Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Waldemar Masłowski z Ząbkowic buduje samolot. Jak jego ojciec Józef

Katarzyna Kapusta
Gdy Józef Masłowski budował swój samolot, jego syn Waldemar miał 10 lat. Dziś ma 52 lata i marzenia takie jak ojciec
Gdy Józef Masłowski budował swój samolot, jego syn Waldemar miał 10 lat. Dziś ma 52 lata i marzenia takie jak ojciec Lucyna Nenow
Wiropłat Józefa Masłowskiego, konstruktora amatora, wzbudzał powszechne zainteresowanie w Sikorce. Pod koniec lat 60. jego samolot wzbił się w powietrze na kilkanaście centymetrów i przeleciał kilka metrów.

W latach 60. minionego wieku o Józefie Masłowskim, kamieniarzu z zawodu i konstruktorze z zamiłowania, media z całej Polski pisały "Współczesny Ikar". Ten wówczas 43-letni mężczyzna, mieszkaniec Ząbkowic Będzińskich (dziś po prostu Ząbkowice), a dokładnie wsi Sikorka, stał się sławny dzięki budowie własnymi rękami samolotu. I choć pierwsze próby lotu były nieudane, to w końcu wzbił się w powietrze. Dziś jego śladami zamierza iść Waldemar Masłowski, jego syn, który również marzy o lataniu samolotem wykonanym przez siebie od A do Z.

Współczesny Ikar zachwycił całą Polskę budując samolot

Tuż za przejazdem kolejowym w Ząbkowicach, dzielnicy Dąbrowy Górniczej, mieści się wieś Sikorka. To tu na jednym z podwórek stał sporych rozmiarów samolot, od początku do końca skonstruowany przez Józefa Masłowskiego. Samolot budził powszechne zainteresowanie wśród mieszkańców i był główną atrakcją Sikorki. - Pamiętam, jak ojciec budował samolot. Miałem wtedy dziesięć lat. Ten pierwszy nie poleciał, ale później ojciec wybudował wiropłat. I ten wzbił się w powietrze - wspomina Waldemar Masłowski, którego odwiedzam w rodzinnym domu w Sikorce.

Przez te kilkadziesiąt lat teren wokół domu niewiele się zmienił, jedynie pole, po którym Józef Masłowski jeździł samolotem, obrosło drzewami. Syn Masłowskiego dokładnie pamięta, ile czasu jego ojciec spędzał w warsztacie konstruując samolot z tego, co udało mu się znaleźć na złomie. To była jednoosobowa maszyna na podwoziu bez amortyzacji. Jedyne, co było oryginalne w tym samolocie, to koła lotnicze.

Ten latający ptak, jak określały go media, był budowany tylko i wyłącznie z wyobraźni pana Józefa. To w jego głowie urodził się plan i cała konstrukcja maszyny. Budował bez rysunków, bez specjalnych obliczeń. Bez tego wszystkiego, co niezbędne jest zawodowym konstruktorom w projektowaniu i budowaniu maszyn. Pan Józef, rozpoczynając prace przy swojej maszynie, wcześniej z bliska nie widział prawdziwego samolotu. W gazetach z lat 60., które do tej pory na pamiątkę trzyma jego syn, możemy przeczytać, że w 1965 roku pan Józef kupił ze składnicy złomu dwa czterocylindrowe silniki typu "bokser". Do tego gromadził różnego typu kątowniki, sklejki. Dziennikarzom, którzy go odwiedzali, dokładnie tłumaczył, jak przebiegała budowa samolotu.

"Najpierw naprawiłem silniki. Po zblokowaniu ich ze sobą, dysponowały mocą około 90 KM. Kadłub wykonałem ze stalowych listew, a podwozie z rurek. Wszystko było spawane, względnie skręcane śrubami. Zbiornik paliwa, znajdujący się za miejscem pilota, stanowiła przerobiona 30-litrowa bańka na mleko. Ciśnienie w nim wytwarzała pompka motocyklowa" - mówił wtedy Józef Masłowski jednej z gazet.
Samolot był budowany wyłącznie w oparciu o intuicję konstruktora, a pierwsze próby nie były zbyt udane. Po włączeniu silników, nim pan Józef się zorientował, samolot ruszył i zatrzymał się na ścianie komórki. Trzeba było go naprawiać. Rok później za pas startowy posłużyło mu pole sąsiada. Gdy Masłowski zasiadał za sterem maszyny, oglądali go wszyscy mieszkańcy Sikorki. Przyjechało także kilku dziennikarzy...

- Co pamiętam z tamtych dni? Na pewno to, że mama bardzo się denerwowała. Nie dość, że ojca ciągle nie było, bo spędzał czas w warsztacie budując ten samolot, to jeszcze zamierzał nim lecieć - wspomina pan Waldemar.

Józefa Masłowskiego fascynowały samoloty i latanie. A elementy z drewna i metalu zamieniały się w jego rękach w prawdziwe cuda.

- Ojciec sam wykonał śmigło z drewna. Tak sobie myślę, że ten samolot nie miał prawa oderwać się od ziemi. Po prostu był za ciężki. Tam były różnego rodzaju łańcuchy, metalowe pokrętła, aż dziwię się, że ruszył z miejsca - śmieje się pan Waldemar, a oczy mu błyszczą na samo wspomnienie o samolocie, który zbudował ojciec.

Do dzisiaj zachował się film z próby startu samolotu. Widać na nim 10-letniego Waldka biegnącego za tatą w samolocie. - Chociaż tata nie żyje już od ponad 30 lat, to jego samolot bardzo długo stał na podwórku. W końcu go pocięliśmy i oddaliśmy na złom - opowiada pan Waldemar.

Jaki ojciec, taki syn. Będzie więc kolejny samolot

Wizja ojca i marzenie o lataniu przeszły na jego syna. Pan Waldemar również chce zbudować samolot i jak podkreśla, ma 90 procent szans, że jego maszyna oderwie się od ziemi. - Plany są, za budowę chcę się wziąć w przyszłym roku. Wszystko zrobię tak jak ojciec, od A do Z sam. Prowadzę zakład kamieniarski, który kiedyś prowadził ojciec, więc niezbędne narzędzia mam na miejscu. Wierzę, że tak jak ojciec, potrafię sam zbudować maszynę, która wzbije się w powietrze - mówi.

Pan Waldemar w głowie już obmyślił cały plan, wie jak będzie wyglądał jego samolot, choć w trakcie budowy dopuszcza pewne drobne modyfikacje.
- Śmigło w samolocie mojego ojca obracało się standardowo, w pionie. Ja chcę zamontować śmigła, które obracałyby się w poziomie - tak, żeby dobrze zbierały powietrze. Wtedy na pewno ruszy do góry. Silnik musi być wysokoobrotowy, z yamahy. Wszystko już obmyśliłem, ale wciąż brakuje czasu na budowę samolotu, poza tym niektóre części wymagają sporych pieniędzy - pan Waldemar z wypiekami na twarzy opowiada o swoich planach.

Ale wróćmy do Józefa Masłowskiego. - Do ojca przyjeżdżali nawet piloci z Poznania. Jeden z jego kolegów był wojskowym - widziałem go w mundurze majora. Przyjeżdżał tutaj i zawzięcie dyskutował o budowanym samolocie. Tata miał nawet okazję polecieć z nim odrzutowcem. A potem, gdy pierwszy samolot nie oderwał się od ziemi, wziął się za budowę drugiego. W zasadzie był to bardziej śmigłowiec i podobno właśnie on wzbił się w powietrze - wspomina pan Waldemar.

Prace przy budowie samolotu zabrały Józefowi Masłowskiemu trzy lata. Nie brakowało w tym czasie dramatycznych wydarzeń. - Pamiętam, jak ojciec stanął przy kręcącym się śmigle i chciał, żeby na zdjęciu udokumentować to wydarzenie. Podszedł jednak za blisko samolotu i śmigło rozcięło mu skroń. Nic poważnego się nie stało, przyjechało pogotowie i wystarczyło zwykłe zaszycie rany - śmieje się.

Innym problemem, poza tym, że samolot był za ciężki, był także fakt, iż nie miał on odpowiedniego pasa startowego. Pole, które miało spełniać jego rolę, było zbyt krótkie. - A potem Lasy Państwowe posadziły tam drzewa i to był koniec marzeń - wspomina pan Waldemar.

W pojeździe pana Józefa nie brakowało też urządzeń, które miały kontrolować lot. - Były więc np. wskaźniki oleju i jego konstrukcji żyroskop. To było proste pudełko metalowe, z zawieszonym wskaźnikiem. Proste, pomysłowe i bardzo skuteczne urządzenie. Teraz, jak sobie o tym myślę, to uważam, że to były genialne pomysły.

Pan Józef zmarł w wieku 56 lat. Jego syn, dziś 52-letni pan Waldemar, miał wówczas 19 lat. I na koniec naszego spotkania jeszcze raz wspomina dzień, w którym do Sikorki przyjechali reporterzy, by obserwować start wiropłatu.

- To było w wiosce prawdziwe święto. Z tego co pamiętam, najpierw uniósł się ogon wiropłatu, potem na kilkanaście centymetrów od ziemi oderwały się koła, ale po kilkunastu sekundach pojazd znów dotykał ziemi. Przecież ojciec nic nie wiedział o lataniu, a do tego pewnie i strach nie był mu obcy - kończy.


*Najpiękniej oświetlone miasto na święta. Które? ZOBACZ TUTAJ
*Niesamowite zdjęcia nocne Katowic. Tomasz Kozioł pokazał Katowice, jakich nie widzieliście [ZDJĘCIA]
*Morderstwo w Katowicach na Tysiąclecia: Marta wołała o pomoc. Przed kim uciekał Dawid?
* Szalony kierowca toyoty yaris z Będzina zajeżdża drogę i strzela! [FILM Z KAMERKI, ZDJĘCIA]
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!