Lenny Kravitz wraca do zdrowia przed koncertem w Łodzi

AKTUALIZACJA Z OSTATNIEJ CHWILI:
KONCERT LENNY KRAVITZA W ALTAS ARENIA W ŁODZI: NIEDYSPOZYCJA GŁOSOWA USTĘPUJE

W połowie tego tygodnia Lenny Kravitz sprawił, że serca polskich fanów zaczęły bić nieco szybciej. Nie tylko z tego względu, że w najbliższy poniedziałek, 3 listopada, ma wystąpić w łódzkiej hali Atlas Arena. Okazało się, że amerykański wokalista odwołał trzy koncerty w ramach europejskiej części trasy promującej album "Strut". Stracił głos. We wtorek (28.10) Lenny miał wystąpić w Estonii, ale występ ostatecznie nie doszedł do skutku z powodu złego samopoczucia. Wokalista podobno dostał też gorączki. Choć cała ekipa była już w Tallinnie, to management podjął decyzję o odwołaniu koncertu i jednocześnie kolejnych dwóch zaplanowanych w ramach aktualnej trasy. Pierwszy z nich miał się odbyć wczoraj, 30 października, w Wilnie, a drugi jutro, 1 listopada, w Mińsku. Białoruski występ miał być ostatnim przystankiem przed show Kravitza, na który najbardziej czekają polscy miłośnicy jego talentu.

Jak udało nam się dowiedzieć, koncert Kravitza w Łodzi na razie nie jest zagrożony. Muzyk odpoczywa i leczy swoje gardło. Wszystko, by w poniedziałek stanąć na scenie Atlas Areny. Zostały na niego ostatnie bilety w cenie 229 zł.

Swoją nową trasę koncertową Lenny Kravitz rozpoczął w zeszłym tygodniu. Pierwszy koncert odbył się 22 października w Crocus City Hall w Moskwie. Dwa dni później był już w St. Petersburgu, a trzeci (i ostatni jak dotąd) koncert Lenny zagrał 26 października w Helsinkach.

Wszystkie trzy występy rozpoczęły się od utworu "Dirty White Boots" z najnowszej płyty Kravitza "Strut", która pojawiła się jeszcze w paru odsłonach na żywo. W repertuarze koncertowym Kravitza znalazły się jeszcze utwory "New York City", tytułowy "Strut" oraz pierwszy singel, który dzięki basowemu podbiciu bardzo szybko stał się przebojem, czyli "The Chamber".

Dodajmy, że przebojem, który doczekał się bardzo seksownego teledysku, kręconego w Paryżu, gdzie Lenny ma też mieszkanie.
Wydana miesiąc temu (23 września) płyta "Strut" jest wyjątkowa, bo to swego rodzaju prezent na 25-lecie działalności artystycznej. Prezent, który cieszy nie tylko samego muzyka, jego fanów, ale także krytyków muzycznych, bo "Strut" zbiera bardzo pochlebne recenzje.

Są charakterystyczne funkowe gitary, ale i bluesowe solówki, którymi Kravitz udowadnia, ze doskonale wie, gdzie narodził się rock and roll. Nie brakuje bardzo lubianych przez Kravitza dęciaków, są bogate aranżacje, są też nawiązania, począwszy od INXS-owskiego riffu w pierwszym na albumie utworze "Sex".

Na dziesiątym w karierze albumie wokalista sięgnął do swych korzeni. Dlatego płyta "Strut" powinna trafić do osób, które pokochały zarówno jego debiutancki krążek "Let Love Rule", jak i albumy "Mama Said" oraz "Are You Gonna Go My Way".

Utwór "The Pleasure & Pain" miło przywołuje hit "It Ain't Over Till It's Over", zaś tytułowy "Strut" ma w sobie to, co najlepsze z przebojów "Are You Gonna Go My Way" i "Always On The Run".

Na nowym krążku Lenny gra na gitarze, basie, klawiszach i perkusji. Sam go też wyprodukował i zaaranżował. Wisienką na torcie jest współpraca Kravitza z legendarnym Bobem Clearmountain (producent m.in. "Lets dance" Davida Bowiego i "Born in the USA" Bruce'a Springsteena).

- Ta płyta przeniosła mnie z powrotem do miejsca, które tak bardzo kocham w muzyce. Z powrotem do uczuć, jakie targały mną, gdy byłem w szkole. To prawdziwy rock & roll. Jest surowy, ale ma duszę - powiedział Lenny Kravitz.

*Prawybory z DZ: Kto prezydentem? Kto burmistrzem? ZOBACZ i ZAGŁOSUJ
*Wybuch w kamienicy w Katowicach: Dlaczego doszło do wybuchu?
*Śmieszne, dziwne, nietypowe plakaty wyborcze, czyli dużo śmiechu [ZDJĘCIA]
*Najlepsza jednostka OSP w woj. śląskim ZAGŁOSUJ W PLEBISCYCIE FINAŁOWYM