Prokuratura oskarżyła Piotra Ś. i Pawła Ż. o stalking wobec mieszkańców kamienic przy Długiej, Piaskowej, Niegolewskich i Stolarskiej. Polegał on na tym, że pod pozorem fikcyjnych remontów, dewastowali budynki i zmuszali lokatorów do wyprowadzki. Odcinali im wodę, prąd, gaz i kablówkę, zatykali kanalizację, zalewali mieszkania. Rozkuwali ściany, a nawet je rozbierali. Te prace wykonywali nielegalnie, bez zgody magistratu i Miejskiego Konserwatora Zabytków, ponieważ kamienice znajdowały się w strefie ochrony konserwatorskiej.
Przeczytaj również: Czyściciele kamienic w Poznaniu wciąż czują się bezkarni
Piotr Ś. i Paweł Ż. - "czyściciele kamienic" w Poznaniu - od początku nie przyznają się do winy. Skorzystali też z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Nie odpowiadają na pytania, ale zwłaszcza Piotr Ś. i jego obrońca adwokat Mirosław Martyn chętnie je zadają świadkom.
Podczas poprzedniej i czwartkowej rozprawy ich celem był Paweł Łukaszewski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Poznaniu. Pierwszy urzędnik - funkcjonariusz, który bliżej przyjrzał się działalności czyścicieli i "przyłapał" ich na budowlanej samowolce. Piotr Ś. i jego obrońca z kolei próbowali go "przyłapać" na niekonsekwencji w zeznaniach. Przed sobą mieli dokumenty i zdjęcia, inspektor musiał polegać na swojej pamięci.
- Nadzór budowlany nie jest instytucją śledczą. Zajmujemy się stanem technicznym obiektów i legalnością prowadzonych prac budowlanych - cierpliwie tłumaczył inspektor Paweł Łukaszewski.
Polecamy też: Czyściciele kamienic w Poznaniu: Nękają świadków pytaniami
Pytany, czy blokada mieszkańców kamienicy z ulicy Stolarskiej wpłynęła na stan techniczny budynku, odpowiedział: - Tak, na powstrzymanie kolejnych dewastacji tego budynku.
Jednak "hitem" czwartkowej rozprawy i szczytem absurdu była... ściana. W lipcu 2013 roku Paweł Łukaszewski pojechał na Stolarską.
- Poprosili mnie o to lokatorzy, mówiąc o rozbiórce jednej ze ścian na poddaszu. Stwierdziłem prowadzenie nielegalnych prac budowlanych, niejako złapałem robotników na gorącym uczynku - mówił Paweł Łukaszewski.
Zobacz również: Kolejni "czyściciele kamienic" w Poznaniu? Tym razem na Hetmańskiej
- Próbujemy ustalić, czy jest możliwe - może odpadł fragment tynku - żeby ta ściana odpadła sama - wyjaśniał z kolei mecenas Martyn.
- Ściany nie "odpadają same" - powiedział Łukaszewski. - Twierdzenie, że ta ściana "rozebrała się sama", jest stwierdzeniem nielogicznym.
Kwestia "ściany-striptizerki" powróciła jeszcze raz, ale w kontekście zagrożenia dla bezpieczeństwa. Inspektor Łukaszewski wyjaśnił, że to, co po niej zostało, czyli deski z kilkucentymetrowymi szparami, które przepuszczały deszcz i wiatr, zagrażały lokatorom.
- Mogło dojść do poderwania części dachu i katastrofy budowlanej. Takie przypadki się zdarzały - stwierdził Paweł Łukaszewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?