Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Zespół bierny jak zarząd

Maciej Lehmann
Lech Poznań: Zespół bierny jak zarząd
Lech Poznań: Zespół bierny jak zarząd Grzegorz Dembinski
Zły przykład w Lechu niestety idzie też z góry. Zarząd klubu swoją biernością nie daje dobrego przykładu drużynie i młodzieży.

Można sobie wyobrazić, co działoby się w Warszawie, gdyby Legia, tak jak w tej chwili Lech zajmowała 7. miejsce w tabeli. Na Łazienkowskiej poleciałoby kilka głów, prezes nie pozostawiłby na piłkarzach suchej nitki, podobnie jak większość mediów. Co się dzieje w Lechu? Cisza i spokój. Drużyna jest w stanie krytycznym, grozi jej wypadnięcie z grupy mistrzowskiej, frekwencja na trybunach spada na łeb na szyję, a reakcji nie ma żadnej.

Zobacz też: Lech Poznań: Kto wyleci z Kolejorza?

Kolejorz przypomina dziś papierowego tygrysa, którego nikt się nie boi, bo wszelkie jego piłkarskie atuty można zniwelować ambicją, odwagą, poświęceniem i odrobiną sprytu. Brak woli walki, którą swoim piłkarzom zarzuca trener Skorża, nie dotyczy tylko zespołu, ale jest odbiciem sytuacji w całym klubie, gdzie od lat powtarza się nic nieznaczące frazesy, zamiast z zaangażowaniem wykonywać swoje obowiązki i żyć wynikami oraz troskami jego głównej wizytówki, czyli drużyny piłkarskiej.

Jak długo trzeba było czekać na wymianę osiągającego fatalne wyniki Bakero? Jak długo zarząd tolerował pucharowe wpadki Mariusza Rumaka, które na wiele lat zastopowały rozwój klubu. Pod maską rozsądku czy długofalowej polityki (ostatecznie doprowadziła ona do katastrofy sportowej) ludzie odpowiedzialni za najważniejsze decyzje w klubie tuszowali swój brak zdecydowania i kompetencji.
Niestety, podobne cechy ma też drużyna, której zarzuca się, że jest zbudowana po to, by wygrać z Legią, ale po to, by jak najlepiej kupować i sprzedawać zawodników.

W Legii rok temu doszło do rewolucji, wyznaczono nowe cele, zmieniła się filozofia klubu, postanowiono zainwestować w nowych zawodników i nową myśl trenerską. W Lechu od lat skupuje się wypalone gwiazdy albo tanich piłkarzy z większymi i mniejszymi wadami zdrowotnymi czy mentalnymi, licząc, że po liftingu w rękach specjalistów z Rehasport będzie ich można jeszcze wypuścić do wyścigu o podium. Najnowszy przykład to bułgarski pomocnik Gadżew. Miejscowa prasa informowała, że na transfer do Poznania nie zgodziła się jego żona, dla której pięciokrotna podwyżka zarobków była za mała, by zmienić klimat. I taki piłkarz miałby być liderem zespołu, który chce zdetronizować klub z Łazienkowskiej?

Niestety, rację mają liczni eksperci, którzy mówią, że w szatni poznańskiego zespołu brakuje lidera i panuje zbyt sielankowa atmosfera. Lech staje się klubem, w którym tak jak w Zagłębiu Lubin dobre pieniądze nie mobilizują, tylko rozpuszczają piłkarzy, bo nie ma od strony zarządu presji, by wygrywać zawsze i za wszelką cenę, a obcokrajowcy przychodzą tu tylko po to, by lepiej zarobić niż w swojej ojczyźnie i za bardzo się nie zmęczyć.

Wraz z wymianą trenera zaprzepaszczona została też szansa, by do klubu wprowadzić ludzi związanych wcześniej z klubem, będącymi lechitami z krwi i kości, potrafiącymi dać przykład młodym ludziom, czym powinien być dla nich Kolejorz. W Lechu panuje marazm. Ponadto wyszło też na jaw, że nie może porozumieć się z własnymi kibicami. To też jeden z sygnałów alarmowych, że jeśli nie zmieni się sposób zarządzania, grozi mu niestety długoletnia stagnacja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski