Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dominik Kwapisiewicz nie ma żalu do działaczy, ale też nie czuje się jedynym winnym w Nafcie!

Radosław Patroniak
Dominik Kwapisiewicz przetrwał w Nafcie Piła tylko siedem kolejek.
Dominik Kwapisiewicz przetrwał w Nafcie Piła tylko siedem kolejek. Fot. Wiesław Szmagaj
Nafta Piła pożegnała się z Dominikiem Kwapisiewiczem. Młody szkoleniowiec nie ma żalu do działaczy, ale... chętnie by jeszcze z drużyną popracował.

– Po części spodziewałem się tej dymisji, po cichu też jednak liczyłem, że dostanę kolejną szansę w czwartkowym meczu z Pałacem w Bydgoszczy. Z jednej strony było takie małe ultimatum, bo mieliśmy wygrać trzy mecze ze słabszymi teoretycznie zespołami, czyli z Developresem, KSZO i Pałacem. Z drugiej strony nie było to jednoznacznie powiedziane. Poza tym liga jest zamknięta, więc nikomu nie grozi spadek, a w innych klubach z dołu tabeli wciąż pracują ci sami trenerzy, co na początku sezonu – stwierdził Kwapisiewicz.

Według niego przed sezonem nikt w Pile nie mógł mieć rozbudzonych oczekiwań, bo dla wielu zawodniczek to było pierwsze zetknięcie z OrlenLigą. Po siedmiu kolejkach pilanki są na trzecim miejscu od końca z dorobkiem czterech punktów (zwycięstwo za trzy punkty z Develo-presem Rzeszów i punkt za przegraną 2:3 z Budowlanymi Łódź).

– Doświadczenia i dojrzałości brakowało w wielu sytuacjach. Choćby w ostatnim spotkaniu z KSZO na 20 ataków przy pojedynczym bloku skończyliśmy zaledwie sześć. Ewidentnie zabrakło nam siły ognia, bo z przyjęciem zagrywki nie było wcale źle. Nie chcę mówić, że zawiodła ta lub inna zawodniczka. Myślę, że nie do końca w całym zespole jest czysta i klarowna atmosfera, ale ją w dużym stopniu budują zwycięstwa, a tych nie było – dodał Kwapisiewicz, który po rozstaniu z Naftą czeka na kolejną propozycję pracy, najlepiej z siatkarzami, bo od kobiet w sporcie chce odpocząć.

Następcą Kwapisiewicza został jego asystent Łukasz Przybylak. – Nie wiem czy to rozwiązanie na stałe czy przejściowa opcja. Życzę jemu i dziewczynom zwycięstwa w Bydgoszczy, bo to może mieć wpływ też na dalsze losy trenera. Inna sprawa, że nie musi, bo w Pile chcieliby szkoleniowca z nazwiskiem, ale najlepiej za 1000 zł miesięcznie, a to chyba mało realne – tłumaczył były trener Nafty.

Okres pracy w grodzie Staszica traktuje on jednak bardzo sentymentalnie. – Zostawiłem kupę serca na parkiecie i wiadomo, że nie jest miło rozstawać się w takich okolicznościach. Pewne rzeczy są jednak nie do przeskoczenia. Może i chciałbym prowadzić reprezentację, ale to przecież nierealne, tak samo jak bycie z Naftą na szczycie OrlenLigi. Cierpliwość przydałaby się pewnie nam wszystkim, ale ja przecież siebie sam nie zwalniałem – zakończył Kwapisiewicz.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski