Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez sport do kalectwa

Jacek Grudzień
Jacek Grudzień jest dyrektorem i publicystą Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego
Jacek Grudzień jest dyrektorem i publicystą Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego Grzegorz Gałasiński
Takie zdanie zawsze wygłaszał mój wujek lekarz, gdy z kolejnymi kontuzjami pojawiałem się w jego gabinecie. Cierpliwie mnie naprawiał i równie cierpliwie tłumaczył: " Po co ci to ? Majątku na tym nie zrobisz, przed trzydziestka możesz być inwalidą". I jeszcze kilkanaście podobnych argumentów.

Gdy pod względem podejścia do sportu porównuję nasz kraj z Europą, odnoszę wrażenie, że tego typu opinie są powszechne także wśród tych, którzy podejmują najważniejsze decyzje. Wydawać by się mogło, że sytuacja jest komfortowa. Tytuły mistrzów świata w siatkówce, kolarstwie, piłkarze, którzy pokazują, że potrafią walczyć i po raz pierwszy w historii pokonują Niemców. Do tego można dodać szaleństwo ( bo inaczej nie da się tego określić) na punkcie biegania i można czuć się uspokojonym, że nie jest tak źle.

Niewątpliwie bardzo dużo, jeśli nie najwięcej, w ostatnich kilkudziesięciu latach sprawiły orliki. Jednak jak to w naszym pięknym kraju bywa o sukcesie i jego twórcach bardzo szybko się zapomina. I ktoś pewnie w tej chwili powie, że postawiłem tezę i natychmiast sam ją obaliłem, ale proszę chwilę poczekać.

Zacznijmy od Łodzi. Nasze miasto jest świetnym przykładem na "akcyjne" myślenie o sporcie. Buduje się dwa stadiony piłkarskie, nie patrząc na to, że drużyny piłkarskie rozgrywające na nich mecze pogrążają się w coraz większym kryzysie. Gdyby obiekty powstawały zgodnie z interesem miasta, jego tradycją, historią, to bym rozumiał. Ale z całym szacunkiem dla drużyn ŁKS-u i Widzewa - z jednej strony wspaniałej tradycji, nierozerwalnie związanej z historią miasta, z drugiej z sukcesami, których wspomnienia zawsze będą elektryzować - historią nie zapełni się, a co za tym idzie nie utrzyma się stadionów. Kiedyś z państwem dzieliłem się tą refleksją, ale można sobie wyobrazić sobie, że arabski szejk postanawia stworzyć wielki piłkarski klub na Starcie. To powstanie wtedy trzeci stadion? Takich przykładów w całym kraju jest bardzo dużo.

Zazdroszczę Holendrom i Francuzom, którzy od wielu lat realizują wspierane przez publiczne fundusze programy sportowe. Dzieci od najmłodszych lat mają okazję rywalizować, przy czym nikt nie oczekuje od najmłodszych sukcesów. Liczy się zupełnie coś innego. Efekt na przykład u Holendrów jest taki, że możemy mówić o masowości sportu w tym kraju, a korzystanie z legalnych miękkich narkotyków dotyczy w dużej mierze turystów.

We Francji inwestowanie w szkolenie młodzieży i promowanie takich dyscyplin, które kształtują "zdrowe społeczeństwo" jest tak zaawansowane, że właśnie w tym kraju wprowadzono specjalne programy rehabilitacji dzieci z porażeniem mózgowym poprzez judo. Efekty są tak dobre, że przerosły marzenia ich pomysłodawców.

U nas najczęściej o tym jak wychowywać dzieci i młodzież poprzez sport decyduje przypadek i niestety często niespełnione marzenia rodziców. Bo u nas z modą na sport jest trochę tak jak z modą na rasy psów. Pojawiają się nowi Małyszowie, Radwańskie, pewnie przed nami czas Kwiatkowskich i Majków. Z drugiej to wspomniane już ambicje rodziców, czasem wręcz kuriozalne. Miałem okazję kilka tygodni temu oglądać uroczyste wręczanie legitymacji bardzo młodym judokom. Wspaniale prezentowały się dzieci poubierane na biało, dla których dostanie stroju było większym przeżyciem niż nowy zestaw klocków lego. I przede wszystkim się bawiły i pokazywały, że uczą się kochać sport.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki