Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Profesor Monika Płatek: Jestem przeciętną feministką, która szanuje swojego męża

Magdalena Baranowska-Szczepańska
Monika Płatek wzięła udział w III Wielkopolskim Kongresie Kobiet, który odbył się w Poznaniu
Monika Płatek wzięła udział w III Wielkopolskim Kongresie Kobiet, który odbył się w Poznaniu Fot. Maciej Urbanowski
– Mam cudownego męża i jestem przykładem przeciętnej feministki, która go szanuje nie dlatego, że ktoś mi każe, ale dlatego, że on na to zasługuje – mówi Monika Płatek, profesorka i feministka.

Dlaczego feminizm w Polsce kojarzy się z nienawidzeniem mężczyzn?
Co najmniej z dwóch powodów. Pierwszy to niewiedza, a drugi to zła definicja równości, jaka w Polsce ciągle jeszcze pokutuje.

Krąży ich kilka, która jest najgorsza?

Ta, że równość to jest podciąganie kobiet do mężczyzn. A to jest definicja z konstytucji z 1952 roku, która odzwierciedla stan świadomości ludzi, którzy tę konstytucję tworzyli i którzy sądzili, że rzeczywiście równość polega na tym, żeby podciągnąć kobiety do mężczyzn. W 1997 roku, nie wiem czy świadomie czy nie, ale napisaliśmy rzecz prawidłowo, że równość polega na tym, że kobiety i mężczyźni są równi. Co oznacza, że rzeczywistość tworzy się z uwzględnieniem doświadczenia, potrzeb, interesów kobiet i mężczyzn, czyli że kobiety i mężczyźni mają harmonijny i zrównoważony wpływ na tworzenie rzeczywistości. Ale tak wciąż nie jest...

Dlaczego?

Bo to jest nadal rzeczywistość zaprogramowana według wzorców patriarchalnych. A poza tym mamy do czynienia zczarnym, wygodnym pijarem. Nie wypada dziś już mówić o tym, że kobiety to są czarownice, więc można straszyć genderem. I można też straszyć tym, że feministki nie tylko nienawidzą mężczyzn, ale proszę jeszcze pamiętać o tym, że są brzydkie, mają kiepski seks i...
Mają brodę i wąsy?

To w zasadzie nie byłoby takie złe.

Ale nie w tym sensie, raczej w takim, że po prostu nie dbają o siebie jako kobiety i są wyjątkowo nieatrakcyjne.

Tak, więc muszą mieć kompleksy, skoro są feministkami. To jest jednak metoda na to, by podprogowo, podświadomie, ale bardzo skutecznie przestrzegać i zniechęcać kobiety do tego, by myślały inaczej. Bo feminizm tak naprawdę jest niezwykle fascynującym kierunkiem, ale i nie jest jednolity. To nie jest też tak, że kobiety są po jednej stronie, a mężczyźni po drugiej. Bo przecież kobiety są w bardzo różnych sytuacjach życiowych.

Są te, które mają stałą pracę, są wykształcone, nie mają problemów z mieszkaniem, nie mają problemów z rodziną, finansami i są też te z niechcianymi ciążami, bez kasy, bez wsparcia. I bardzo często tak różne sytuacje kobiet są zbliżone do sytuacji mężczyzn.

Natomiast jak się weźmie gender i quality indeks, czyli indeks równości płciowej to znajdziemy tam wartości, które się uwzględnia. Należą do nich: władza – w sensie rzeczywistego tworzenia prawa, wiedza – jako możliwość dokształcania, ilość wyjazdów na staże, konferencje, dodatkowych kursów, zdrowie – chodzi o dostęp do nich, dostęp do pracy i awansu w pracy oraz płace i wreszcie czas wolny. To tu jesteśmy na pierwszym bardzo niechlubnym miejscu pod względem rozwarstwienia.
Mężczyźni w Polsce mają nieporównywalnie więcej czasu liczonego jako czas jakościowo dobry wyłącznie dla siebie. A jak pani spyta kobiety polskie co jest dla nich ważne, to ile z nich powie, że wolny czas?

Zastanawiam się czy tak bym powiedziała?

Oczywiście, że pani nie powie, bo jest z Polski. My nie umiemy odpoczywać. To jest właśnie ten moment, w którym bardzo wyraźnie ujawnia się nierówność przekładająca się na style życia, sposób myślenia kobiet o kobietach i o mężczyznach. I w związku z tym nasza jakość życia, która mierzy się także dobrym odpoczynkiem, czasem dla siebie, pokazuje, że mamy tu naprawdę sporo do zrobienia.

I mamy tu jeszcze dwie dodatkowe kwestie: przemoc wobec kobiet i dodatkowe zróżnicowania, które mogą wchodzić w grę ze względu na wiek, pochodzenie etniczne, język, religię, orientację seksualną. I tu też jesteśmy, niestety w czołówce, bardzo niewielkiej, wstydliwych państw, które jawnie dyskryminują. Musimy się liczyć z tym, że za chwilę dyskryminacja ze względu na orientację seksualną pewnie będzie tak samo wstydliwa, jak ze względu na pochodzenie etniczne czy kolor skóry.
Jak przekonać zatem kobiety do tego, by egzekwowały równość?
Przykładem. Nie pouczaniem. Ja nie oglądam seriali, ale ludzie przecież oglądają. I w tych serialach dobrze by było pokazać model kobiet, które są niezależne, są feministkami i mają dobre rodziny, dobrych mężów. Ja jestem 31 lat po ślubie, mam fantastycznego męża, mam dobry dom, dobre relacje z dziećmi i uważam, że jestem przykładem przeciętnej feministki i nie dlatego szanuję męża, że ktoś mi każe, ale dlatego że on na to zasługuje. Jest moim partnerem i wsparciem.

Myślę więc, że odczarowanie tego złego obrazu feminizmu jest bardzo potrzebne i seriale mogą to zrobić. Sądzę jednak, że albo już jest, albo może być duży sprzeciw przeciwko temu. Bo trzeba by pokazać, że mężowie feministek mają dłuższe i lepsze życie, lepszy seks i lepiej się czują. Myślę więc, że bardzo nam pomoże jak nie będziemy dyskryminować osób homoseksualnych. To pomoże sfeminizować społeczeństwo. A takie sfeminizowane społeczeństwa są bardzo bogate, bo się wykorzystuje równo cały potencjał, a nie tylko jego część.
Promować trzeba również myśl, żemężczyznę, którego trzeba obsługiwać jest kaleki! Kobiety muszą wreszcie zrozumieć, że nie możemy ich wyręczać we wszystkim!

Jest Pani profesorem na uniwersytecie...
...nie, jestem profesorką. Podpisuję swoją wizytówkę, że jestem kierowniczką zakładu kryminologii.

Chciałam zapytać o to, jaka jest, Pani zdaniem, sytuacja kobiet w nauce?

Niestety, w dalszym ciągu w nauce, jak i w świecie polityki, kobiety funkcjonować mogą w burkach, jeśli robią w tytułach męskich i na tytuły męskie.

Jeśli popatrzymy na ilość profesorek, będzie ich dużo mniej niż studentek, doktorek i doktorek habilitowanych. To wynika nie z samej nauki, ale w dalszym ciągu z tego, że rzeczywiście kobieta wciąż łączy dwie funkcje te domowe, i te w pracy. Myślę jednak, że generalnie nie najlepiej dzieje się w nauce.
W dalszym ciągu wciąż brak nam jest wrażliwości, aby przy wybieraniu i ustalaniu zwracać uwagę na to, by te wybory były zrównoważone. Aby wyjazdy, szkolenia, delegacje nie były skupione wciąż na jednej płci. Dobre jest jednak to, że od jakiegoś czasu zaczęto zwracać uwagę na to, kto występuje na konferencjach, panelach, w sytuacji, kiedy mówimy o zagadnieniach, które dotyczą całego społeczeństwa – wydawało mi się, że jestem w tym sama..., ale potem zobaczyłam, że dziewczyny założyły na portalu społecznościowym wydarzenie: Nie chodzę na panele, w których występują sami mężczyźni! I okazało się, że to przez mężczyzn nie było zrozumiałe. A nam chodzi między innymi o to, że jeśli to jest na przykład konferencja na temat historii ostatnich 20 lat Polski i na ten temat mówią wyłącznie sami mężczyźni, to coś tu jest nie tak.
Kongres Kobiet jest efektem mizoginicznego spojrzenia na historię. On się naprawdę wziął z ogromnej złości dwóch kobiet: Magdy Środy i Henryki Bochniarz. I można wieszać psy na tym, że być może Kongres Kobiet w niedostatecznym stopniu dostrzega problemy kobiet biednych, natomiast, moim zdaniem, to, co te dwie kobiety zaczęły jest nie do przecenienia. A wszystko to z powodu, że my mamy tak niski poziom kultury, że naprawdę wszystkim, którzy organizowali obchody 20-lecia wydawało się, że można to zrobić bez udziału kobiet. Że można powiedzieć tak, że w Polsce my mężczyźni zdobyliśmy wolność, a wy kobiety weźcie się teraz za rodzenie dzieci. To jest zdanie, które ja usłyszałam.

Ale jak już wcześniej wspomniałam zaczynam dostrzegać zmianę. Kobiet w dyskusji publicznej jest coraz więcej, więcej ich jest także na konferencjach, kongresach. Widzę zmianę, bo wydaje mi się, że ta wrażliwość i to, co nie wypada zaczyna
wreszcie docierać.

Pani mąż w latach 80. jako jeden z 21 mężczyzn w Polsce poszedł na 3-miesięczny urlop wychowawczy. Jak w tamtych czasach było to odbierane?

Podjęliśmy taką decyzję w domu i mój mąż przypłacił to prawie utratą pracy, uchodził za niemężczyznę! On jest pięknym, dwumetrowym, ciepłym filozofem, któremu jednak na szczęście większość rzeczy zwisa... Nie interesowało go więc to, co mówią ludzie.

Mamy genialne dzieci, a to jest efekt tego, że te dzieci były wychowane w takim samym stopniu przeze mnie jak i przez niego. Jestem przekonana, że nic tak dobrze dzieciom nie robi jak obecność tatusia. Mój mąż to człowiek, któremu nigdy nie zależało, by chodzić w aurze 100-procentowego mężczyzny. I to nie było tak, że się nie kłóciliśmy i nie mieliśmy problemów. Oczywiście, że były i kłótnie, i problemy. Ale nigdy nie miałam wątpliwości, że to, że mam tak udane dzieci jest efektem tego, że miały tak świetnego ojca, który był im niezwykle oddany. Mój mąż jest bardzo silnym mężczyzną, ma humor i dystans. To bardzo pomaga w życiu.

Mężczyzna jest przecież w stanie zrobić przy dziecku wszystko. Chodzi tylko o to, by go do tego dziecka dopuścić. Moja córka powtarza, że fakt iż ktoś nie ma macicy nie znaczy, że nie może dziecka wykąpać czy przewinąć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski