Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W rozkroku między przeszłością a teraźniejszością. Acid Drinkers - "25 Cents for a Riff" [RECENZJA]

Cyprian Lakomy
Cyprian Lakomy
Okładkę nowej płyty Acid Drinkers zaprojektował Jerzy Kurczak, twórca ilustracji zdobiących dwa pierwsze albumy poznaniaków
Okładkę nowej płyty Acid Drinkers zaprojektował Jerzy Kurczak, twórca ilustracji zdobiących dwa pierwsze albumy poznaniaków Mystic Production
Czas leci naprzód, a poznaniacy jakby jemu na przekór starają się cofnąć wskazówki rockowego zegara.

Dzieje się tak zresztą niepierwszy raz. Kto pamięta płyty „The State of Mind Report” (1996) i „Amazing Atomic Activity” (1999), ten powinien doskonale znać te ciągoty załogi Titusa w stronę klasyki. Albumy o tradycyjnym sznycie były do pewnego momentu odpowiedzią na te bardziej agresywne bądź eksperymentalne. Jedne ukazywały się na zmianę z drugimi - po arcyfuturystycznym „High Proof Cosmic Milk” zespół powracał do korzeni na „Amazing...”, by móc znów kombinować na „Broken Head”. Krok do przodu, krok do tyłu.

Gdzieś na przełomie wieków Acid Drinkers ten rytm jednak zgubili, a ich kolejne płyty próbowały godzić ogień z wodą. Z różnym skutkiem. Słuchając najnowszej „25 Cents for a Riff”, jestem w lekkiej rozterce. Bo choć nad wieloma jej momentami unoszą się duchy Thin Lizzy i starego Kiss, to nie brakuje tu też współczesnego metalu, a ten z jakimkolwiek duchem niewiele ma wspólnego.

Całość rusza z miejsca kompozycją tytułową. Basowy wstęp przechodzi w nośny, przebojowy riff, który jakieś 30 lat temu mógłby spokojnie zapełniać Acidom światowe stadiony. Równie dobrze prezentuje się „Me”, który nasuwa skojarzenia z niezapomnianym „Pump the Plastic Heart”, choć bardzo osobisty tekst dodaje mu nieco goryczy. Mocne otwarcie. Co mamy dalej? Najbardziej klasycznym momentem płyty jest singlowy „Don't Drink Evil Things”, gdzie Titus śpiewa z zadziwiającą, niemal... pop-punkową manierą. Przed nim, niejako dla równowagi umieszczono szybki „God Hampered His Life”, który brzmi jak całkiem udany mariaż Motorhead z Anthrax.

Schody zaczynają się gdzieś na środku listy utworów. Kolejne numery zlewają się w jeden ciąg, brakuje przebojowych refrenów. Ciekawie robi się znów, pod koniec, w lekko stonerowym „Madman's Joint”, śpiewanym przez gitarzystę Jankiela. Później dostajemy jeszcze jeden metalowy cios („Enjoy Your Death”), a całość efektownie puentuje ballada „My Soul's Among the Lions”.

Co z tego wszystkiego wynika? Acid Drinkers nagrali kolejną płytę. Dużo ciekawszą od poprzedniej „Le Part du Diable”, lecz nie na tyle, by otworzyć przed poznaniakami jakiś nowy rozdział. W mojej ocenie ostatnim przełomem w dyskografii Kwasożłopów był wydany w 2008 r. „Verses of Steel”, ale za tamte piosenki odpowiada inny skład zespołu. Oby ten chwilowy zwrot w stronę tradycji pozwolił Acidom inaczej spojrzeć na swoją muzykę przy pisaniu kolejnej, piętnastej płyty. Niech w stosunku do „25 Cents for a Riff” będzie ona nie jednym, a dwoma krokami naprzód.

Acid Drinkers
„25 Cents for a Riff”
Mystic Production, 2014

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski