Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkopolska: Tysiące Zabużan bez pieniędzy

Paulina Jęczmionka
Zbysław Piekarski od 20 lat zabiega o rekompensatę za majątek pozostawiony na Wschodzie
Zbysław Piekarski od 20 lat zabiega o rekompensatę za majątek pozostawiony na Wschodzie Waldek Wylegalski
Osoby ubiegające się o odszkodowanie za majątek utracony na Wschodzie, latami czekają na zwrot pieniędzy. Urzędy wojewódzkie nie rozpatrzyły jeszcze ok. 66,5 tys. wniosków.

W Wielkopolsce w ciągu czterech lat odszkodowania (łącznie ponad 121 mln zł) otrzymało 776 Zabużan. Ale aż 1520 spraw pozostawiono bez rozpoznania z powodu np. braku dowodów co do własności mienia. A prawie tysiąc osób wciąż czeka na decyzję wojewody.

- Należy zauważyć, że postępowanie o potwierdzenie prawa do rekompensaty dotyczy ustalenia faktów, które miały miejsce ponad 70 lat temu oraz że ustawa zobowiązuje do przedłożenia praktycznie wszystkich niezbędnych dowodów potwierdzających prawo do rekompensaty - tłumaczy Paulina Mitręga z Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Część Zabużan czeka na wypłatę odszkodowania od 2006 roku. Jednak są wśród nich osoby, które starają się o pieniądze od kilkudziesięciu lat. W takiej sytuacji jest m. in. 85-letni Zbysław Piekarski z Poznania. Przed wojną mieszkał z rodzicami i dziadkami w miejscowości Komarów, dawnym województwie stanisławowskim, które dziś należy do Ukrainy.

- Mieliśmy duży majątek, na który składał się m.in. dom, gorzelnia, obory, stajnie, spichlerz - opowiada pan Zbysław. - Ale podczas wojny musieliśmy uciekać.

Pierwszy wniosek o odszkodowanie Zbysław Piekarski złożył już w 1991 roku do ówczesnego Urzędu Rejonowego w Poznaniu. Mimo upływu 20 lat rekompensaty nie przyznano mu do dzisiaj.

- Nie wiedziałem, jakie dokumenty będą potrzebne i liczyłem, że dowiem się tego w urzędzie - mówi Piekarski. - Ale przez lata informowano mnie tylko, że wciąż czegoś brakuje. Kiedy dosyłałem jeden dokument, okazywało się, że jest potrzebny jeszcze inny. Pojechałem nawet na Ukrainę, by zdobyć zaświadczenia świadków.

Wniosek mieszkańca Poznania jest obecnie rozpatrywany przez Świętokrzyski Urząd Wojewódzki. W 2006 roku wojewoda wielkopolski uznał bowiem, że ze względu na ostatnie miejsce zamieszkania właściciela majątku, to nie on jest odpowiednim organem. Tyle, że wojewoda świętokrzyski, po dwóch latach zbierania dokumentów, doszedł do takiego samego wniosku.

W efekcie pan Zbysław musiał czekać, aż spór rozstrzygnie resort spraw wewnętrznych i administracji. W kwietniu 2009 r. sprawa ruszyła ponownie. I znów pojawiły się problemy. Pan Piekarski musiał m.in. dwukrotnie przedstawić dowody świadczące o rodzaju i powierzchni pozostawionej nieruchomości.

Uzyskał je z Archiwum Państwowego w obwodzie Iwano-Franko-wskim. Ale wojewoda świętokrzyski dopatrzył się w nich sprzecznych danych. Miało to zostać ostatecznie wyjaśnione do marca 2010 r. Potem sprawę jednak przedłużono do stycznia 2011 r.

- Sprawa jest na etapie analizy i oceny zgromadzonego materiału dowodowego - poinformowała nas Agata Wojda, rzecznik wojewody świętokrzyskiego. - W najbliższych dniach wydane zostanie odpowiednie orzeczenie w sprawie oceny spełnienia wymogów uprawniających do rekompensaty.

Zbysław Piekarski już dostał kolejne pismo, w którym wzywa się go, by oświadczenia świadków (do których dotarł 20 lat temu) były potwierdzone notarialnie. Problem w tym, że, według pana Zbysława, ci świadkowie już nie żyją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski