pan Leszek.

Jednak dzięki cierpliwości i wytrwałości w formie albumowej ukazały się w ten sposób jako pierwsze opowieści Szarloty Pawel o Kubusiu Piekielnym. Dla nieco młodszych czytelników Ongrys przygotował nie lada gratkę: zebrane z wielu wydań dwutygodnika "Miś" historyjki Bohdana Butenki o Gapiszonie.

Jak rynek przyjął peerelowskie retro-komiksy? Starannie opracowane i wydane albumy znalazły nabywców i zyskały dobre recenzje. Zadziałała hipsterska moda na PRL i jego popkulturę, ale może jeszcze bardziej pasja miłośników komiksów, których w Polsce jest całkiem sporo i którzy są skłonni wydać pieniądze (nawet duże) na publikacje, które ich interesują.

To właśnie z myślą o nich Leszek Kaczanowski przygotował wydania kolekcjonerskie: albumy wzbogacone o dodatkowe historie, szkice, alternatywne kadry czy okładki, które nie trafiły do druku. Podjął też próby przeniesienia na polski grunt powszechnego na Zachodzie zwyczaju dołączania do komiksów materiałów dodatkowych: plakatów, pocztówek, rysunków sygnowanych przez autora.

Agent Tajfun
Dobrym krokiem okazało się pozyskanie do współpracy innego znanego (choć dziś nieco zapomnianego) rysownika - Tadeusza Raczkiewicza. - To bardzo ciekawy twórca, który również debiutował na łamach "Świata Młodych". Jako że mieszkał w Gubinie, z dala od stolicy i centrum kulturalnego, nie było o nim tak głośno jak o Henryku Jerzym Chmielewskim czy Tadeuszu Baranowskim - opowiada Leszek Kaczanowski.

Autor był chętny do współpracy i światło dzienne - po raz pierwszy jako samodzielne albumy - ujrzały komiksy Raczkiewicza: "Zawisza Czarny", "Tajemnica czerwonego tepee", "Tajemnica Kamiennego Lasu", "Dwa lata wakacji" i "Piętnastoletni kapitan" (dwa ostatnie to adaptacje powieści Juliusza Verne'a). Żadna z nich nie miała wcześniej wydania książkowego, ukazywały się tylko w odcinkach w "Świecie Młodych".

Wydawnictwo wznowiło też komiksy z fantastycznego cyklu o agencie kosmicznym Tajfunie (drukowane wcześniej w "Świecie Młodych"). Ukazały się też "Komiksy nieznane" Raczkiewicza (wczesne opowieści, ocalałe plansze z komiksów, które zaginęły i projekty niedokończone) oraz album "30 lat Tajfuna", w którym hołd autorowi i stworzonej przez niego postaci oddali młodzi polscy rysownicy.

Do wydania została jeszcze tylko jedna historia z Tajfunem, prezentowana wcześniej w "Świecie Młodych" - album ukaże się w przyszłym roku. Notabene, od kiedy pojawili się wydawcy, Raczkiewicz powrócił do rysowania komiksów i stworzył już cztery nowe albumy z Tajfunem oraz dwie inne opowieści.
Do współpracy udało się też namówić słynnego Papcia Chmiela, czyli Henryka Jerzego Chmielewskiego, autora komiksów o Tytusie, Romku i A'Tomku. Pan Leszek wydał wczesne prace Papcia Chmiela, tworzone, zanim artysta wymyślił Tytusa. Ku zaskoczeniu miłośników talentu Papcia, z tych nietytusowych komiksów udało się złożyć antologię liczącą ponad sto stron. A wszystko to metodami niemalże garażowymi i hobbistycznymi, bardziej z miłości do komiksu niż z chęci zarobienia - wydawnictwo Ongrys liczy bowiem tylko jednego pracownika - Leszka Kaczanowskiego.

Powrót Profesora Filutka
A tuż przed końcem tego roku do czytelników trafiła niezwykła praca, która na pewno zainteresuje nie tylko pasjonatów komiksu. - Gdy przymierzałem się do rozpoczęcia wydawania komiksów z czasów PRL, sporządziłem listę tytułów, którymi chciałbym się kiedyś zająć. Znalazły się na niej krótkie komiksowe paski o Profesorze Filutku zamieszczane na ostatniej stronie krakowskiego "Przekroju". I w tym roku przyszedł czas na Filutka - uśmiecha się pan Leszek.

Prof. Filutek powstał w 1948 r., a stworzył go grafik i karykaturzysta Zbigniew Lengren. Jego bohater był eleganckim, choć nieco staroświeckim starszym panem, ubranym w marynarkę-jaskółkę i melonik, wspierającym się na parasolu. "Miał wygląd emerytowanego profesora z początku lat 40., jakich wielu można było spotkać na krakowskich Plantach" - mówił o nim były redaktor naczelny "Przekroju" Mieczysław Czuma.

Zawsze uśmiechnięty, grzeczny i kulturalny Filutek, zmagał się z rozmaitymi zabawnymi zdarzeniami, a towarzyszył mu przy tym pies Filuś. Krótki pasek z ich przygodami (najczęściej trzy albo cztery kadry) ukazywał się zwykle co tydzień przez 55 lat (!) na słynnej ostatniej stronie "Przekroju". Profesor stał się z czasem jednym z symboli krakowskiego tygodnika, który wówczas czytała cała Polska.

Leszek Kaczanowski skontaktował się najpierw z mieszkającą w Warszawie córką Zbigniewa Lengrena, Katarzyną, aby uzyskać zgodę na wydanie rysunków ojca. Następnie rozpoczęło się kompletowanie cotygodniowych pasków z Filutkiem z kolejnych numerów "Przekroju", skanowanie i obróbka graficzna. Wreszcie niedawno ukazała się licząca 176 stron księga zawierająca 761 odcinków wydrukowanych w "Przekroju" w latach 1948-1966.

To pierwsze zbiorcze wydanie przygód Profesora. O tym, że Prof. Filutek jest częścią polskiej kultury, świadczy fakt, że wydanie tomu dofinansowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W planach pan Leszek ma kolejne Filutkowe tomy, tak by opublikować wszystkie odcinki, jakie ukazały się w "Przekroju" do 2003 r.

Żbik znowu na tropie!
Również w tym roku szef Ongrysa sięgnął po inny komiksowy hit PRL-u: zeszyty z przygodami kapitana Żbika. Cykl opowiadający o sprawach rozwiązywanych przez dzielnego oficera MO rysowali znani dziś twórcy komiksowi: Grzegorz Rosiński, Bogusław Polch czy Jerzy Wróblewski. Mimo propagandowego charakteru cieszył się dużą popularnością ze względu na atrakcyjnego bohatera i jego emocjonujące przygody.

Niektóre zeszyty osiągają dziś na internetowych aukcjach wysokie ceny (rzędu kilkuset złotych). Na razie nakładem Ongrysa ukażą się trzy pierwsze zeszyty pt. "Ryzyko" (jedne z najtrudniejszych do zdobycia w pierwszym wydaniu, gdyż nie miały żadnych wznowień). Kpt. Żbik rozwiązuje w nich sprawę włamania do muzeum w Tarłowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski