Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Przedwyborcze znajomości

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Dobrze się trzymamy! – baba głos miły męski usłyszała, gdy akurat ćwiczeniom porannym się oddawała. - Tak, wygodnie z tymi drabinkami – grzecznie odpowiedziała. - Ja nie o tym – pan, co na piłce ćwiczył właśnie odparł. – Tak ogólnie, o kondycji, o wyglądzie – na babę łypnął.

Jak nic kandydat, pomyślała sobie baba, bo teraz przed wyborami wszędzie ich pełno. Na facebooka zapraszają, na klatkach schodowych wiszą i w mieście całym. Niektórzy to wyborców odwiedzają, przedstawiają się grzecznie. A jednego to baba nawet w lodówce znalazła, gdzie widać z zakupami się zaplątał. Ulotka znaczy się.

Innego to z ulotki kolega baby w sklepie rozpoznał, gdy ów piwo kupował.

- O, kandydat! – ucieszył się wyraźnie. – I tak pan to piwko, przed sklepem?

- Ależ skąd! – kandydat się oburzył. – Nie przed wyborami…

Baba więc ćwicząc dalej na politykę przeszła, bo milczeć jakoś niezręcznie było, podobnie jak temat komplementów drążyć.

- A pan skąd kandyduje? – zainteresowanie wykazała.

- Ja? Nigdy w życiu – jegomość na piłce sapnął. – Widzę, że mnie pani ze szkoły nie poznaje…

- A, ze szkoły, jasne! – baba odparła, bo skazę taką ma, że głupio jej się jakoś przyznać, że nie rozpoznaje.

- No właśnie, ta moja matura nieszczęsna – pan na trop babę naprowadził, że o liceum chodzi, a nie o podstawówkę.

Dodała więc, że jej też nieszczęsna była. I że za dziada za mąż wyszła. Pan na to, że nazwiska dziada nie kojarzy jakoś. Baba baczniej się przyjrzała. Łysinka, brzuszek, zmarszczek jakby więcej niż u dziada… To i olśnienia doznała, że z klasy starszej widać. Wielce prawdopodobnym więc się stało, że z bratem baby nauki pobierał. Opowiedziała więc co u niego i jaką wnuczkę fajną ma.

- Dziwne, ale też człowieka nie kojarzę… – pan, co już z piłki na kozła przeszedł skwitował.

Cisza w salce zapadła. Babie inwencja do kontynuowania konwersacji całkiem się skończyła. Rozpoczął, to niech on się teraz martwi, pomyślała i intensywniej gimnastykować się zaczęła.

- Najfajniejsze to wycieczki w szkole były – w końcu pan milczenie przerwał, a baba skwapliwie przytaknęła, bo grunt bezpiecznym jej się wydał. – Jak nam się autobus zepsuł i w polu noc spędziliśmy na Mazury jadąc!

Żadnej nocy w polu baba nie pamięta i w dodatku…

- Ale ja na Mazurach nigdy nie byłam! – zaprotestowała.

- Jak to nie? – rozmówca jeszcze intensywniej w babę się wpatrywał. – To nie pani? Fizyki mnie pani nie uczyła?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski