Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek w Uchorowie: Śmierć wypadła z zakrętu i była pijana [REPORTAŻ]

Agnieszka Świderska
Wypadek w Uchorowie. Znicze w miejscu, w którym zginęła Natalia
Wypadek w Uchorowie. Znicze w miejscu, w którym zginęła Natalia Grzegorz Dembiński
W Uchorowie pod Murowaną Gośliną nikt nie mówi o wypadku. Dla nich nie było wypadku. Dla nich Artur zabił Natalię. Wtedy w niedzielę byli gotowi go rozszarpać, ale policja zamknęła go w radiowozie. I tak tego dnia było już o jedną śmierć za dużo.

Adrian zapytał babcię, dlaczego nie można cofnąć czasu. Adrian to starszy, 7-letni syn Natalii. Gdyby można było go cofnąć tamtej niedzieli do godziny 14 to 28-letnia Natalia zostałaby w domu. Nie stałaby na poboczu, gdzie wjechała w nią rozpędzona śmierć.

CZYTAJ TEŻ:
WYPADEK W UCHOROWIE - PIJANY KIEROWCA ZABIŁ KOBIETĘ

A może cofnąć go jeszcze dalej, do piątku, kiedy 22-letni Artur wrócił z pracy z Holandii. Gdyby został tam dłużej nie mógłby jeździć po pijanemu po Uchorowie, a od Natalii dzieliłyby go setki kilometrów. Nie prowokowałby również śmierci dzień wcześniej kręcąc bączki naprzeciwko sklepu. Tego samego, z którego dzień później wyszła Natalia.

Tak inną śmierć kilkadziesiąt kilometrów dalej w Bielsku sprowokował w sylwestra 23-letni Wojciech G. Najpierw popisywał się kręcąc bączki, a kilka godzin później i kilkadziesiąt metrów dalej wjechał w tłum zabijając 5-letnią dziewczynkę. Był pijany. Artura od kręcenia bączków do zabicia Natalii dzieliły 24 godziny. Również był pijany.

Natalia wyszła wtedy z domu kupić coś na obiad. Zdążyła już zrobić zakupy i wyjść ze sklepu. Od domu dzieliło ją niecałe 200 metrów. Nie zdążyła pokonać nawet kilku. Artur nie zdejmował nogi z gazu. Jechał za szybko nawet jak na niego. Wchodząc w ostry zakręt nie zapanował nad samochodem.

Wyrzuciło go na lewy pas, a potem na prawe pobocze. Dokładnie tam, gdzie stała Natalia. Zatrzymał się z jej ciałem dopiero kilkadziesiąt metrów dalej na polu. Deszcz nie zmył jeszcze śladów jego opon. Na końcu tych śladów palą się teraz znicze.

Artur wiedział, kogo zabił. Dobrze znał brata Natalii, z którym mieszkała razem z matką i dziećmi. Nieraz widziano jego samochód pod ich domem. Renault Clio, którym jego matka, instruktora nauki jazdy, uczyła innych, jak jeździć.

Nieraz musiał rozmawiać z Natalią. Wypić z nią kawę. Wiedzieć, że wychowuje samotnie synów. Musiał też widzieć tego najmłodszego, 10-miesięcznego. Może nawet bawił się z nim. A może szkoda mu było na to czasu.

- Nie sprawiał wrażenia kogoś, kogo interesuje coś więcej niż tylko dyskoteka i picie - mówi Joanna, która mieszka naprzeciwko. - Było słychać, kiedy przyjeżdża do Uchorowa. Lubił szarżować na drodze. Popisywać się przed kolegami. Tacy jak on zawsze kogoś w końcu zabiją.

- Zabiłbym go gołymi rękami - mówi Radosław Kutzner, sąsiad Natalii. - Nie zasłużył na to, żeby żyć. Zabrał dzieciom matkę. Zginęła, bo on musiał po pijaku wsiąść do samochodu. Nie mógł sobie odpuścić.
Radek jest tylko rok starszy od Natalii. Ostatni raz widział Natalię żywą w niedzielę rano. Oboje się spieszyli. On do pracy, ona do dzieci. Starczyło tylko czasu na krótkie "Cześć". Kilka godzin później dostał telefon, że Natalia została potrącona. Kolejny z wiadomością, że nie żyje. Potem się dowiedział, że próbowano ją reanimować przez godzinę.

- Nie miała łatwo sama z dwójką dzieci, ale radziła sobie - mówi Radek. - Pamiętam, jaka była zadowolona, kiedy dostała pracę przy zbiorze jabłek. Mogła sobie jeszcze ułożyć życie. Była przecież młoda. Wszystko mogło się jeszcze zdarzyć, gdyby nie ten gnojek. Ją zabił, a dzieciakom matki nikt nie zastąpi. Ten starszy jest do niej podobny. Może młodszy też będzie, jak podrośnie.

Dzieci w Uchorowie boją się teraz o swoje mamy. Nie chcą, by chodziły do sklepu. Bo pani Natalia poszła i nie wróciła i Adrian nie ma już mamy. Boją się nie tylko dzieci. Boją się też dorośli.

- Tutaj znowu ktoś kogoś zabije. Na tym na koniec - nie ma wątpliwości Janina Szopińska.

- Wszystko zaczyna się na zakręcie - mówi Radek Kutzner. - Wylatują stamtąd jak wściekli.

Niespełna półtysięczną wieś przecina droga wojewódzka nr 187 z Murowanej Gośliny do Obornik. Według ostatniego generalnego pomiaru ruchu z 2010 roku średnio na dobę przez Uchorowo przejeżdża 6,4 tysiąca samochodów. Co ósmy samochód to ciężarówka.

Tych, którzy tam żyją, broni tylko znak ograniczenia prędkości do 40 kilometrów. I pasy. Na jedno i drugie kierowcy nie zwracają najmniejszej uwagi. Nikt nigdy nie widział tu patrolu policji. Koleżanka Natalii odgraża się, że stanie kiedyś przy drodze i w tych wszystkich, którzy jadą za szybko, będzie rzucać kamieniami. Wtedy na pewno się zatrzymają. Może nie będzie rzucać sama, bo ludzie mają tu dość, że nikogo nie obchodzą.

- Każdy z nas, jak Natalia, może iść do sklepu i już nie wrócić - mówi Joanna.

- Żeby ta śmierć nie poszła na marne coś musi się zmienić - mówi Mariola. Pracuje w sklepie i udziela się w Radzie Sołeckiej. - Chcieliśmy, by gmina zamontowała nam światła. Dokładnie w tym miejscu, w którym zginęła Natalia. Wnioski leżą jeszcze w urzędzie, jeżeli nie wyrzucili ich do kosza, bo odmówili nam tłumacząc, że jest za blisko zakrętu. Tuż obok w Białężynie światła są na samym zakręcie i jakoś nikomu to nie przeszkadzało.

- W Łukowie i Żernikach też są, tylko my musimy żyć w strachu, czy nas kolejny wariat nie zabije - mówi mieszkanka Uchorowa, która przyszła odebrać wnuka ze szkolnego autobusu. - Gminie żal dla nas paru złotych. Teraz mają na sumieniu Natalię.

- To zapomniana wieś i zapomniana droga - mówi Marian Szopiński. - Tutaj tylko podatki i śmierć.

Czternaście lat temu pijany kierowca zabił Radkowi Kutznerowi 4-letniego brata. Dzisiaj bawiłby się na jego 18. urodzinach. Nie pamięta już, jaką karę dostał tamten kierowca, ale wie, jaką powinien dostać Artur.

- Tylko dożywocie - mówi Radek. - Dwanaście lat, które mu grozi? Przecież to kpina. Nasze prawo nie potrafi karać takich zabójców jak on.

- Zabił, więc powinien być karany jak zabójca - to samo twierdzi Janina Szopińska. - Tak długo, jak sądy będą im pobłażać, tak długo będą jeździć po pijanemu i nas zabijać.
Młody wiek Artura według Uchorowa nie powinien dla sądu być okolicznością łagodzącą. Wręcz przeciwnie.

- Jeżeli ma dopiero 21 lat i wyjdzie za kilka lat z więzienia, to jaka to kara - pyta retorycznie koleżanka Natalii. - Może będzie wtedy w tym samym wieku co Natalia. I co? To ma być sprawiedliwość?

- Miała całe życie przed sobą - mówi inna kobieta z Uchorowa. - Sama mam trójkę dzieci. Jak wytłumaczyć temu małemu, gdy podrośnie, że nie ma mamy, bo jakiś wariat po pijanemu mu ją zabił. Więzienie to dla niego za mało. On powinien cierpieć, tak jak cierpią te dzieci.

Uchorowo nie może darować Arturowi jeszcze jednej rzeczy. Środkowego palca, który pokazał przez szybę policyjnego radiowozu. Już wtedy wiedział, że zabił. Nie zachowywał się jak człowiek, do którego dotarło to, co zrobił. Jak człowiek, który tego żałuje.

- Nie wierzę, żeby więzienie go zmieniło - mówi Joanna. - On bardziej będzie żałował siebie, tego, że będzie siedział, kiedy inni rozbijać się po dyskotekach, niż tego, że zabił Natalię. Może się mylę, ale nie wydaje mi się, żeby wyszedł inny niż jest.

Uchorowo nie może też darować matce Artura, że dla świętego spokoju tolerowała jego wybryki. Nieraz przecież musiała wyczuć od syna alkohol, kiedy wrócił z dyskoteki czy od kolegów. Samochód nie należał do niego, tylko do niej. Raz mogła dać mu kluczyki. I ani razu więcej.

- Policja mówiła, że prowadził bez uprawnień. I co? Matka też o tym nie wiedziała? A może wolała przymknąć oko, że niby nic złego się nie stanie, jak sobie synek pojeździ. To sobie pojeździł - mówi Marian Szopiński. - Nie powinna uczyć innych, jeżeli nie potrafiła nauczyć własnego syna, żeby nie jeździł po pijaku.

Artur nie jechał wtedy sam. Obok niego siedział kolega. Tak samo pijany jak kierowca. Widział, jak Artur zabija Natalię. Będzie świadkiem oskarżenia.

Do 7-letniego Adriana śmierć Natalii wciąż nie dociera.

- Babciu, zrób miejsce, bo mama przyjdzie się położyć…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski