Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: "Wystające dziury" są kolejną plagą na ulicach

Katarzyna Fertsch
„Wystające dziury” są kolejną plagą, jaka nawiedziła poznańskie ulice
„Wystające dziury” są kolejną plagą, jaka nawiedziła poznańskie ulice Waldemar Wylegalski
Przy dziurze zatrzymuje się ciężarówka Zakładu Robót Drogowych. Wysiada z niej pięciu mężczyzn. Dwóch zasypuje dziurę masą, która wylatuje z pojazdu, dwóch innych rozprowadza ją grabiami. Ostatni - ugniata masę specjalnym ubijakiem.

W ciągu 28 dni stycznia drogowcy załatali 7047 dziur w jezdniach. Mimo to jazda po mieście wciąż nie należy do przyjemnych. Ubytków w nawierzchni nadal jest sporo. Zdaniem wielu kierowców, winna jest nie natura, a sami drogowcy, a raczej ich niechlujstwo.

Dlaczego niechlujstwo? Część dziur została tak załatana, że wypełniająca je masa wychodzi ponad jezdnię. Zyskały już nawet nazwę: "wystające dziury".
- Ekipy, które naprawiają drogi, używają zbyt dużej ilości asfaltu. Potem jedzie pług i szuflą wydłubuje kierowca.

Łataniem ubytków w jezdni na terenie Poznania zajmuje się Zakład Robót Drogowych. Jeden z pracowników przyznaje, że zdarzają się takie sytuacje.
- Ale sporadycznie. Zazwyczaj masa nie wystaje ponad jezdnię - twierdzi. - Nie ma jednak mowy o tym, żeby łata mogła zostać wyrwana przez pług. Mimo że wystaje, jest tak samo trwała, jak każda inna. Jedynym minusem jest to, że samochód podskakuje - dodaje.
A wtedy kierowca się denerwuje.

- A może firmy budujące ulice i ekipy, które łatają jezdnie, mogłyby używać lepszych materiałów? Takie dziury są tylko w Polsce, dlaczego po niemieckich autostradach jeździ się jak po stole? - pyta inny z czytelników.

Dorota Wesołowska z Zarządu Dróg Miejskich zapewnia, że materiały stosowane w Poznaniu są takiej samej jakości, jak te używane w innych krajach.
- Drogi budują międzynarodowe konsorcja, które mają swoje standardy i nie mogą sobie pozwolić na ich obniżanie. Co więcej, jakość materiałów jest sprawdzana w laboratoriach drogowych - mówi. Podobnie jest w przypadku masy, która służy do łatania ubytków.

Mimo to dziur jest mnóstwo. Najwięcej na drogach budowanych w latach siedemdziesiątych. Ich konstrukcja nie została przystosowana do tak dużego, jak obecnie, natężenia ruchu. Projektanci nie spodziewali się też, że będą po nich jeździły tak ciężkie samochody.

- Dobrym przykładem jest ulica Przybyszewskiego. Stąd decyzja o jej generalnym remoncie. Wymaga tego zdecydowanie więcej ulic. Brakuje jednak pieniędzy - twierdzi Wesołowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski