Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Betlejemka, czyli wrota do Tatr. Ale tylko dla wybranych

Robert Domżał
Betlejemka - na pierwszy rzut oka, to nic nadzwyczajnego. Drewniana, piętrowa chata
Betlejemka - na pierwszy rzut oka, to nic nadzwyczajnego. Drewniana, piętrowa chata archiwum
To nic, że plecak ciąży, a droga wydaje się coraz bardziej stroma. Idą do tego miejsca po emocje, których nie znajdą w internecie. Idą po umiejętności, których nie zdobędą w fotelu. Dla zafascynowanych górami Betlejemka jest bramą do wspinaczki.

Przez lata wodę gotowało się na benzynowych maszynkach, prąd był co najwyżej z prądnicy, a szukający schronienia przed nocą, mogli liczyć co najwyżej na pryczę. Oprócz turystów zaglądają tam niekiedy niedźwiedzie, a pewnej zimy, pięć lat temu, przez okno wpadła śnieżna lawina. Betlejemka to tatrzańskie schronisko nie tak znane jak to nad Morskim Okiem, ale położone równie pięknie - w Dolinie Gąsienicowej. Od Morskiego Oka różni się tym, że gości wyłącznie taterników i tych, którzy umiejętność wędrowania po górach chcą udoskonalić. Schronisko będące Centralnym Ośrodkiem Szkolenia Polskiego Związku Alpinizmu zostało niedawno wyremontowane.

Na pierwszy rzut oka to nic nadzwyczajnego. Drewniana, piętrowa chata. Na górze wspólna sala dla kursantów. Na dole pokoje dla instruktorów.

- Znaleźć się wśród tych ostatnich to było coś - mówi Zbigniew Piotrowicz, uczestnik wypraw w Tien Szan, Alpy, a nawet i Góry Skaliste. - Ale największym zaszczytem było gościć w pokoju chatara - gospodarza Betlejemki.

Dlaczego Betlejemka?
- Według dostępnych źródeł schronisko zbudowała na początku lat 20. ubiegłego stulecia góralska rodzina Bustryckich i to oni pierwsi nazwali ją Betlejemką - mówi Ditta Kicińska, poznanianka, członkini zarządu Polskiego Związku Alpinizmu.

- W schronisku zawsze było tak biednie, że skojarzenie ze stajenką w Betlejem samo się nasuwało - dodaje dzisiejszy chatar, czyli gospodarz Betlejemki, Adrian Koźbiał.

- Po remoncie zmian specjalnie nie widać, ale na pewno w schronisku jest wygodniej. Mamy bieżącą wodę i elektryczne ogrzewanie - dodaje. Poszerzono też drzwi i wymieniono wentylację. Tego wymagały zmieniające się przepisy i Tatrzański Park Narodowy, będący właścicielem chaty. W schronisku mieści się zaledwie 28 osób, czyli 8 instruktorów i 20 kursantów.

Lwy w Tatrach?
Doktor Ditta Kicińska, speleolog z UAM w Poznaniu zwraca uwagę na to, o czym przeciętny turysta raczej nie wie i czego nie zobaczy.
- W pobliżu Betlejemki jest jedna z ciekawszych tatrzańskich jaskiń - Jaskinia Magurska. Przed laty znaleziono w niej szczątki lwa, hieny i niedźwiedzia jaskiniowego. Zwierzęta te żyły w Tatrach przed ostatnim zlodowaceniem, czyli interglacjałem emskim, 115 - 132 tysiące lat temu - mówi dr Kicińska.

Jaskinie pociągają ją, bo jak mówi, to co na powierzchni ulega erozji i rozkładowi, tam w głębi masywów, pod ziemią zachowuje się (np. osady, szczątki kostne zwierząt) i dzięki temu możemy odtwarzać różne zdarzenia z przeszłości.

Jaskinie są magazynem informacji o dawnych czasach o pradziejach. W Tatrach jest 858 jaskiń. Ale dla grotołazów udostępnionych jest ich wyłącznie 25. Turyści mogą zwiedzać zaledwie 6.

Jednym z instruktorów, którzy szkolili w Betlejemce był Ryszard Pawłowski, himalaista, zdobywca dziesięciu ośmiotysięczników.

- Do Betlejemki trafiłem, gdy byłem już doświadczonym taternikiem, a pojechałem tam skończyć kurs instruktora. Później szkoliłem tam innych. Samodzielnie rozpalaliśmy ogień w piecu, gotowaliśmy wodę na benzynowych maszynkach - opowiada Ryszard Pawłowski. Ci, którzy tam bywali, podkreślają, że Betlejemka to miejsce z klimatem. Wystarczy wyjść na próg, by zobaczyć rozgwieżdżone nocą niebo i szczyty otulone w śnieżną poduszkę.

- Schronisko to również ludzie o podobnych zainteresowaniach - dodaje Ryszard Pawłowski.

Bo liczy się więź
Zbigniew Trzmiel, taternik, himalaista z Leszna ceni położenie i wynikające z tego walory szkoleniowe Betlejemki. Sam uczył się w niej taternictwa w latach 80. A już w roku 1990 był uczestnikiem kursu instruktorskiego.

- Podejścia do miejsc, gdzie zaczyna się wspinaczkę, są krótkie, zajmują maksymalnie dwie godziny, a drogi są częściowo ubezpieczone stałymi punktami asekuracyjnymi - wylicza Zbigniew Trzmiel.

Leszczynianin prowadząc kurs, stara się wpoić "kursantom" pokorę wobec gór. Uczy, że gdy przychodzi załamanie pogody, niezależnie od wysokości, gdy zawiodą najnowsze środki nawigacji i łączności, ważne jest zaufanie do partnera.
Bywa i tak, że wracający zimą z Hali Gąsienicowej do Zakopanego napotykają wiatry dujące ponad 140 km/h. Doświadczają więc prawdziwie himalajskich warunków. Taką wichurę przeżył zimą 2008 roku Jerzy Pepol z Olsztyńskiego Klubu Wysokogórskiego. I jak twierdzi najtrudniej pokonać wówczas przełęcz Diabełek. Tam, z powodu ukształtowania terenu, halny zawsze wieje silniej niż na samej Hali Gąsienicowej. Dlatego radzi mieć pod ręką czekan, a na głowie kask.

Góry zawsze będą nieujarzmione. Zbyszkowi Piotrowiczowi, organizatorowi Festiwalu Filmów Górskich w Lądku Zdroju, Hala Gąsienicowa kojarzy się z Jerzym Hirszowskim, instruktorem taternictwa.

- Był życzliwym i sympatycznym kolegą. Kroił selera przez pół godziny. Starannie mył i ćwiartował pomidory, dodawał krążki cebuli i odrobinę czosnku. To wszystko układał w czyściutkiej miseczce, wyciągał oliwę i niespiesznie doprawiał. Na koniec z uśmiechem zapraszał do posiłku - wspomina Zbyszek Piotrowicz. - We wrześniu 1992 roku, Jurek wyszedł z trzema innymi osobami, by wspinać się na wschodnią ścianę Mięguszowieckiego (2438). Pogoda się zepsuła. Sypnęło śniegiem. Wieczorem nie wrócili. Poszukiwania trwały kilka dni. W ścianie znaleziono ciało kursantki, a u jej podnóża zwłoki Jurka i pozostałych osób. Nigdy nie dowiemy się, co się stało.

Po naukę, pot i pokorę
Czego można nauczyć się w Betlejemce?

- W czasie kursu zimowej turystyki wyokogórskiej uczymy, jak poruszać się w rakach i z czekanem. Ćwiczymy upadki i hamowanie. To na wypadek, gdyby ktoś podchodząc, upadł i zaczął zsuwać się ze stoku. Pokazujemy i ćwiczymy, jak przybrać najbezpieczniejszą pozycję. Bo można przewrócić się na brzuch i zjeżdżać nogami w dół, ale bywa, że ktoś zsuwa się głową w dół - tłumaczy Włodzimierz Jeżak, instruktor taternictwa, poznaniak związany z Betlejemką od 1977 r.

Adepci dowiadują się, jak zakopać w śniegu czekan i wkręcić w lód śrubę zwaną lodową, by stworzyć stanowisko asekurujące wędrującego po stoku.

- A zaczynamy od nauki oceny zagrożenia lawinowego - dodaje Jeżak.
- A jeśli zagrożenie lawinowe dochodzi do 3 stopnia, zajęcia odbywają się bliżej schroniska. Każdy dostaje tak zwane lawinowe ABC, czyli detektor, sondę i łopatkę - tłumaczy Adrian Koźbiał.

Chętnych do szkolenia jest więcej niż miejsc w schronisku. Ostatnie lata pokazują, że najstabilniejsza pogoda jest w marcu. Obecny chatar Betlejemki pracuje w niej już blisko 6 lat. Przez 3 lata spędzał w niej większość roku. Teraz ma zmiennika. Może więc zająć się czymś innym. A tym innym zajęciem są dyżury w TOPR-ze. W święta ratownicy TOPR-u będą we wszystkich schroniskach.

Jak się ubrać na zimową wędrówkę po górach

Zacznijmy od bielizny termoaktywnej, której zaletą jest to, że odprowadza pot od skóry. Kiedy się wspinamy, nie czujemy potu na ciele. Kolejne warstwy odzieży, łącznie z kurtką, też powinny być termoaktywne. Nie zapomnijmy o rękawicach. Oprócz pięciopalczastych warto mieć ze sobą takie z jednym palcem. Niezbędna jest czapka.

Wybierając buty na zimową przygodę, warto uwzględnić to, że będziemy zakładali na nie raki. Trzeba więc wybrać obuwie ze skórzaną, w miarę sztywną cholewką. I nie zapomnijmy o skarpetach. Mogą być z nowoczesnych dzianin albo z wełny merynosa. Mają te same właściwości, czyli odprowadzają pot od ciała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski